Paweł Burdzy Paweł Burdzy
2742
BLOG

Wciskacze giełdowego kitu

Paweł Burdzy Paweł Burdzy Gospodarka Obserwuj notkę 37

Giełda zanurkowała, indeksy w dół, ucieczka inwestorów...Albo: odbicie, byki górą, indeksy przebijają sufity...

Oglądając polską telewizję często widzimy szamanów w garniturach (z podpisu wynika, że to "główny ekonomista" banku tego i owego) jak z marsowymi minami  opowiadają tubylcom, dlaczego w Warszawie akcje spadają albo rosną.

Z reguły gadają coś tam o Nowym Jorku, reakcji inwestorów na doniesienia Fed, podpierają się skomplikowanymi "analizami technicznymi". Moim ulubionym wciskaczem giełdowego kitu jest Marek Zuber, którego chłopięca twarzyczka jest w stanie przekazać każdą informację, zwłaszcza o czekającym nas Armageddonie.

Dlaczego o tym piszę? Ano bo na giełdach znów nerwowo, Dow Jones spadnie o jakieś 400 punktów w kilka minut i znów... powrócą, z wiecznie młodym i mądrym Ryszardem Petru na czele. I zawsze mam jakieś poczucie, że ci nasi nadwiślańscy analitycy wciskają nam niezły kit, zupełnie nie wskazując na element wielkiej spekulacji, jakim stały się obecne giełdy. Ani mru, mru nie wspominając chocby o takim feneomenie, jak stale zwiększająca się liczba transakcji przeprowadzanych przez zaprogramowane na odpowiednie algorytmy (np. tzw. stop-loss) komputery. W dobrym artykulena ten temat szacuje się, że liczba takich generowanych przez komputery transakcji (a może być ich nawet kilka na minutę) wynosi od 53 do 65 proc. na na Wall Street!

Więc kiedy znów nas będą straszyć giełdowym Armageddonem, albo wręcz odwrotnie - mamić nieziemskimi zyskami, pamiętajmy że wszystko to już było. I manie spekulacyjne i czysty hazard giełdowy. Ot, biorę do reki świetną książkę Edwarda Chancellora "Historia spekulacji Finansowych" (naprawdę poelcam!) na stronicy 35, gdzie czytam o handlu cebulkami tulipanów w Niderlandach AD 1636/7:

Przeciętna roczna płaca wynosiła od 200 do 400 guldenów. Mały dom w mieście kosztował 300 a najlepsze obrazy przedstawiające kwiaty osiągały cenę do 1.000. Na podstawie tych liczb można ocenić jak szalone były ceny tulipanów (...)Semper Augustus utrzymał pozycję cebulki cenionej najwyżej. Gaergoedt twierdzi, że (...) w szczytowym okresie boomu mógł zostać sprzedany nawet za 6.000 guldenów.

Kilka domów za cebulkę tulipana. Nie mam więcej pytań.

Gdy więc wciskacze ogłoszą kolejny alarm albo run na akcje zalecam ostrożność i jeszcze mocniejsze używanie głowy i zdrowego rozsądku.

115.785

 

"Benia mówi mało, ale on mówi smacznie"

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka