paweł solski paweł solski
1995
BLOG

Zabijanie Lecha Wałęsy

paweł solski paweł solski Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 41



Pomawianie Prezydenta Lecha Wałęsy o agenturalność, do szerszej opinii publicznej dotarło w momencie ostrego konfliktu między nim i braćmi Kaczyńskimi. Warto jednak  wrócić do początków destruowania Lecha Wałęsy.


Antropolog francuski Rene Girard w swojej epokowej pracy „Le Bouc Emissaire” odkrył i opisał prawo działające w sferze funkcjonowania każdej zbiorowości, które nazwał zasadą „Kozła Ofiarnego”. Nie wchodząc w szczegóły owej genialnej pracy, z grubsza, można powiedzieć, że w każdej zbiorowości „Król”, „Władca” prędzej niż później przeistacza się z „Przywódcy” w „Kozła Ofiarnego”, którego dana zbiorowość morduje na ołtarzu stworzonej działaniem tego „wodza” rzeczywistości. Tak było na przykład z Mojżeszem, który został zamordowany przez społeczność, którą on powołał do istnienia.


Lech Wałęsa, który wyrwał Polaków z okowów sowieckiej niewoli, jest dziś starannie mordowany przez część społeczeństwa polskiego w interesie i ku radości Moskwy.


Opiszę tylko jedną sytuację, która unaocznia, jak absurdalnym jest posądzanie Lecha Wałęsy o delatorstwo.


 Lech Kaczyński był - za czasów przewodniczenia NSZZ SOLIDARNOŚĆ przez Lecha Wałęsę - wiceprzewodniczącym związku i jego stosunek do Lecha Wałęsy najlepiej obrazuje sytuacja związana z tak zwanymi wypadkami bydgoskimi, kiedy to na posiedzeniu pseudoorganu samorządowego pobito Jana Rulewskiego, który wówczas występował - jako przedstawiciel NSZZ SOLIDARNOŚĆ - na posiedzeniu owego niby samorządu. Była to ewidentna prowokacja zmierzająca do sprowokowania Polaków, aby następnie użyć siły przeciw nam. Prawie wszyscy wówczas opowiedzieli się za Strajkiem Generalnym. Tylko Lech Wałęsa i Lech Kaczyński nie dali się sprowokować i dążyli do rozładowania atmosfery.


 Pachołki sowieckie musiały ustąpić wobec rozsądnej postawy obu przewodniczących i przystąpić do rozmów z Przewodniczącym NSZZ SOLIDARNOŚĆ Lechem Wałęsą. Po rozładowaniu przez Lecha Wałęsę sytuacji, odbyło się burzliwe posiedzenie Komisji Krajowej NSZZ SOLIDARNOŚĆ.  W trakcie tego posiedzenia na Lecha Wałęsę sypały się gromy i właśnie insynuacje. To wówczas Lech Dymarski zasugerował jakieś "dziwne" związki Lecha Wałęsy z Mieczysławem Wachowskim, które później były tak pracowicie suflowane Polakom. Chodziło o to, że Mieczysław Wachowski był i jest tak naprawdę jedynym wiernym i oddanym współpracownikiem Wałęsy, ale to na marginesie. W trakcie omawianego posiedzenia Karol Modzelewski powiedział, że ma się jedno nazwisko i demonstracyjnie zrezygnował z bycia rzecznikiem Związku.


 W zasadzie, z osób prominentnych w NSZZ SOLIDARNOŚĆ, tylko Lech Kaczyński, w toku całego burzliwego posiedzenia, popierał konsekwentnie Lecha Wałęsę. Oczywiście, to Lech Wałęsa miał rację a nie jego krytycy, jak dziś pokazują archiwa. Prowokacja miała zmusić Jaruzelskiego do wcześniejszego zaatakowania Polaków, a ponieważ atak (stan wojenny) nie był jeszcze dokładnie przygotowany, przebiegałby z ogromnym rozlewem krwi Narodu, co doprowadziłoby do usunięcia Jaruzelskiego przez Moskwę, jako nieudolnego i wykąpanego we krwi Polaków satrapy oraz oczywiście zlikwidowałoby fizycznie NSZZ SOLIDARNOŚĆ. Gensekiem zostałby na przykład: Stefan Olszowski, który pozował na tak zwanego "prawdziwego komunistę", a w efekcie okazał się ... "człowiekiem" Waszyngtonu, ale to po latach.


 Gdyby Lech Wałęsa współpracował z sowietami, to oczywiście poparłby strajk generalny i konfrontację, zwłaszcza, że zbrojna rozprawa z Polakami bardzo wzmocniłaby frakcję wojenną w BP KPZS, czyli gen. Griszyna, a to on kontrolował terror w podległych koloniach, jak PRL.


Bezkolizyjne wyjście Wałęsy z prowokacji bydgoskiej dowiodło jego geniuszu politycznego oraz bezspornego działania w całkowitej kontrze wobec imperializmu moskiewskiego. Należy zaznaczyć, czego nie rozumie się w Polsce, że ów imperializm miał silne i całkowite poparcie w Europie, we wpływowych kręgach USA, nie mówiąc o Watykanie, w którym Papież Polak był kompletnie osamotniony w swojej walce z Imperium Zła. Najlepszym tego dowodem jest fakt, że dopiero list Papieża do genseka, w którym Jan Paweł II zagroził, iż w przypadku ataku bezpośredniego na Polskę uda się „nawet na piechotę” – to cytat - do swojej ojczyzny, ostudził krwiożercze instynkty Moskwy. Również Waszyngton zrozumiał, że tak słodka sercu Anglosasów „Jałta” nie jest do utrzymania! Jednocześnie zarówno Moskwa, jak i jej sojusznicy czyhali na najsłabszy błąd Wałęsy.   


