W 1822 roku w Wielkiej Brytanii grupa oszalałych, ale wpływowych religijnych bigotów doprowadziła do stworzenia, tak zwanego prawa pracy. Oto państwo wkroczyło między pracodawcę a pracownika. Okazało się, że podmiot, który nie ponosi żadnych kosztów swojej działalności, czyli państwo, uzurpuje sobie prawo do narzucania obywatelom swojego widzimisię w sprawie, do której nie ma absolutnie żadnych przesłanek, aby się nią zajmowało.
Od roku 1822 minęły prawie dwa stulecia i w zakresie ograniczania wolności świat mocno stoczył się po równi pochyłej. Właśnie efektem angielskiego prawa pracy są obozy śmierci niemieckie, obozy śmierci sowieckie, obozy śmierci w Chinach i innych państwach świata, które zostały dotknięte ręką socjalizmu. Pod wpływem zboczenia, któremu na imię - altruizm, zaczął powstawać dewiacyjny system polityczny, stawiający sobie za cel ubezwłasnowolnienie jednostki, pod pretekstem troski o jednostkę.
Grupa Polaków - zaledwie 25 lat po „dobrodziejstwach socjalizmu”, które to dobrodziejstwo miało postać kartek na jedzenie, kartek na podstawowe środki cywilizacyjne (mydło, pasta do zębów, paliwo do prywatnych środków lokomocji, etc.), nie mówiąc o kartkach na „luksusy” typu pralka automatyczna (zmywarki były uważane za przejaw typowego, zachodniego zbydlęcenia), czy też „talony”, czyli też kartki, tylko dla wybranych, na prywatne pojazdy mechaniczne, które były traktowane, jako łaska bogów, zaś jeden dolar kosztował 120 złotych lub wielokrotność tej kwoty pod koniec „dobrodziejstw socjalizmu” - postanowiła znów zafundować powtórkę z Polski Ludowej reszcie społeczeństwa, głosując na socjalistyczną partię z odchyleniami narodowościowymi.
Socjaliści zawsze odwołują się do pojęć magicznych nieposiadających żadnych desygnatów w świecie realnym. Raz jest to naród – pojęcie całkowicie niedefiniowalne; innym razem dobro - klasy robotniczej, chłopstwa, co w sojuszu… lub inteligencji pracującej miast i wsi. Socjaliści zawsze też, z kompulsywnym zapałem rabują jednych, by ozłocić zady nieudacznikom i leniuchom, traktując ich, jako swój żelazny elektorat. Socjalizm zawsze bazuje na najgorszych cechach człowieka: jak zawiść, głupota, lenistwo. Oczywiście, socjalizm, zawsze kończy się tak samo - nędzą, brudem, smrodem, stosami trupów i następnie mozolnym powrotem do normalności.
My, Polacy udanie wyzwalaliśmy się przez ostatnie 25 lat z dewiacji, której na imię socjalizm i tworzyliśmy normalną Polskę. W ciągu ostatnich 25 lat zaczęliśmy doganiać świat, który tylko w minimalnym stopniu zaznał ohydy socjalizmu i miast postawić sobie za zadanie, aby osiągnąć status takich oaz dobrobytu jak Singapur, Makao, żeby wymienić pierwsze z brzegu, to za sprawą wyborców PiS staczamy się na pozycje epigonów zbankrutowanego socjalizmu.
Wprowadzenie płacy minimalnej jest niczym więcej, jak czystym komunizmem i można to porównać do sławetnej walki o handel, którą toczył z Polakami pachołek sowiecki – Hilary Minc, aby zniszczyć podwaliny wolności w Polsce. Zresztą przedstawiciele rządzącej administracji nie kryją, iż ich zamierzeniem jest bankructwo większości polskich przedsiębiorców.
Oczywiście, sąsiedzi Polski winni błogosławić dzień, w którym PiS zaczął administrować Polską, bo oto polska gospodarka przestaje być konkurencyjna i to za sprawą samych Polaków. Brak konkurencyjności w sposób piorunujący odbije się na jakości życia w Polsce. Nastąpi ogólne ubożenie oraz drastyczny upadek cywilizacyjny kraju.
Początkowo, pracownicy najemni bardzo się ucieszą z tych 12 złotych, tylko, gdy z czasem okaże się, iż owych 12 złotych nie ma kto płacić, będzie mniej radośnie, a nawet całkiem do bani.
Rynek pracy zejdzie do podziemia. Rozwinie się przestępczość wszelkiego rodzaju, która nie będzie spotykała się z potępieniem społecznym, gdyż tak naprawdę wszyscy będą z niej czerpać pożytki. Z zadęciem i beknięciem będą zwalczać patologię, która nie będzie patologią, liczne zastępy darmozjadów, czyli wszelkiej maści policje polityczne, zwane przez zdegenerowany aparat propagandowy - służbami.
Dystans gospodarczy i cywilizacyjny będzie się w tempie astronomicznym powiększał między Polską i cywilizowanym światem, aż pewnego dnia okaże się, że administracja wpadnie na zbawienny pomysł, aby zachować prawo i sprawiedliwość w Polsce - wprowadzi w kraju kartki na żywność oraz na niektóre produkty trudno dostępne na rynku.
Wówczas różni ekonomiści zaczną gaworzyć, iż może by tak zliberalizować, oczywiście tylko na próbę i w wybranych branżach, prawo pracy i inne zapisy z zakresu rynku gospodarczego. Ci najodważniejsi będą twierdzić, że podobno są pewne prawa matematyki, których chciejstwem nie da się obejść, ale niestety zmarnowanego czasu nie uda się nadrobić, bo świat nie czeka na głupców.
Inne tematy w dziale Polityka