Aby istnieć podmiotowo we współczesnym świecie - jako jednostka i naród - musimy zrozumieć, co ludzkości uczynił Józef Stalin i inni lewicowcy. Na temat tego ludobójcy i innych lewicowców narosło bardzo dużo kłamstw, zafałszowań i półprawd. Szczególną rolę odegrali tu historycy, którzy na ogół kierując się interesem swojej grupy, społeczności, czy narodu zakłamywali postacie owych zbrodniarzy i wybielali lewicę.
Pierwszym krokiem w kierunku zafałszowania Stalina i innych, było wylansowanie tezy, iż lewica jest pozytywną formacją w historii świata a 100 milionów trupów będących ofiarą ideologii lewicowej, to samodzielne zbrodnie Lenina, Stalina, Hitlera, Mussoliniego, Mao, Che Guevary, Pol Pot’a, Kimów lub Maduro, a nie efekt lewicowej indoktrynacji owych ludobójców. Tak jakby ci zbrodniarze działali samodzielnie i w całkowitej próżni ideologicznej. Tymczasem rzeczywistość jest zupełnie inna. Wymienieni osobnicy mimo, że usiłuje się z nich uczynić biblijnych Gogów i Magogów, a więc byty mistyczne, w rzeczywistości są ludobójcami, których działalność jest konsekwencją wyznawanej przez nich i szerokie rzesze ludzkości, lewicowej ideologii. Jeżeli przyjmujemy założenie, że Malinowski jest coś winien Wiśniewskiemu, choć ani jednego, ani drugiego nic nie łączy, to pogląd, iż można Malinowskiego poświęcić w interesie Wiśniewskiego staje się jak najbardziej uprawniony. Warto tu przypomnieć propagandowy utwór L. Kruczkowskiego „Niemcy”, w którym pada pytanie, czy można jednego człowieka poświęcać dla dobra drugiego i oczywiście odpowiedź jest, że tak. Typowe stanowisko kanibala.
To zbrodnicze i z gruntu fałszywe założenie - wywodzące się z Afryki Północnej - jest bagnem, na którym wyrosło XX wieczne ludobójstwo. Oczywiście fakt ten kompromituje całkowicie lewicę i delegitymizuje jej prawo do istnienia. Po Armagedonie XX wieku, czyli: rzezi w Rosji, I i II W. Ś., ludobójstwie lewicowym na większości kontynentów naszej planety, należało jak najszybciej przeciwdziałać - z punktu widzenia lewicy - stanowi świadomości społecznej uznającemu, iż lewica to kanibalizm w czystej postaci. Postanowiono oderwać zbrodnie lewicy od jej ideologii, która tak naprawdę generuje ludobójstwo.
Prekursorem owego specyficznego mistyfikowania historii jest Alan Bullock, który w: „Hitler – studium tyranii” opisał Adolfa Hitlera, jako osobnika będącego w zasadzie samoistnym bytem ideologicznym, o dość enigmatycznych konotacjach ideowych, a raczej braku takich konotacji. Wzorując się na Bullocku większość historyków pisząc o XX wiecznych ludobójcach, w większym lub mniejszym stopniu mistyfikowała i mitologizowała przedstawiane postacie wyabstrahowując je z lewicowego kontekstu ideologicznego. Jednocześnie różnego rodzaju zdarzenia, które miały istotny wpływ na wydarzenia zakłamywano lub ukrywano, aby bardziej zmistyfikować danego zbrodniarza.
Przykładem jest zdobycie przez Hitlera stanowiska kanclerza Niemiec. Bullock i inni historycy rozpisują się na całe stronice, jak do tego doszło, pomijając istotę rzeczy, że Hitler otrzymał „klucz” do Niemic od prezydenta Niemiec, w istocie za swoistą łapówkę. Możliwość wręczenia Hindenburgowi owej łapówki zaistniała właśnie za sprawą obłąkańczej ideologii lewicy, którą w rzeczywistości przeżarte były wszystkie rządy ówczesnej Europy.
Identyczny mechanizm jak do Hitlera, jest stosowany wobec ludobójcy Józefa Stalina. Opisuje się więc stalową opokę lewicy i faktycznego demiurga światowej lewicy, który wydobył ją z marginesu historii i poprzez ludobójstwo - jako lewicową metodę zdobywania władzy - postawił lewicę w centralnym punkcie sporu o istotę ludzkiej egzystencji; jako szeregowego i podrzędnego osobnika, wręcz matołka, który ni stąd ni zowąd stał się samodzierżawcą Rosji, alfą i omegą światowego socjalizmu. Pokazanie prawdziwej historii Stalina i rosyjskiej lewicy, jako efektu przemyślenia przez Stalina ideologii lewicowej, aż do jej ludobójczego sedna, oczywiście kompromitowałoby i wykluczałoby z dyskursu intelektualnego lewicę międzynarodową, jako monstrum etyczne oraz moralne. Wprowadza się więc opinię światową w błąd, opisując Stalina, jako człowieka, który za pomocą szalbierczych sztuczek, na poziomie żulika z Odessy, nagle znalazł się na szczytach naszego świata. Jest to podstawowe kłamstwo lewicy, które ma ukryć fakt, że Stalin jest doskonałym i jednoznacznym produktem ideologii lewicowej. Tak jak narodowy socjalizm i Adolf Hitler to jedność, tak lewica i Józef Stalin to jedność. Nie ma lewicy, myślenia lewicowego, etosu lewicowego bez uwzględnienia nadrzędnej roli Józefa Stalina we wszystkim, co lewicowe. To nie Marks, Engels, Lenin są źrenicą i istotą lewicowości, lecz Stalin. Marks, Engels, Lenin, jak usłużni gangsterzy, rozpostarli folię ideologii lewicowej na powierzchni której dopiero Stalin objawił całą istotę lewicowości – ludobójstwo.
W rzeczywistości Stalin od początku działalności w sprzysiężeniu lewicowym był człowiekiem numer II, po Leninie. Oczywiście nie zamazywał papieru banialukami, tak jak Lenin, Trocki, czy inny Kamieniew, ale jego działalność zapewniała byt materialny klice Lenina oraz możliwość siania lewicowej ideologii. Każdy, kto zajmował się polityką wie, iż w działalności politycznej najważniejsze są pieniądze i tylko pieniądze.
Stalin był w partii odpowiedzialny za jej finanse i bez niego partia przestałaby istnieć. To on i jego bandyci zajmowali się rabowaniem dla partii. To on i jego bandyci mordowali dla partii, różnego rodzaju kretynów, którzy zapisywali swoje majątki lewicy. Człowiekiem, który naprowadzał Stalina i jego łotrów na ofiary był, między innymi, niejaki Pieszkow, szerzej znany, jako Maksym Gorki, swego czasu beniaminek światowej lewicy i … kapitału niemieckiego. Dziś polska lewica tego łotra z piekła rodem usiłuje „niuansować”, a w rzeczywistości jest to zwyczajna, cuchnąca kupa łajna.
Twierdzenie, iż Stalin w jakiś nadcudowny sposób dochrapał się stolca genseka jest kłamstwem. Bez Stalina i jego zbrodniarzy bolszewicy nie przetrwaliby ani dnia. Działalność Stalina oczywiście nie była powszechnie znana, ani sam Stalin nie był zainteresowany w zbytnim reklamowaniu swoich lewicowych wyczynów w zakresie rabunku i mordów, jak i Lenin wolał nie nagłaśniać tej strony partyjnej ”roboty”. Dlatego, gdy bolszewicy wyjęli Rosję z rąk socjaldemokraty Kiereńskiego, Stalin nadal trzymał w łapie finanse partii i Rosji. Właśnie owa kontrola pozwoliła mu przyłapać innych towarzyszy na wyjątkowej aferze finansowej i ostatecznie stanąć na czele lewicowego raju – Rosji sowieckiej. Opisów owej afery, poza Rosją, trudno szukać w opasłych tomach na temat Stalina i jego działalności.
Otóż na przełomie 1917/1918 trzej towarzysze - Lenin, Trocki, Zinowiew - uznali, że dobrze byłoby zabezpieczyć się na wszelki wypadek na majątku Rosji. Jak pomyśleli, tak uczynili. Poprzez znanego im z Łodzi aferzystę zaczęli wyprowadzać z okupowanej przez nich Rosji niesamowicie ogromne kwoty na swoje własne rachunki i depozyty bankowe założone w USA, UK, Szwajcarii. Były to tak ogromne środki, że w świecie ten rabunek wywołał słuszne poruszenie. Zwłaszcza banki i media będące pod kontrolą rodziny Amschela Mayera i Gutle Schnapper, czyli rodziny Rothschildów, ujawniały ile oraz gdzie, dobrodzieje ludu pracującego, lokują zrabowane temu ludowi środki. Stalin, który kontrolował finanse, szybko dowiedział się, iż przez Petersburg do Finlandii, a następnie dalej, płynie ocean pieniędzy. Najpierw przy pomocy zaufanych F. Dzierżyńskiego zatrzymał obrotnego łodzianina i po jego intensywnym przesłuchaniu zażądał, aby przybył do niego Trocki. Towarzysz L. Trocki mimo, iż w owym czasie kierował zbiegowiskiem zwanym „armią czerwoną”, pokornie stawił się przed obliczem Stalina, do którego nigdy nie krył awersji. J. Stalin wygarnął wodzowi światowego proletariatu - Trockiemu, że on, Lenin i Zinowiew po prostu kradną! Trocki mętnie tłumaczył się, że to był kapitał na światową rewolucję i może coś na boku, na wszelki wypadek. Jednak fakt pozostawał faktem, że ci trzej rabowali dla siebie. Stalin powiedział, że na razie w sprawie zachowa milczenie i jego dalsze postępowanie zależy od tego, jak wobec niego będzie zachowywać się cała trójka złodziejaszków.
Od tego momentu Stalin zaczął przejmować rządy w Rosji. Poza tym między Leninem i Trockim z jednej strony, a Stalinem i Dzierżyńskim z drugiej strony, powstał spór o dalsze losy rewolucji. Lenin i Trocki chcieli przenieść rewolucję do Europy, Azji, obu Ameryk oraz Afryki. Stalin i Dzierżyński uważali, że najpierw należy uchwycić pewną ręką władzę w Rosji oraz stworzyć na zajętym terenie spójny i całkowicie ubezwłasnowolniony twór niewolniczy, czyli społeczeństwo socjalistyczne. Oczywiście, zarówno Dzierżyński, jako praktyk ludobójstwa, jak i Stalin, jako praktyk administrowania śmiercią milionów ludzi wiedzieli, że porywanie się na cały świat skończy się dla nich zawiśnięciem na sznurze szubienicznym, więc z całą zaciętością zwalczali niebezpieczne mrzonki Lenina i Trockiego. W związku z tym stale wzrastała rola i znaczenie zarówno Stalina, jak i Dzierżyńskiego. Jednocześnie w mordowni zarządzanej przez Dzierżyńskiego działał inny łodzianin, z wykształcenia farmaceuta. Henryk Jagoda. W ramach poszerzania frontu walki z prawicą prowadził laboratorium specjalizujące się w różnego rodzaju truciznach. Dzięki Jagodzie Stalin sprawnie usunął upierdliwego i uprzykrzającego mu życie Lenina. Również sprawnie eliminował Trockiego, którego w końcu wygonił z sowieckiego raju na emigrację. Stalin jako bystry lewicowiec rozumiał, że etyka i moralność są tylko elementem sytuacji w państwie rządzonym przez lewicę, a będąc absolwentem seminarium prawosławnego znał łacinę i grekę, a więc zapewne miał w pamięci, tragedię Seneki „Tyestes”, w której pada sławetne zdanie – „Non capita regnum duos” ( Tron nie pomieści dwóch). Zadbał więc, w porozumieniu ze swoim „farmaceutą”, aby Dzierżyński w trakcie partyjnego plenum padł, jak rażony gromem, by następnie usłużny lekarz aplikowanymi mu zastrzykami, doprowadził pacjenta do zgonu. Po usunięciu sojusznika - czyn popełniony oczywiście w zgodzie z lewicową dialektyką - Stalin musiał wzmóc ochronę swojej osoby, zgodnie z twierdzeniem poety Decimusa Laberiusza, iż – „Necesses est multos timeat quem multi timent.” (Wielu musi się bać ten, którego wielu się boi.) Wówczas Stalin ukuł twierdzenie, iż „w miarę postępu budowy socjalizmu walka klasowa będzie się zaostrzać”. Twierdzenie to jest wyśmiewane, jako przejaw hipokryzji satrapy. Jednak zgodnie z logiką lewicową, to Stalin ma rację. Rozwój socjalizmu polega na coraz większym i dogłębniejszym odchodzeniu od etyki i moralności uniwersalnej, na rzecz sytuacyjnej. Zatem musi następować drastyczne zaostrzanie się terroru, by utrzymać się u źródła dóbr; bo na tym polega w socjalizmie władza, iż jest się szafarzem dobór nieodstępnych w ogólnym obiegu. Lewica zawsze prowadzi do terroru, a ten terror pobudza jeszcze większy terror, gdyż w miarę jak socjalizm zagarnia coraz większe obszary, tym bardziej kurczy się wolny obieg dóbr, aż w końcu byt jednostki staje się całkowicie zależny od łask tyrana; nawet w zakresie dóbr powszechnych.
Stalin doskonale to rozumiał. Wbrew różnym dziś specjalistom z zakresu psychologii osoby, twierdzącym, iż „kanibal kremlowski” cierpiał na paranoję lub manię prześladowczą, można śmiało powiedzieć, że Stalin skutecznie, bo czujnie, kontrolował socjalistyczny raj. Pod koniec lat dwudziestych XX wieku I sekretarz komunistów moskiewskich i stronnik Trockiego - M. Riutin - próbował tyrana wysadzić z siodła, tworząc sprzysiężenie zwane „platformą Riutina”, które wręcz wzywało do fizycznego wyeliminowania „kremlowskiego górala”. Stalinowi przez dłuższy okres czasu nie udawało się zabić wrogów, gdyż zyskali oni posłuch u towarzyszy z najważniejszego organu w socjalizmie - biura politycznego. Sporo czasu zeszło nim Stalinowi udało się zabić wszystkich oponentów. Obserwując więc zmagania Stalina z jednostką i społecznościami - gdy budował on socjalistyczne państwo, zgodnie z lewicowymi zabobonami - widzimy, że lewicowość zawsze prowadzi do ludobójstwa, gdyż dynamika społeczna w sytuacji likwidacji kapitalizmu, a tym samym demokracji, musi wieść do dyktatury; zaś dyktatura do ludobójstwa. Socjalizm zawsze skutkuje powstawaniem moralności sytuacyjnej, relatywizmu moralnego i w konsekwencji całkowitego odczłowieczenia.
My, Polacy, jako szczególnie doświadczani miazmatami Afryki i Azji, mamy istotną misję przypominania światu, że lewica to zawsze podróż w jednym kierunku. Kierunku obozów śmierci i krematoriów. Symbolem lewicy powinny być rozwarte wrota pieca krematoryjnego w obozie śmierci.
· Dodam, że pierwszy piec krematoryjny pracujący pełną mocą, powstał w Europie, w socjalistycznej Hiszpanii, na zamówienie socjalistycznego rządu Hiszpanii i Stalina w 1937 roku. Budowę krematorium nadzorował Stanisław Waupszasow wielki bohater sowiecki, jeden z najbardziej obsypanych medalami socjalistycznych morderców. Specjalizował się w mordowaniu Polaków na obszarach granicznych II RP z sowietami. Kierownikiem krematorium był socjalista hiszpański Jose Castelo Pacheco. Urodzony w 1910 roku w Salamance. Jeszcze w 1983 roku, jego rodzina za usługi owego socjalisty w zakresie terroru dla sowietów, odbierała rentę w wysokości 6680 dolarów amerykańskich. Usługi towarzysza Pacheco musiały być zaiste ogromne.
Komentarze