Ostatnio na forum Salonu - ale i w innej przestrzeni medialnej - mamy do czynienia z próbą zacierania śladów przez lewicę pobożną, czyli PiS, w zakresie konotacji ideologicznej, z jakiej się wywodzi ta formacja.
Do momentu, gdy PiS nie posiadał władzy, politycy tam skupieni opowiadali, że są prawicą i z samej swej istoty odrzucają totalitaryzm. Jednak po przejęciu, w glorii prawa, możliwości stosowania środków przymusu i terroru, okazało się, że formacja J. Kaczyńskiego jest w czystej postaci socjalistyczną partią i jak każda formacja lewicowa dąży do przechwycenia władzy totalnej nad społeczeństwem.
Oczywiście, sytuacja ta demaskowała PiS oraz obnażała prawdziwy charakter dążeń tej formacji. W elektoracie pobożnej lewicy wywołuje to coraz poważniejsze zamieszanie i zaskoczenie. Po prostu większość wyborców PiS nie kojarzy skutku z przyczyną. Niczym owi dzicy, którzy modlą się do samolotów, aby nie przyznać, że swoje przetrwanie zawdzięczają białym.
Wyborcy J. Kaczyńskiego nie chcą przyznać, że ich tęsknotą jest przaśny PRL w wydaniu powiatowym, w którym coś tam ukradnie się, nazywali to zakombinowaniem, coś tam wyłudzi, a w niedzielę ksiądz dobrodziej rozgrzeszy z wysługiwania się Moskwie. W razie czego o wszystko oskarży się Żydów podłych.
Oczywiście dziś sytuacja jest bardziej skomplikowana, gdyż nie ma czołgów sowieckich (jeszcze), więc uzasadnienie całego komunistycznego programu, który pobożna lewica wprowadza zarówno w sferze ekonomicznej, społecznej, jak i politycznej jest trudniejsze, zwłaszcza, że pobożni komuniści doskonale wiedzą, iż większość społeczeństwa doskonale pamięta, czym zakończył się komunizm w Europie.
Zaś 18% poparcie nie gwarantuje możliwości wygranej, w przypadku bezpośredniego zwarcia z Polakami. Dlatego PiS musi postępować kunktatorsko i skrycie, tak by w sposób pełzający obezwładnić społeczeństwo.
Temu właśnie celowi służy głoszenie kuriozalnego oraz bałamutnego poglądu, iż we współczesnym świecie podziały: prawica, lewica, centrum, nie mają racji bytu. Pobożna lewica dobrze przyswoiła sobie zasadę relatywizmu i stara się wmówić Polakom, że „krowa, to sowa, a sowa, to krowa” czyli, że wszystko jest niczym i nic jest wszystkim.
Jest to oczywiście czyste szalbierstwo intelektualne i działanie obliczone na głupotę społeczeństwa.
Tymczasem prawda jest taka - prawica jest za jednostką, przeciw masie. Za kapitalizmem bez socjalistycznych ograniczeń i tym samym za demokracją. Rozwojem społeczeństwa rozumianego, jako zbiór wolnych jednostek działających racjonalnie, ku swemu pożytkowi, a co zatem idzie również dla pomyślności ogółu.
Zaś lewica jest za masą – czasem jest to warstwa (klasa) społeczna, czasem naród lub jakiś segment danego narodu, np. wyznawcy jakiejś religii. Lewica zbrodniczo nienawidzi jednostki i jest gotowa w imię tej nienawiści wytrzebić ludzkość. Z nienawiści do jednostki bierze się bełkot o sprawiedliwości społecznej, czytaj: przyzwoleniu na ograbianie jednostki. Zwróciłeś Szanowny Czytelniku uwagę, jak ostatnio ciągle mówi się o potrzebie konfiskaty, czyli rabunku mienia wobec różnych jednostek! Ciągle społeczeństwo jest ostrzeliwane potrzebą altruizmu (solidaryzm) – ten zbrodniczy instynkt, który wbudowała nam natura, abyśmy działali wbrew interesowi własnemu, na rzecz gatunku, sprytnie jest wykorzystywany, by wdrukowywać nam, że mamy obowiązek nie wobec siebie, czy naszych bliskich, tylko wobec jakichś obcych, którzy często są naszymi śmiertelnymi wrogami.
Każdy Polak, który przeżył PRL zdaje sobie sprawę, do czego wiedzie droga lewicy. Dlatego PiS poprzez swoich funkcjonariuszy medialnych mąci czyste źródło podziału ideologicznego, by zmylić tropy.
Typowym zabiegiem mylącym, jest twierdzenie, że formacja polityczna, która histerycznie manifestuje swoją religijność, nie może być komunistyczna. Pominę tu fakt, że pierwsza formacja komunistyczna na ziemiach polskich powstała właśnie w łonie kościoła rzymsko – katolickiego, był to Zakon Bartoszków, czyli komunistów, działający w Polsce od 1683 roku. Pogląd, że religijność wyklucza totalitaryzm, jest oczywiście tandetną próbą zmylenia społeczeństwa. Każda religia z samej swej istoty, jest antyjednostkowa i doskonale się czuje wsparta przez możliwości opresyjne państwa.
Lewica dziś doskonale rozumie, że podstawowym błędem bolszewików była walka z religią. Już Stalin ostrożnie naprawiał te błędy, a dziś mamy pełną symbiozę. Dlatego pobożność lewicy stawia PiS w kręgu awangardy lewicowej na świecie, w stosunku do zapóźnionej i niczego nierozumiejącej lewicy bezbożnej.
Również język pobożnej lewicy jest typowo totalitarny. Najlepszym przykładem jest tu powoływanie się na zespól norm ogłoszonych przez egipskiego arystokratę formowanej przez niego grupie religijnej 4 tysiące lat temu i twierdzenie, że zespól tych norm, to „prawo naturalne”, gdy w rzeczywistości jest to tylko i wyłącznie zbiór religijnych zasad, adresowany do określonej zbiorowości w określonym kontekście historycznym. Dzisiejszy postęp w zakresie komfortu życia, jaki oferuje jednostce współczesna nauka, neguje uniwersalność rygorów Mojżesza.
Inną metodą zaciemniania tła ideologicznego jest wpisywanie konserwatystów w prawicę. Konserwatyści, to zupełnie odrębna od prawicy grupa ideowa, która ma własny wymiar ideologiczny i własne dążenia, całkowicie rozmijające się z przesłaniem ideowym prawicy. Szerzej na ten temat pisała Ayn Rand.
PiS chcąc przywrócić w Polsce porządek lewicowy, musi walczyć zarówno na froncie ideowym z lewicą bezbożną, która nie pojmuje, że przegrała i dalej może istnieć tylko, jako glosa do właściwej lewicy, czyli PiS, ale również ze społeczeństwem polskim, które jednoznacznie odrzuca wszelkie totalne zapędy.
PiS ma w tej walce za sobą tych wszystkich, którzy są amatorami życia na cudzy rachunek, za zrabowane pieniądze. Osobnicy ci są gotowi oddać formacji pobożnej lewicy swą wolność, gdyż wydaje się im, że w zamian otrzymają bezpieczeństwo ekonomiczne. Ludzie ci nie rozumieją, że taka sytuacja nie będzie miała miejsca, gdyż źródło grabieży prędzej, niż później się wyczerpie i wówczas nastąpi krach. Polska, na szczęście dla wolności jednostki, nie posiada zasobów kopalnych, które zabezpieczałyby możliwość życia za cudze. Zresztą, jak pokazuje przykład Wenezueli, nawet posiadanie takich kopalin, pod rządami lewicy musi prowadzić do klęski. Jednak konstatacja ta nie może nas, Polaków uspokajać. Hulaszcze życie, jakie pobożna lewica funduje, skończy się wygenerowaniem horrendalnych długów, które tak, jak po ekipie E. Gierka, wszyscy będziemy spłacać, nie tylko ci, którzy obdarzyli PiS władzą. Dlatego należy wszystkim Polakom uświadamiać, że pobożna lewica nie jest prawicą, tylko hybrydą polityczną mentalnych spadkobierców pzpr.
Prawda o rzeczywistej istocie PiS musi dotrzeć do jak najszerszych warstw społeczeństwa polskiego, gdyż tylko prawidłowe zdiagnozowanie niebezpieczeństwa gwarantuje ustrzeżenie się przed nim. Dlatego media, które twierdzą, że są za demokracją, jeżeli nadal będą określać PiS, jako partię prawicową, w rzeczywistości same zaprzęgają się do rydwanu propagandowego pobożnej lewicy i tym samym szkodzą społeczeństwu we właściwym rozpoznaniu ideowej sytuacji w Polsce. Jeżeli do Polaków dotrze prawda o ideowym charakterze PiS, formacja ta nie utrzyma się przy władzy, gdyż społeczeństwo polskie doskonale rozumie konsekwencje lewicowej drogi.
Inne tematy w dziale Polityka