paweł solski paweł solski
121
BLOG

Prezydent USA i etyka

paweł solski paweł solski USA Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

Najsprawniejszy dyplomata świata: Charles Maurice de Talleyrand – Perigord, twierdzi w swoich nader ciekawych pamiętnikach spisanych pod koniec wielce udanego życia - jako szesnastokrotny minister spraw zagranicznych Francji w rządach o całkowicie sprzecznych zapatrywaniach ideologicznych - iż zbytnie odejście w polityce od moralności się nie opłaca, gdyż to prędzej niż później zemści się na tych, którzy w działaniu politycznym porzucili etykę.
Książę Talleyrand był za młodu kardynałem. Zrzucił kieckę duchownego w trakcie rewolucji, a następnie sprzymierzył się z burżuazją przeciw swojej klasie społecznej. Doprowadził do przejęcia władzy przez Napoleona, by następnie spiskować w celu jego obalenia. Jako były rewolucjonista restytuował monarchię, którą wcześnie obalał. Następnie wprowadzał na tron królów, by ich później … tronu pozbawić. To on doprowadził do tego, że Francja wyszła ze spisku „Świętego Przymierza” w 1815 roku jako zwycięzca.
Opowiadają o nim, jak to pewnego dnia w trakcie rewolucji obserwował, z okien apartamentu mieszczącego się na drugim piętrze, walkę, która toczyła się na ulicy pod kamienicą zamieszkiwaną przez niego. Po zakończeniu walki, zamykając okno powiedział:
„I dobrze. Nasi wygrali”.
Zapytano go: ale konkretnie to, kto to są ci nasi.
„A to, to się dopiero jutro okaże” – odpowiedział przezornie, wybitny dyplomata.
Będąc, jak widać na podanym przykładzie, zwolennikiem etyki sytuacyjnej, jednak uważał, że politykowi nie wolno oddalić się od etyki. Dla wieloletniego ministra spraw zagranicznych Francji tym probierzem etycznym był szeroko i długoterminowo rozumiany interes Francji. Talleyrand nigdy nie uczynił niczego, co w jakikolwiek sposób godziłoby w interesy Francji. Wynosił do wielkich godności ludzi i bez wahania ich zdradzał, gdy okazywało się, że szkodzą oni Francji. Będąc wzorcem oportunizmu i konformizmu nigdy nie stchórzył, gdy odwagi wymagała Francja. Książę Talleyrand w rzeczywistości był politykiem twardych zasad etycznych i dlatego w ostateczności zwycięstwo było przy nim.
Najwybitniejszy Prezydent USA: Ronald Wilson Reagan, wygrał „Zimną Wojnę” i zniszczył Imperium Zła – ZSRS. Zarówno w swoim życiu osobistym, jak i działalności politycznej, zawsze kierował się, podobnie jak Talleyrand, głębokimi zasadami etycznymi, które nie pozwalały mu na przedkładanie osobistego interesu nad dobro własnego kraju.  Ronald Reagan całe życie poświęcił na walkę ze złem immanentnym, czyli lewicą. Owa walka nie była tylko werbalna.
W drugiej połowie lat czterdziestych komuniści postanowili całkowicie zawładnąć przemysłem czasu wolnego, czyli Hollywood w aglomeracji Los Angeles. Mieli zamiar przechwycić związki zawodowe i poprzez nie, kontrolować ten przemysł.
W tym celu do Hollywood zjechał z New Yorku dnia 27 września 1946 roku morderca, bandzior, zawodowy bokser, komunista i agent sowiecki Herb Sorrell ze swoją bandą mafijnych morderców z San Francisco. Ta sowiecka banda była bezpośrednio finansowana przez Moskwę za pośrednictwem Krajowej Egzekutywy Komunistycznej Partii USA. Komunistyczny szmatławiec, gazeta „People’s Daily World”, zachęcał – „Nagrodą będzie całkowita kontrola nad najwspanialszym środkiem przekazu, jaki zna historia.” Sowiecką agenturę wspierali inni agenci moskiewscy nasłani z New Yorku, jak taksiarz, robiący w pretensjonalnym światku ćwierćinteligentów hollywoodzkich za intelektualistę - niejaki Stanley Lawrence, który nadzorował tworzenie komórek komunistycznych w poszczególnych stowarzyszeniach twórczych i on też bezpośrednio raportował do Moskwy, do Kominternu, na ręce Williego Muenzenberga, który za opanowanie Hollywood był osobiście odpowiedzialny przed Stalinem.
Ronald Reagan, jako przewodniczący największego związku zawodowego w przemyśle rozrywkowym, nie miał zamiaru bezczynnie przyglądać się, jak agentura sowiecka przechwytuje jedną z gałęzi przemysłu amerykańskiego, by następnie wykorzystać ów przemysł do zniszczenia USA. Na ulicach Hollywood przez dziesięć dni toczyła się bezpośrednia walka z bydłem lewicowym. W ruch poszły pałki, noże, broń palna. Przyszły prezydent USA bezpośrednio starł się fizycznie z pachołkami Moskwy. Po dziesięciu dniach, bandy lewicowe zostały pokonane i wypędzone z Hollywood.
