Znajomy z Klatki Znajomy z Klatki
282
BLOG

Katastrofa smoleńska, egipskie ciemności i tajemnica lotu 990

Znajomy z Klatki Znajomy z Klatki Polityka Obserwuj notkę 13

 

Gdy czytam kolejne skrawki informacji o katastrofie smoleńskiej przypomina mi się historia wypadku egipskiego Boeninga lot 990.

W 1999 roku podczas przelotu z Nowego Jorku do Kairu samolot nieoczekiwanie wyrżnął z ponad 200 pasażerami w ocean. Okazało się, że gdy pilot wyszedł do toalety stery przejął oficer pokładowy, wyłączył silniki i skierował samolot prosto w dół. Na odnalezionym nagraniu z kabiny słychać jak kilkanaście razy odmawia muzułmańską modlitwę pożegnalną.  Później wyszło na jaw, że facet miał kłopoty osobiste i miał to być jego ostatni lot.  Fakty były jednoznaczne i wskazywały na samobójstwo desperata i świadome zabójstwo pasażerów.

I tu zaczęły się dyplomatyczne przepychanki.  Komisja była amerykańska, samolot był egipski. Strona egipska przesłała swoich specjalistów, którzy walczyli do końca, o to by informacja o świadomym rozbiciu samolotu nie znalazła się w raporcie. Do gry wkroczyła nawet dyplomacja egipska i zagroziła zrewidowaniem swojej polityki zagranicznej. Egipt to przecież ważny sojusznik Ameryki w świecie islamskim.  I co? Egipt dopiął swego, a  jednoznaczny, w pierwszej chwili wniosek stał się tylko jedną z wielu hipotez w końcowym raporcie. 

Okazuje się, że czasem obie strony wolą nie mówić prawdy.  Prawda może oznaczać kompromitację, utratę zaufania i prestiżu.  Czasem lepiej pomóc komuś zachować twarz, nawet zaciemniając obraz, przeciągając dochodzenie, albo mnożąc mylne wątki i hipotezy.

Prawdopodobnie to samo w tej chwili dzieje się z katastrofą w Smoleńsku. Toczy się gra, w której atuty mają Rosjanie. Prawdopodobnie będą skłonni nie akcentować zbyt mocno błędów w wyszkoleniu, łamania procedur i nieodpowiedzialności. Być może nawet wspaniałomyślnie zrzucą część winy na swoich. Pewnie w zamian poproszą o jakąś drobną przysługę...

Myślę, że końcowy raport, podobnie jak ten po katastrofie lotu 990, będzie niekonkluzywny. Może to i dobrze.  Nasza duma aż tak nie ucierpi. Dalej będziemy mogli wierzyć, że polscy piloci wojskowi są najlepsi na świecie, kluczowe instytucje jakoś działają, a my jesteśmy mądrzy i odpowiedzialni. I tylko w historii mamy dziwny niefart.

Nie mam misji naprawiania świata, ale chciałbym, aby ludzie lepiej się na nim czuli.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka