Socjaliści i socjaldemokraci, którzy rządzili przez ostatnie 25 lat RP, znaleźli się w wielkim dylemacie, gdyż od czasów zakończenia okupacji Polski przez sowiety pracowicie i w pocie czoła odbudowywali i rozbudowywali lewicę, jak kraj długi i szeroki.
Nawet do konstytucji wpisali marksizm-leninizm pod postacią polskiej odmiany NEP (nowa ekonomiczna polityka wprowadzona przez Lenina, gdy okazało się, że lewicowe głupoty skutkują po prostu wymieraniem ludności z głodu), czyli „społecznej gospodarki rynkowej”. Jest to wyjątkowo bezczelny zapis, gdyż jak wiemy w świecie realnym nie występują – gryfy, jednorożce i społeczna gospodarka rynkowa.
Kiedy zaś wysiłki UD, KLD, UW, SLD, PSL, PO zostały uwieńczone pełnym sukcesem i władzę w RP przejęli dziarscy socjaliści skupieni wokół jedynego autentycznego w kraju lewicowca - J. Kaczyńskiego, owi budowniczowie socjalizmu z ludzką twarzą, podnieśli krzyk, iż ich wysiłki zostały uwieńczone takim sukcesem. Podobno nie ma nic gorszego, jak spełnione marzenia.
Ich problem jest to, że PiS jest autentyczną partią socjalistyczną z elementami narodowymi. Śmiało oraz otwarcie kroczącą drogą socjalistycznego progresywizmu. Wbrew temu, co głoszą polityczni kastraci, J. Kaczyński nigdy nikogo nie oszukał. Szczerze i otwarcie głosił swój program, iż „jednostka bzdurą – naród (masa) wszystkim!”. Zawsze otwarcie głosił pogardę dla wszelkiej wolności jednostkowej, która tylko zamula narodowi jasny osąd. Można odrzucać ten pogląd, ale nie można powiedzieć, że prezes PiS go ukrywał.
PiS, jak przystało na partię socjalistyczną, zwalcza kapitał na rzecz pracy. Raźnie odwołuje się do ideologii socjalistycznej z lat 20 i 30 XX wieku, miotając ciosy w: banki, korporacje, centra handlowe, obcy kapitał, wolność gospodarczą, wolność jednostki, etc.
Odważnie ogranicza się prawa jednostki na rzecz proletariatu, jako klasy – zakaz pracy w niedzielę. Wybiórczo i woluntarystycznie obdarza się jednych (500+), ograbia innych - podatek od handlu. Ochoczo dąży się do maksymalnej fiskalizacji, by zaspokoić proletariat, lumpenproletariat i wszelkich specjalistów od życia na cudzy koszt.
Ideolog PiS - K. Morawiecki, bez drobnomieszczańskiego lęku i zażenowania, sięga po hasła, które przyświecały narodowcom niemieckim na przełomie XIX i XX wieku, iż naród jest alfą i omegą, a reszta to gnój i swołocz. Pięknie te myśli rozwinął, niesłusznie zapomniany socjalista, Józek Goebbels. Kiedy słucham wypowiedzi przedstawicieli tej formacji, to z rozrzewnieniem myślę – ach, jaka szkoda, że towarzysz B. Brech już nie żyje, to by się uradował chłopina. Ileż rozkosznej słodyczy zażyłby agitator socjalizmu środkowoeuropejskiego Odon von Horvath. Jakąż wyrękę miałby w nim aktualny administrator TVP. W ogóle w propagandzie polecam śmiało sięgać do: socjalistów i socjaldemokratów CK, Austrii, Niemiec i nie zapominać o zaleceniach tow. Łunaczarskiego, aby dla mas serwować połączenie cyrku z melodramatem. To masy ładnie ulula. To się rozleje bania…
Nic więc dziwnego, że doły partyjne i funkcjonariusze pzpr z takim entuzjazmem garną się do PiS. Dawni wyborcy: UD, UW, SLD, PSL, SAMOOBRONY i różni pokątni wielbiciele sowietów radośnie odnaleźli swój fan club. Ci osobnicy zawsze potrafili świetnie wyczuć karmę.
Tymczasem przez ostatnie osiem lat: PO, PSL i inni uznawszy, że niestety, Polacy odrzucili socjalizm, chyżo poczęli go przywracać, ale tak chyłkiem, boczkiem, tak zza węgła. Ileż to w propagandzie ostatnich lat było zabiegów w celu reanimowania trupa lewicy. Nawet mniejszości seksualne zapędzono do kręcenia dynama, aby ożywić zezwłok towarzysza Frankensteina.
Nic dziwnego więc, że w efekcie J. Kaczyński wyciągnął wnioski ze swoich pierwszych rządów i uznał, że jest w RP wystarczający elektorat na pójście drogą budowy prawdziwego socjalizmu. Na stworzenie w Polsce prawdziwie polskiej wersji socjalizmu, w którym znajdzie się miejsce dla byłego sb, dla kruchty, nawróconego „żyletkowca”, czy prowincjonalnego amatora-wąchacza.
Co prawda, ponad 80% społeczeństwa polskiego jest innego zdania i woli demokrację, kapitalizm, wolność jednostki… ale Lenin, jak zaczynał, też miał za sobą tylko 1000 ludzi, a proszę, jakie świetne rezultaty osiągnął i on, i jego pogrobowcy – samych śmiertelnych ofiar na całym świecie mają już na swoim koncie ponad 120 milionów i nie jest to ostatnie słowo socjalizmu.
W przypadku PiS i innych formacji socjalistycznych w RP działa prawo Ayn Rand – zawsze wygrywa formacja najbardziej radykalna. Na początku niepodległości J. Kaczyński jeszcze się wahał. Stąd zachowawcza nazwa jego pierwszej formacji – Porozumienie Centrum, czyli taki prawo-lew. Jednak doświadczenia 2005 - 2007 dowiodły, że infekowanie Polaków syfilisem lewicy dało obiecujące rezultaty i wektory zostały przestawione. Parowóz dziejów ruszył kolejny raz i od nowa Polska Ludowa nam rośnie.
Te prawie 20% obywateli popierających PiS chce powrotu PRL i nawet, jeżeli Polska w efekcie znów stanie się kolonią Moskwy, to byleby było za co wypić i zakąsić, oni będą szczęśliwi.
Co z tego wszystkiego wynika? Otóż aktualni przeciwnicy partii J. Kaczyńskiego nie mają szans, gdyż oni chcą Polakom dalej stręczyć pokątny socjalizm i wszystkie z tego wynikające szkody dla jednostki, zaś formacja J. Kaczyńskiego oferuje Polakom socjalizm bez granic, a jak wiemy - jak już się zatracać w szaleństwie to do końca, a nie tak na pół gwizdka, jak to przez osiem lat robił tandem PO – PSL.
W aktualnej sytuacji na skrajnej, czyli prawdziwej, lewicy jest PiS, następnie lewicowy PSL nie wiadomo na co liczący, gdyż to PiS jest autentyczną partią klasową reprezentującą masy ludowe; w pierwszej kolejności interesy wsi, małych i średnich miasteczek oraz wszelkiego rodzaju proletariatu miejskiego. Następnie jest PO reprezentujące lewicę obyczajową i kosmopolityczną oraz lewicowo-centrowa Nowoczesna reprezentująca to, co Francuzi nazywają goszyzmem.
Polacy zaś, czekają na prawicową partię, która odrzuci terror lewicowy, czyli to wszystko, co dziś stręczy się społeczeństwu w celu ubezwłasnowolnienia jednostki na rzecz mas. Partię śmiałych reform kapitalistycznych. Partię, dla której drogowskazem będzie wolność i szczęście jednostki. Partię, która w dominancie postawi prawo do bogacenia się. Partię, która powie bogaćcie się za wszelką cenę, bo tylko pieniądz jest wartością nadrzędną. Partię, która jasno zdefiniuje – bogactwo jednostki dobrem najwyższym. Partię, która jasno zdefiniuje swoim działaniem, że państwo jest tylko wtedy dobrem najwyższym, jeżeli zaspakaja potrzeby jednostek – dynamicznych, przebojowych, śmiało sięgających po najtrudniejsze cele i zapewnia tym jednostkom permanentne bogacenie się. Partię, która jasno zdefiniuje, że liczą się tylko pieniądze, gdyż reszta jest konwersacją. Partię, która jasno wyrazi – zbudujemy kapitalizm, który jest najbardziej sprawiedliwym ustrojem na świecie, gdyż w kapitalizmie jedynym miernikiem jest pieniądz, a pieniądz jest zawsze neutralny.
Społeczeństwo polskie nie poprze formacji, która jest - „trochę za i trochę przeciw”. Czas letnich wyborów, miałkich deklaracji, ambiwalentnych polityków w Polsce skończył się. Festiwal eunuchów, definitywnie dobiegł końca.
Kto pragnie lewicowego raju ma zdecydowaną i jednoznaczną ofertę - PiS.
Kto chce kroczyć ku szczęściu, dobrobytowi i wolności jednostki, a tych jest ogromna większość, czeka na swoją formację. Powstaje pytanie, czy świat polskiej polityki jest w stanie odpowiedzieć na to zapotrzebowanie.
Inne tematy w dziale Polityka