Kiedy dzielny Ronald Reagan obejmował drugi raz stanowisko Prezydenta USA, jeden z przyjaciół zapytał go, czy da radę dalej prowadzić politykę przeciw lewicy, czyli Moskwie. Wówczas Reagan zdjął marynarkę, następnie koszulę i odwracając się plecami do przyjaciela powiedział:
- „Widzisz te blizny na moich plecach? Nawet gdybym chciał zapomnieć, że mam obowiązek walczyć z komunizmem, one mi nie pozwolą na niepamięć”.
Ronald Reagan w swoim życiu uratował bezpośrednio życie 96 osobom, jako ratownik wodny. Ostatni raz, będąc już gubernatorem Kalifornii. Postawa etyczna Reagana również w życiu prywatnym nie odbiegała od jego postawy w świecie polityki. Ta jedność moralna Rolanda Reagana owocowała głębokim zaufaniem wyborców do wybitnego polityka i artysty. Należy pamiętać, iż przyszły prezydent USA był również wybitnym artystą, wbrew temu, co usiłowali i usiłują imputować mu jego komunistyczni krytycy. Ronald Reagan w amerykańskiej telewizji był kimś podobnym do Adama Hanuszkiewicza w Polsce gierkowskiej. Prowadził telewizyjny ogólnoamerykański teatr w latach pięćdziesiątych dwudziestego wieku. Wiele późniejszych gwiazd i mega gwiazd zawdzięcza mu swój ogólnoamerykański debiut, jak: James Dean, Marlon Brando, Paul Newman, Montgomery Clift.
Kiedy obejmował urząd Prezydenta USA w roku 1981, Ronald Reagan zastał kraj w głębokiej defensywie politycznej wobec głównego wroga USA – Moskwy, jak i w opłakanym stanie gospodarkę USA. Należy pamiętać, że ostatnim prezydentem USA o głębokim poczuciu prawicowości był Herbert Hoover. Poczynając od Franklina Delano Roosevelta, aż po Jamesa E. Jimmy Cartera - USA rządzili, albo skryci mniej lub bardziej komuniści, jak: FDR, JFK, JLJ, BHO, lub też konformiści, oportuniści z głębokim urazem intelektu jak: RMN, GRF, czy kuriozum nad kuriozum - James E. Jimmy Carter. Ten ostatni prezydent nie tylko przyjmował służalczą postawę wobec Moskwy, ale wręcz wspierał jej działania na szkodę żywotnych interesów USA, poczynając od takich zachowań jak tolerowanie w swoim gabinecie jawnego szpiega sowieckiego (C. Vance), po podpisanie umowy panamskiej z głęboką szkodą dla USA, czy wspomaganie sandinistów w Nikaragui, gdy byli oni przygotowywani przez Moskwę militarnie do atakowania interesów USA w Ameryce Południowej.  Ronald Reagan musiał uporać się więc z zapaścią USA w polityce zagranicznej, jak i w wewnętrznej polityce ekonomicznej. Oba te zadania zdawały się ponad siły jednego człowieka, a jednak Ronald Reagan kierując się wskazaniami filozofii Ayn Rand, zasadami ekonomii podaży oraz etyką w stosunkach międzynarodowych, doprowadził do rozkwitu gospodarczego kraju i zlikwidował Związek Sowiecki - Imperium Zła - wygrywając tym samym „Zimną Wojnę”.
Dziś Ronald Reagan jest uważany za najwybitniejszego Prezydenta USA. Gdy rządził, komuniści, którzy mają opanowane większość mediów w obozie euroatlantyckim, na wszelkie sposoby próbowali uratować Moskwę przed klęską. Do walki z Ronaldem Reaganem rzucono wszystkie zastępy różnego rodzaju sowieckich agentów, aby nie nastąpiła jego reelekcja; ale okazało się, że społeczeństwo USA potrafi, mimo tak zmasowanej akcji sowieckich agentów wpływu, wykryć prawdziwego wroga – również wewnętrznego - i wybrać właściwie.
Dlaczego Ronald Reagan wygrał, a wraz z nim wolny świat wyzwolił się spod satrapii moskiewskiej? Prezydent Reagan nigdy, przenigdy, nawet na milimetr, nie ustąpił Moskwie. W 1985 roku w Genewie powiedział sowieckiemu gensekowi – „Zapewniam pana, że my nie przegramy”.  W Rejkiawiku Ronald Reagan nie tylko, jak zwykle, odrzucił wszystkie propozycje Moskwy, ale jeszcze wymusił na genseku daleko większe niż początkowo zakładano ustępstwa, które w końcu zniszczyły sowiety. Ronald Reagan doskonale rozumiał, że Moskwa rozumie tylko język siły, a Rosja to odwieczny wróg USA, gdyż kraj ten od zawsze był i jest zaprzeczeniem podmiotowości jednostki, i dlatego Moskwa zawsze i wszędzie będzie dążyła do zniszczenia w proch i pył USA – kraju wolnych ludzi. Moskwa nienawidzi z samej istoty - USA.
Dlatego, gdy dziś W. Putin mówi, że dla niego nic nie jest wart świat bez szarogęszenia się Rosji, musi znaleźć się przywódca narodu amerykańskiego i demokratycznego świata, który mu powie – Zaś dla nas - Amerykanów oraz ludzi wolnych całego świata - z kolei nic nie jest wart świat, w którym Rosja roi sobie bycie tego świata rządcą.
Może takim mężem opatrznościowym świata demokracji zostanie… kobieta?      

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka