Podstawą działania lewicy zawsze jest dezinformacja, czyli kłamstwo. Kłamstwo jest kośćcem tej formacji politycznej. Początek tego kłamstwa leży w samej genezie lewicowości.
Otóż lewicowcy twierdzą, że ich formacja jest tworem naukowego światopoglądu wypracowanego przez filozofię, ekonomię i nauki pokrewne. W rzeczywistości lewica wykształciła się ze ścierania się dwóch nurtów religijnych pochodzących z Afryki i mających korzenie semickie lub parasemickie.
Lewica jest laickim odpryskiem dwóch religii: judaizmu i rzymskiego katolicyzmu. Owo ścieranie się tych dwóch religii, które powstały w kontrze do światopoglądu europejskiego, który uformował się na szeroko rozumianej podstawie myślenia indoeuropejskiego /aryjskiego/, greckiego i rzymskiego, w efekcie wydaliło z siebie lewicowość, taką z jaką mamy do czynienia we współczesnym świecie.
Dla poglądu indoeuropejskiego, greckiego, czy rzymskiego osią świata była jednostka i jej prawa. Jednocześnie najplugawszym i najbardziej pogardzanym zachowaniem była litość. Starożytni Europejczycy uważali, że skoro jednostka jest istotą rzeczywistości, to nadużyciem są wszelkie faworyzujące zachowania, czyli litość, to znaczy przedkładanie nad interes własny - interesu kogoś innego.
Ponieważ wyznawcy judaizmu nie byli w stanie konkurować z otaczającym ich światem Egiptu ze względu na swoje zapóźnienie intelektualne, kulturowe i pochodne tych dwóch pierwszych – ekonomiczne, doznawali głębokiego kompleksu i walczyli z nim nadając sobie, jako zbiorowości, znaczenie sakralne. Określając siebie narodem wybranym. Dziećmi Boga. Jest to typowy element zbiorowej terapii mas zapóźnionych w stosunku do otaczającej, dominującej społeczności.
Dzicy w Afryce, czy Ameryce Południowej do dziś określają siebie - dziećmi Boga, ludźmi, w odwrotności do innych, którzy co najwyżej mogą być tylko półludźmi, a tak naprawdę są zwierzętami.
Na marginesie warto dodać, że antysemici często, by prezentować „znajomość” judaizmu, lubią mówić o sobie „goje” nie wiedząc, że w starohebrajskim rzeczownik ten oznacza – bydło.
Oczywistym jest, że w tak ukształtowanej atmosferze społecznej jednostka i jej prawa nie miały żadnego znaczenia, a nawet były przeszkodą dla danej społeczności. Ponieważ jednak masa składa się z jednostek, nie można było udawać, że nie ma problemu w relacji jednostka - masa. Rozwiązano to właśnie poprzez wyniesienie tego haniebnego dla Europejczyka uczucia litości do rangi obowiązku.
Jednocześnie wyjaśniono też, dlaczego Bóg na faworyta wybrał sobie tak ułomną społeczność. Ponieważ w relacjach społecznych masa jest Bogiem dla jednostki i jest gotowa okazywać owej jednostce litość, to Bóg również - powodowany litością, która jest synonimiczna w tym wypadku do miłości - kierując się miłością, wybrał sobie za obiekt umiłowania tę a nie inną społeczność.
Dlatego też judaizm w swej istocie jest konglomeratem rytuału i ceremonii. Idealnym wyznawcą jest więc ten, kto całe swoje życie poświęci na rytuał i ceremonię. Zobrazował to Franz Kafka w genialnej powieści „Proces”, która uchodzi za literaturę paradewocyjną, zaś jej przesłanie jest czysto laickie i buntownicze w stosunku do religii i Boga.
W rzymskim katolicyzmie Mesjasz odwrócił sytuację i uznał za dominanta jednostkę. Korzystając z doświadczeń myśli indoeuropejskiej, greckiej i rzymskiej stworzył religię, która podbudowana myślą świętego Pawła, wspartego autorytetem świętego Piotra, przeniosła punkt ciężkości z masy na jednostkę.
Jednak pod wpływem rodziny, głównie braci Jezusa Chrystusa niewyobrażających sobie możliwości definitywnego zerwania z judaizmem, w katolicyzmie zachowano pewne jego elementy, ze szczególnym uwzględnieniem litości i jej pochodnych.
Sytuacja ta zawsze rodzi w rzymskim katolicyzmie konflikt, bo w istocie jest sprzeczna z nauczaniem Mesjasza. Jezus, jako Syn Boży nauczał, że człowiek, jako jednostka jest postrzegany przez Boga i jako jednostka przez tegoż Boga rozliczany, więc wszelkie zachowania odwracające jednostkę od tej prawdy są fałszem.
Ten fałsz, to zwracanie uwagi na fizyczną, materialną kondycję jednostki miast oddania się Bogu i metafizyce. Dzisiejszy spór, jaki toczy się w Watykanie - a w istocie nie dzisiejszy, tylko trwający od 1962, czyli początków Synodu - dotyczy fundamentalnej kwestii – czy rzymski katolicyzm, który w swej istocie wyrasta z trójczłonowego pnia: indoeuropejskiego, greckiego i rzymskiego zachowa swą istotę – czy też stanie się owym laickim odpryskiem, czyli lewicowością.
W XIX wieku lewica odrzucała kościół rzymsko – katolicki uważając, że jest on puklerzem jednostki. Z czasem jednak lewicowcy doszli do wniosku, że przekształcając kościół w rodzaj judaizmu dla ubogich zbudują sobie sakralną podstawę dla swoich prymitywnych, nomadycznych poglądów. W tym zawiera się najistotniejsze kłamstwo lewicy. Nie jest lewicowość wynikiem naukowego światopoglądu, tylko efektem utrwalonego w czasie - prymitywnego, plemiennego, nomadycznego - postrzegania uniwersum.
Lewica, tak jak odrzuca istotę nauczania Mesjasza, tak samo odrzuca kapitalizm, czyli gospodarkę opartą na wolności jednostki. Dla lewicy jednostka, z bliżej nieokreślonych powodów, jest coś winna zbiorowości. Gdy tymczasem zbiorowość jest najbardziej prymitywną i wsteczną formą egzystencji. W rzeczywistości jednostka ma obowiązek tylko wobec siebie, gdyż to ona - a nie naród, państwo, klasa społeczna, czy nawet rodzina - będzie rozliczana przez Boga.
Lewica, by podtrzymać owo obelżywe uczucie – litość - zbudowała całe Himalaje kłamstwa posługując się propagandą werbalną, piktograficzną i podprogową.
Szczególnym przykładem takiej zakłamanej agitki jest „Opowieść Wigilijna” Karola Dickensa. Socjalista Dickens w formie przypowieści opisuje pewnego przedsiębiorcę, który prowadził swoją firmę zgodnie z zasadami rynku, słusznie uważając, że istotą jego działalności jest zysk, a nie prowadzenie ochronki dla ubogich w rozum.
Dickens, który swych utworów nie rozdawał na prawo i lewo za darmo, a w negocjacjach z wydawcami był twardym przeciwnikiem, ukazuje swojego bohatera, jako człowieka, który w życiu kieruje się rozumem i racjonalnością, odwrotnie niż jego pracownik - ubogi w rozum i nieposiadający środków finansowych, ale płodzący się jak królik. Uważający, że to np. jego pracodawca winien zatroszczyć się o niego, a nie on sam o siebie. Dickens siłą swojego talentu usiłuje ogłupić czytelnika wmawiając mu, że to przy przygłupku winna być jego sympatia. Autor stara się wpłynąć na podświadomość odbiorcy sugerując, że zysk, godziwy zarobek jest naganny, jeżeli natychmiast nie rozda się go leniom i głupcom. Mój tata czytywał mi tę agitkę w każdą wigilię. Zawsze na końcu zastanawialiśmy się obaj, czy Dickens był tak bezczelny, że liczył na głupotę czytelników, czy jak każdy agitator sam zapędził się w kozi róg, ponieważ zmiana postępowania owego przedsiębiorcy, czyli rozdawanie ciężko zapracowanych pieniędzy na prawo i lewo nastąpiła u niego w momencie, gdy doznał poważnego urazu głowy.
W Polsce taką socjalistyczną agitką jest „Moralność pani Dulskiej”, którą otumania się pokolenia Polaków. G. Zapolska była zagorzałą socjalistką. Za cel swojej agitki obrała Dulską, właścicielkę kamienicy w Krakowie. Pani Aniela, ponieważ jej małżonek jest patentowanym leniem, syn wałkoniem, zaś córeczki rozseksualizowanymi nastolatkami, sama musi się borykać z utrzymaniem tej czeredy oraz rodzinnego interesu, jakim jest wynajem kamienicy. Istotą intrygi jest fakt, że pani Dulska miast podskakiwać z radości, że jej rozwydrzony syn zrobił bękarta kuchcie, stara się sprawę załatwić polubownie. Socjalistka G. Zapolska podprogowo programuje publiczność, że przecież Dulska winna w podskokach przyjąć kuchtę - cwaniarę, co to ubrdała sobie, że kręcąc tyłkiem wkręci się w pokaźny majątek Dulskich. Owa moralność jest więc ironicznym, w mentalności socjalistki Gabrysi, sztychem wymierzonym w kapitalistyczne myślenie publiczności.
Zarówno „Opowieść Wigilijna”, jak i „Moralność pani Dulskiej” to dosadne przykłady propagandy socjalistycznej, w których talent autorów ma pomóc w sprawnym ogłupieniu odbiorcy.
Innym tego typu zachowaniem jest stosowanie techniki, którą można określić polskim porzekadłem: „Świadczył się Cygan dziećmi swemi”. Kiedy nie wiecie państwo, z kim macie do czynienia, sprowokujcie osobę do dyskusji o mediach. Socjalista zawsze będzie się powoływał na komunistyczny, wydawany przez Rothschildów „New York Times”. Cwańszy będzie przytaczał socjalistyczny „Washington Poste” wmawiając wam, że to prawicowe medium, podczas gdy na wschodnim wybrzeżu wychodzi tylko jedna wartościowa i obiektywna gazeta, czyli „Washington Times”. Oczywiście tego periodyku w przeglądzie prasy nigdy nie ujrzycie.
Innym sposobem wykrycia komunisty jest sprowokowanie go do oceny czysto lewicowej rozgłośni i stacji, czyli BBC. Od takiej cwanej gapy dowiecie się, że BBC to organ krytykujący rząd, bezstronny i tym podobne bzdury. W rzeczywistości stacja ta od samego początku była tworzona przez sitwę Fabianów. Było to stowarzyszenie, działające od końca XIX wieku, kryptokomuchów, wielbicieli ludobójców sowieckich i oczywiście ćwierć inteligentów, które starało się upowszechniać w Wielkiej Brytanii komunizm. Ich tubą propagandową stała się i do dziś jest BBC.
Bezczelność komunistów angielskich polega na tym, że wbijając do głów swoich słuchaczy i widzów mentalność lewicową, cały czas bredzą, że są niezależni i obiektywni, i nie idą na pasku rządu. W rzeczywistości ten „obiektywizm” i „niezależność” zawsze dotyczy prawicy. Śmiało i z zadęciem krytykują każdą racjonalną myśl, a z pietyzmem pochylają się nad każdym lewicowym wykwitem. W istocie jest to obiektywizm i niezależność od rozumu i logiki. Oczywiście bardzo nie lubi się tam Polski i Polaków.
Na koniec, krótka dykteryjka. Na pewno nieraz słyszeliście państwo, jak szydząc z prawicy komuch stwierdzał: „Tak, tak. Na pewno wszystko to wina Żydów i cyklistów.” Ponieważ uczestnictwo wyznawców lub osób wychowanych w obrządku judaistycznym na lewicy jest oczywiste, tych cyklistów dodaje się, jako szyderstwo. Jaka jest prawda? Otóż to powiedzenie jest cytatem z instrukcji tajnej policji carskiej - „Ochrany”, która informowała swoich funkcjonariuszy, by szczególnej uwadze poddawano Żydów i cyklistów, czyli rowerzystów. Dlaczego? Ponieważ agitację i propagandowe materiały rozwożono po Rosji właśnie rowerami. Stąd, kiedy pojawiał się w okolicy cyklista wiadomo było, że gdzieś ropieje wrzód socjalizmu. Gwarantuję państwu, że komuszek mocno straci na rezonie po takim wyjaśnieniu.
Inne tematy w dziale Polityka