Pani Bogna Janke wystąpiła ze słusznym postulatem, aby wyburzyć, koszmarny przejaw prymitywizmu komunistycznego w architekturze, istniejący w samym środku Warszawy kolos, zwany przez warszawiaków - pekinem.
Paskudztwo to postawili sowieci w środku stolicy PRL, aby ich pachołki przybywające do wyburzonej i wymordowanej Warszawy zawsze pamiętały, komu zawdzięczają bułeczkę i szyneczkę, zatem komu są winni lojalność.
Ilekroć jest poruszana sprawa zrównania z ziemią tej ohydy, tylekroć uruchamia się moskiewska agentura z kwikiem obwieszczając: a k o s z t y , a h i s t o r i a ludu pracującego miast i wsi, a t o i t a m t o !
Na Łubiance mają już opracowany schemat wystąpień w obronie symboli pohańbienia Polaków. Zawsze ten sam schemat obrony i ochrony przez podnoszenie sprawy: kosztów, historii i co tam aktualnie modne.
Tymczasem każde miasto jest żywym organizmem, który buduje, burzy, przekształca swą tkankę tak, jak dyktuje mu potrzeba jego mieszkańców. Zakompleksione przywiązywanie się do każdej końskiej, zaschniętej kupy jest przejawem głębokiej aberracji danego społeczeństwa i ogromnego kompleksu niższości.
W dziewiętnastym wieku przeorano Paryż wzdłuż i wszerz, by uczynić go gotowym na wyzwania, jakie niósł wiek dwudziesty. Podobnie dziś należy przekonstruować centrum stolicy, gdyż obecnie jest ono kompletną dewiacją w funkcjonalnej tkance największego polskiego miasta.
Gdy przemianowywaliśmy ulicę Stołeczną na ulicę Księdza Jerzego Popiełuszki, rozpętał się istny sabat, w którym diabły i czarownice dostawały wręcz histerii. Oczywiście natychmiast pojawiła się troska i srom o koszt owego przemianowania. Na sesji rady Żoliborza występowali pospołu: byli ormowcy, byli esbecy, byli żołnierze ludowego wojska polskiego. Naprawdę brakowało mi byłych funkcjonariuszy SS i gestapo, bo funkcjonariusze NKWD byli bardzo czynni w tej sprawie.
Oni wszyscy jednym głosem zawodzili, niczym chór w greckiej tragedii: a koszty panie, koszty panie, a czy koszty rada przeliczyła, rada koszty przeliczyła, a czy kto koszty weźmie na się kto, a koszty, a koszty te ogromne; i tak od początku do końca i od końca do początku.
Poza tym nagle okazało się, że nazwa ulica Stołeczna, to istne dobro narodowe. Wręcz święte dobro narodowe. Pewna stara i gruba, jak baobab baba, zanosząc się szlochem argumentowała, że do nazwy ulica Stołeczna jest tak przywiązana, że prędzej skończy z sobą, niż miałaby żyć na ulicy Księdza Jerzego Popiełuszki!
Zwolennicy „kompromisu” proponowali, by jakiś - jeszcze nieistniejący - skwer, który zapewne kiedyś powstanie na Żoliborzu, w przyszłości, nazwać skwerem Księdza Jerzego Popiełuszki, ale na Boga! Nie całą, Jezus Maria! zabytkową (ulica Stołeczna stała się nagle równie zabytkowa, a może bardziej zabytkowa, niż Wawel) ulicę Stołeczną.
Z lubością obserwowałem, jak inni radni z miotu „okrągłostołowego”, czyli z Obywatelskiego Komitetu „SOLIDARNOŚĆ” - ja byłem z KPN - wili się, jak glisty, jakby tu nie narazić się pachołkom sowieckim i jednocześnie nie stracić resztek szacunku do siebie.
Większość z tych koniunkturalnych osobników później zakładała Unię Demokratyczną, Porozumienie Centrum, Kongres Liberalno – Demokratyczny, itp. Ach jak oni na paluszkach śmigali przed byłymi już pachołami sowieckimi. Cóż im ci byli, mogli zrobić? Ale jeżeli jest się tchórzem podszytym, to - jak mawiała księżna Sapieżyna rezydująca w Londynie – „tchórzowi bździnami na pogrzebie dzwonią”.
W końcu mocno zestrachana rada przyjęła, że jednak przemianuje ulicę Stołeczną na ulicę Księdza Jerzego Popiełuszki i się zaczęło. Ja sam dostałem około tysiąca listów na adres domowy i do biura rady z wyzwiskami, zapewnieniem śmierci lub kalectwa dla mnie oraz rodziny. Zapewniano mnie, że to, co spotka mnie i moich najbliższych grubo przekroczy to, co wycierpieć mieli Egipcjanie przez tak zwane plagi egipskie.
Dziś usiłuje się udawać, że sfera symboliki jest najmniej istotna. Jak uczy przykład ulicy Księdza Jerzego Popiełuszki, właśnie symbolika jest tym szczegółem, który powoduje, że mamy poczucie, iż żyjemy w wolnej Polsce lub zniewolonej.
Za czasów, gdy L. Kaczyński był prezydentem Warszawy, pekin został wpisany na listę zabytków przez osobnika mu podlegającego. Aby wszystko było jasne - ów osobnik okazał się TW. Ale ten fakt chyba nikogo nie dziwi.
Co do kosztów wyburzenia pekinu, to aktualnie jest prowadzony remont - którego końca nie widać - Sali Kongresowej w tej budowli. Otóż okazuje się, że koszt ten może przekroczyć grubo 40… milionów złotych i nie jest to ostateczna kwota. Możemy nawet osiągnąć koszt 100 milionów złotych. Powstaje pytanie - w jakim celu inwestować grube miliony w symbol zniewolenia Polaków, gdy za te pieniądze można postawić coś naprawdę pięknego i funkcjonalnego?
Co do kosztów jeszcze - to miejsce, na którym wznosi się pekin jest jednym z najdroższych w Warszawie. Przebudowa tego terenu przyniosłaby stolicy ogromne dochody z oczywistych powodów. Dlatego władze Warszawy winny dążyć do jak najszybszego doprowadzenia do tego, by ten ogromny i zyskowny teren zaczął pracować dla miasta, jak to miało miejsce przed 1939 rokiem.
Na miejscu pekinu, można wybudować np. przepiękny las wieżowców, by stolica Polski nabrała nowoczesnego wyglądu, na jaki zasługuje, ale któż się odważy na taką ekstrawagancję. Moskwa naprawdę mogłaby się zdenerwować.
Inne tematy w dziale Polityka