Powtarzam jeszcze raz - Lech Kaczyński był jednym z nielicznych, którzy poparli Wałęsę. Ja na przykład, atakowałem Wałęsę.


Twierdzenie, że Wałęsa donosił ale się nawrócił jest nie tylko obrzydliwe ale i groteskowe. Po pierwsze Lech Wałęsa pracował w pełnej zgodzie z Janem Pawłem II. Papież nigdy nie pozwoliłby sobie na współpracę z osobą dwuznaczną gdyż cel był z tych najważniejszych. Obalić Molocha i wyzwolić ojczyznę.  Po drugie, to pachołki sowieckie posiadając już wówczas "dokumentację" delatorstwa ówczesnego Przewodniczącego NSZZ SOLIDARNOŚĆ, użyliby by jej, aby osiągnąć zamierzony cel, czyli wymordowanie najbardziej wartościowej część Narodu Polskiego i przetasowania w strukturach zarządzających kolonią oraz w samej centrali, czyli w Moskwie. Późniejsza działalność Lecha Wałęsy dowiodła, że zawsze kierował się interesem Polski a dzisiejsza rzeczywistość Polski dowodzi, jak rozsądnie i umiejętnie prowadził ojczyznę przez rafy świata współczesnego.


Dziś za atakami na Lecha Wałęsę stoi ten sam wróg, co w 1980 - 1981. Jest to imperializm rosyjski. Moskwa nigdy nie pogodzi się z faktem, że jej wspaniały wehikuł podbijania naszej planety za pomocą ideologii dla głupków – lewicowości - został zdekonstruowany przez "elektryka" z Gdańska. Moskwa nigdy nie zaakceptuje Polski, jako suwerennego i niepodległego państwa. Moskwa chce widzieć Polskę, jako zaściankowy, prowincjonalny twór pogrążony we własnej małości i nędzy ekonomicznej, społecznej oraz intelektualnej. Lech Wałęsa wiedzie Polaków do zwycięstwa i owo zwycięstwo stwarza fenomen polskiej dynamiki społecznej, przenoszącej, jak fala tsunami, Polaków w XXI wiek.


Tę dynamikę Polaków,  chce zniszczyć Moskwa i dlatego niszczy wytrwale jej kręgosłup - Lecha Wałęsę.


 Co do stręczonych nam drobnostek technicznych w tym zadaniu zabicia Lecha Wałęsy:    Każdy prawnik wie, że "analizy" grafologiczne nie dają żadnych racjonalnych podstaw w zakresie dowodowym. Grafologia jest to mieszanina różnych mniemań i przesądów opartych na ogół na domorosłej psychologii osób parających się owymi analizami. Nie dajmy robić z siebie idiotów. Grafologia nie jest żadną nauką. To wróżenie z "fusów" i nic więcej.


 Lech Wałęsa nigdy nie był agentem sowietów, gdyż nikt nie był zainteresowany upadkiem reżimu sowieckiego i co za tym idzie - wyzwoleniem Polski. Gdyby Lech Wałęsa współpracował z sowietami, to tak jak niejaki Goździk „chciałby reformować socjalizm” i jego hasłem byłby sławetny i wyjątkowo ogłupiający slogan: „Socjalizm tak, wypaczenia nie!” Lech Wałęsa poszedłby drogą Gomułki, ewentualnie J. Kułaja, przewodniczącego Rolniczej Solidarności.    Poza Lechem Wałęsą, prezydentem Ronaldem Reganem, Św. Janem Pawłem II i nami Polakami, wszyscy chcieli utrzymania porządku jałtańskiego. Administracja Regana wręcz sabotowała wysiłki Prezydenta USA dążące do zmiany układu sił. Jego następca, senior Bush, wręcz usiłował zmontować drugą Jałtę na Malcie, tylko dynamika działania Wałęsy i Papieża obróciła w niwecz owe plany, ku rozpaczy wielu ludzi w USA, czerpiących sowite profity z okupacji Europy przez Moskwę. Dziś, gdy określone siły usiłują przywrócić bestialstwo jałtańskie i uczynić z Polski skansen prowincjonalizmu, zabobonu oraz frustracji nieudaczników, zamordowanie Lecha Wałęsy – Polaka, który obrócił w niwecz zmowę bestii - jest bardzo, ale to bardzo potrzebne, dlatego z takim impetem i wbrew jakiejkolwiek racjonalności próbuje się go zabić.


 IPN, który nie był i nie jest w stanie rozprawić się z pachołkami sowieckimi, choć ma do tego cały aparat państwowy. IPN, który nie jest w stanie doprowadzić do powieszenia morderców Polaków z różnych okresów kolonializmu sowieckiego, ten sam IPN, który pozwala, aby różne bękarty i sieroty po ludobójcy Stalinie wręcz szczały na polskich bohaterów, tenże właśnie IPN, który polskich bohaterów za to, że mieli odwagę odstrzeliwać łby sowieckim pachołkom i ich pomiotom, nazywa bandytami, tenże IPN z zapałem i przytupem rzuca się na najwybitniejszego polskiego polityka i z małpią radością potrząsa fałszywą dokumentacją wytworzoną przez sowietów, niczym kwiatem nowości, radośnie obrzygując najwybitniejszego Polaka. Po co to robią?

Oprócz celu, który już opisałem – wytrącenia dynamiki polskiego społeczeństwa, również chodzi o to, by Lecha Wałęsę wyłączyć z bieżącej polityki, gdyż w przeciągu najbliższych 3 – 5 lat my Polacy mamy być ubezwłasnowolnieni i znów poddani opresji Moskwy. W tej sytuacji zabicie Lecha Wałęsy jest wręcz niezbędne.    


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka