paweł solski paweł solski
285
BLOG

Zamach na J.F. Kennedy`ego - manipulacja lewicy

paweł solski paweł solski Polityka Obserwuj notkę 1

35 prezydent USA z Partii Demokratycznej wygrał wybory prezydenckie z kandydatem z Partii Republikańskiej - Richardem M. Nixonem - dzięki powiązaniu swojego ojca miliardera, z kryminalnym światem Stanów Zjednoczonych. Rodzina mafijna z Chicago kierowana przez Sama Giancana sfałszowała wybory na rzecz syna ich kumpla od przemytu alkoholu.

J.F. Kennedy, zwany z powodu przedwczesnego wytrysku „Johny Minutka”, poza wspomnianą dolegliwością był również kompulsywnym erotomanem nałogowo korzystającym z usług seksualnych. Jedna z jego nałożnic była równocześnie kochanką Sama Giancana. Przez tę prostytutkę przyszły prezydent miał z nim kontakt.

Nawiasem mówiąc, spotkania senatora Kennedy’ego z kochanicą gangstera, były rejestrowane przez FBI na polecenie jej szefa. Warto dodać, że John Edgar Hoover miał już bogate dossier na temat beniaminka rodu Kennedy. W czasie II Wojny Światowej J.F. Kennedy, jako kapitan okrętu, miał ognisty romans z kobietą pracującą dla wywiadu wojskowego III Rzeszy i świadomie przekazywał jej tajemnice wojskowe USA. Hoover tuszował szpiegowską działalność młodego Kennedy’ego dokąd mógł, na prośbę ojca Johna Fitzgeralda. Kiedy jednak młody John zrobił się coraz zuchwalszy w swojej szpiegowskiej robocie, drogą skomplikowanej intrygi przeniesiono go na zachodnie wybrzeże USA i dopiero wówczas przerwano ten szpiegowski romansik.

Na świecie panuje mylne przekonanie, że Hoover był republikaninem. Prawda zaś jest taka, że w czasach Hoovera FBI stała się narzędziem demokratów, o czym świadczy ów nadzwyczaj wyrozumiały stosunek Hoovera dla chuci młodego Kennedy’ego. Wiedza Hoovera zagwarantowała mu piastowanie stanowiska szefa FBI, również pod rządami 35 prezydenta USA.

Aby zrozumieć dlaczego Kubańczycy na rozkaz sowietów zorganizowali udany zamach na 35 prezydenta USA, musimy wiedzieć, jaką politykę zamierzał prowadzić ów specjalista od błyskawicznych stosunków seksualnych. Kennedy był rzymskim katolikiem, co za tym idzie - naturalnym komunistą. Odmianę komunizmu, amerykańskiego komunizmu, jego wyznawcy nazywają liberalizmem. Oczywiście ów amerykański komunizm jest całkowitym przeciwstawieństwem liberalizmu. Trudno jest oczytanym ludziom - a takimi są Amerykanie - stręczyć coś tak obrzydliwego, jak komunizm. Dla  kamuflażu, nazwano więc w USA komunizm  najbardziej sympatycznym dla człowieka kierunkiem politycznym – liberalizmem. W rzeczywistości mamy czystą odmianą totalitaryzmu odzianą w kolorowe fatałaszki i szkiełka dla zmylenia przeciwnika.

W rzeczywistości jest tak samo bezwzględny i okrutny, jak rosyjski komunizm. J.F. Kennedy usiłował zrobić z USA nowe Jeruzalem lewicy. Już w swoim inauguracyjnym przemówieniu wygłosił typowo komunistyczny slogan – Nie pytaj, co kraj może zrobić dla ciebie. Pytaj, co ty możesz zrobić dla kraju! Tak więc w państwie, które powstało, jako całkowite zaprzeczenie przedmiotowości obywatela wobec machiny biurokratycznej i rozwinęło się, jako struktura służąca, jak najpełniejszemu upodmiotowieniu obywatela, nowy Prezydent ogłasza powrót do zdegenerowanego europejskiego zabobonu, że to jednostka ma być przedmiotem dla podmiotowego państwa. Horror!

W Moskwie dobrze zrozumiano, co głosi J.F. Kennedy. Ogłaszał on, ni mniej ni więcej, koniec kapitalizmu i budowę amerykańskiego komunizmu. Kreml ciągle, jak swego czasu Watykan, miał do czynienia z próbami odebrania mu palmy pierwszeństwa w dziele budowania współczesnego niewolnictwa. W żadnym wypadku sowieci nie mogli dopuścić do takiego obrotu spraw. Jako specjaliści od intryg i spisków, zabrali się za sprawę profesjonalnie.

Kim był Lee Harvey Oswald? To zaburzony emocjonalnie osobnik z głębokim kompleksem niższości, który przeszedł w kompleks wyższości. Na tym patologicznym podglebiu, w wieku 16 lat Oswald stał się gorliwym wielbicielem ludobójstwa, czyli komunizmu i sowietów. Nawiązał kontakt z ambasadą sowiecką i gdy - jako 17 latek -  znalazł się, jako poborowy, w armii USA, rozpoczął typową robotę szpiegowską dla wywiadu wojskowego sowietów – GRU.

Szpiegował zarówno w USA, jak i w bazach wojskowych poza granicami kraju. Pracował dla sowietów, ale przez Komunistyczną Partię Japonii również dla Chin. Jego działalność była tak udana, że na przykład manewry USA – Tajwan okazały się za jego sprawą porażką z punktu widzenia szkoleniowego.

Po wyjściu z wojska poszwendał się trochę po kraju i następnie „dobrowolnie” i „wbrew sowietom” wyjechał do… sowietów. Każdy Czytelnik, który żył w czasach imperium sowieckiego wie, że ani wjazd, ani wyjazd z sowietów nie był możliwy bez ich zgody. Oczywiście Oswalda wezwano do ojczyzny współczesnego niewolnictwa, ponieważ miano wobec tego sowieckiego szpiega sprecyzowane plany. Po krótkim pobycie w Moskwie, przerzucono go do Mińska Białoruskiego, w okolicach którego był najważniejszy ośrodek szkoleniowy GRU.

Zamieszkał w rodzinie typowego sowieciarza, który z ramienia GRU rezydował w MSW, czyli KGB. Tam też nakazano mu ślub z córką odpowiedniego sowieckiego funkcjonariusza. Oswald rozpoczął intensywny trening strzelecki, a jego opiekunem został Stanisław Szuszkiewicz, ten którego podpis jest pod aktem rozwiązania Związku Sowieckiego. Po zakończeniu szkolenia, Oswald „rozczarował się  do sowietów” i postanowił … wrócić do USA. Każdy, kto pamięta sowiety wie, że rozczarowanie się do komunizmu nie mogło być podstawą opuszczenia raju niewolnictwa. Jednak Oswald wrócił do kraju razem z żoną i poczętym w sowietach dzieckiem. W USA natychmiast sowieci użyli go do aktywnego zwalczania wrogów komunizmu w Teksasie, czyli Kubańczyków, którzy się tam osiedlili.

Były to jednak pozory. W rzeczywistości Oswald zaczął podróżować do Meksyku, do ambasady Kuby. Tu uwaga. Meksyk zawsze jest przystanią dla wszelkich antyamerykańskich struktur. W tym państwie osiedlił się głuptas Trocki i dzięki temu Paweł Sudopłatow, na rozkaz J. Stalina, zorganizował zamach, w którym rozpłatano czerep twórcy armii czerwonej. Nie bez powodu wspominam o Sudopłatowie, gdyż był on podwładnym I. Sierowa, który właśnie miał ogromne doświadczenie w takich operacjach. Ci dwaj gwarantowali sowietom, że zamach się powiedzie. W tym czasie I. Sierow tworzył dla rodziny Castro tajną policję polityczną G – 2 i wywiad oraz kontrwywiad – DGI. Po zabójstwie 35 prezydenta USA, Oswald został natychmiast zastrzelony przez Jacka Ruby’go, czyli Jacka Leona Rubensteina syna Józefa Rubensteina i Turek Rutkowskiej z Sokołowa Podlaskiego. Jack Ruby, jak tłumaczył, z przyczyn biznesowych odszedł od swych korzeni żydowskich i skrócił swoje nazwisko. Jack’e był szeroko znany w światku kryminalnym USA. Produkował filmy pornograficzne i prowadził domy publiczne na terenie USA. Miał, jako morderca, pracować dla przyjaciół rodziny Kennedy, jak Sam Giancana, Santo Trafficante, czy Carlos Marcello. Twierdził, że zabił Oswalda, aby zaoszczędzić bólu Pierwszej Damie i pokazać, że Żydzi też mogą być odważni. Z ciekawostek można dodać, że Ruby był sodomitą, czyli kopulował ze zwierzętami. Jego namiętnością były suki mopsa.

Już trzeciego dnia po zamachu, Carolina Solska, nadzorująca FBI na południu USA, poinformowała pełniącego obowiązki prezydenta USA, wiceprezydenta Lyndona Baines’a Johnsona, że zamach został logistycznie zorganizowany przez policję polityczną Kuby G -2. Zamach nadzorował bezpośrednio szef tej służby, który w godzinę po zamachu wyleciał z Dallas prywatnym samolotem na Kubę. Późniejszy - 36 prezydent USA - nakazał natychmiast przerwać śledztwo, gdyż jak powiedział, jeżeli teraz Amerykanie dowiedzą się, że: „Prezydenta zabili im Ruscy przy pomocy Kubańczyków, to w USA dokona się przewrót prawicowy (sic!!!) a Partia Demokratyczna straci władzę nie na 30 ale na 300 lat.”

Jednocześnie rozpoczęto intensywną akcję gmatwania i kłamania na temat zamachu. Tak więc ze szpiega L.H. Oswalda zaczęto robić zagubionego młodzieńca. Przykładowo komunistyczny propagandzista N. Mailer w swojej książce dokładnie opisuje, jak Oswald szpiegował dla sowietów, a kilka stron dalej dochodzi do wniosku, że nie można go nazwać szpiegiem. W Wikipedii, która jak wiemy kontrolowana jest przez lewicę, pod hasłem Oswald dowiemy się, że zamachowiec kontaktował się już jako nastolatek z Socjalistyczną Partią USA, ale  nie dowiemy się, ze szukał w rzeczywistości, przez socjalistów,  skutecznego kontaktu do ambasady sowieckiej, bo początkowo sowieci go ignorowali. Niezorientowanym przedstawia się podróż i pobyt w sowietach Oswalda tak, jakby był to kraj demokratyczny, do którego można było wjechać i wyjechać wedle własnego widzi mi się. Pobyt Oswalda w Związku Sowieckim jest przedstawiany, jakby był to wypad na Florydę  a nie wjazd do państwa totalitarnego, w którym KGB nikogo nie śledzi, gdyż to tajna policja polityczna zarządza życiem niewolników, więc wszystko jest pod całkowitą kontrolą. Zaś trudności, jakie niby miała z Oswaldem Moskwa, są w istocie legendą wytwarzaną na potrzeby alibi dla Moskwy, które będzie potrzebne po zamachu.

Wreszcie, co jakiś czas organizowane są hucpy typu: Kto naprawdę zabił J.F Kennedy’ego? Przykładem jest tu film członka Komunistycznej Partii USA O. Stone`a. Czy zorganizowanie z hukiem ekshumacji ciała Oswalda, aby udowodnić, że był on tylko „wtórnikiem”. Oczywiście okazało się, że trup Oswalda, to trup Oswalda, ale o tym już nie informuje się tak szeroko. Poza tym używa się w odniesieniu do Oswalda określenia „domniemany” zabójca. Chociaż nie ma, żadnych podstaw do twierdzenia, że to nie Oswald zabił 35 prezydenta USA.

Przytacza się kompletnie bzdurne argumenty, ale działające na pospólstwo właśnie swoją bzdurnością. Przecież wszyscy wiemy, że Elvis żyje, a Żydzi knują na zgubę Aryjczyków, o czym świadczą dokumenty carskiej policji politycznej – Ochrany.

 Powstaje więc pytanie - kto za tym stoi? Po pierwsze, bzdura im większy ma posmak sensacyjności, tym mocniej jest pokupna. Po drugie, Partia Demokratyczna nie może się przyznać, że tak podle obeszła się ze swoją ikoną. Po trzecie, komuniści zawsze trzymają się zasady kryminalistów – idziemy w zaparte.  Znamienny przykład - w roku 1930 Lew Trocki opublikował swoją biografię, która obfituje w taką ilość bzdur i głupotek, że czyta się to, jak pamiętnik niezbyt rozgarniętej pensjonarki. Są nawet opisane omdlenia i egzaltacje.

Nie ma tylko nic na temat faktycznej taktyki i praktyki przechwycenia władzy. Nie ma nic o taktyce terroru, która jest autorskim wkładem owego Lwa Trockiego w utrzymanie reżimu komunistycznego. Kiedy Trocki kłamał swoją biografię, był już na politycznej emigracji. Musiał ukrywać się dzień i noc przed siepaczami J. Stalina, czyli Pawłem Sudopłatowem. Jest o tym świetny film z A. Delonem. Mimo tych wszystkich sytuacji, Trocki łże, iż Lenin nie został dostarczony do Rosji przez Sztab Generalny Niemiec, a komuniści nie byli awangardą agentury Kajzera, czyli kłamstwa, kłamstwa, same kłamstwa. Po co mu to było? Już go nic nie łączyło z sowietami, a jednak kłamie, jak z nut. Dlaczego? Po prostu komuniści tak mają, łączy ich kłamstwo i jak prostytutka cnotą, tak oni pogardzają prawdą, zawsze i wszędzie oraz w każdej sytuacji.   

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka