Według danych udostępnionych przez Ministerstwo Rozwoju i Technologii (MRiT), w trzech kwartałach br. do rejestru CEIDG wpłynęło 143,1 tys. wniosków dotyczących zakończenia jednoosobowej działalności gospodarczej. To o 0,8 proc. więcej niż przed rokiem.
	
			
		
	
	
											
- Powyższa zmiana nie powinna nadmiernie niepokoić. Jest stosunkowo niewielka i stanowi skutek zakończenia tzw. sezonu wakacyjnego. Warto przywołać zestawienie z maja w zakresie otwarcia JDG, które wykazało wzrost o 4,6 proc. Biorąc pod uwagę fakt, że dane te rezonują ze sobą, dla rynku są to cykliczne korekty. Ponadto opublikowana w październiku przez Polski Instytut Ekonomiczny analiza wskazuje na ogólną poprawę nastojów przedsiębiorców, w szczególności w zakresie zatrudnienia, wynagrodzeń i płynności - komentuje dr hab. Małgorzata Porada-Rochoń, prof. Uniwersytetu Szczecińskiego z Wydziału Ekonomii Finansów i Zarządzania tej uczelni. 
Firmy mają gorzej
Zdaniem dr Wojciecha Duranowskiego, ekonomisty z Uniwersytetu Opolskiego, choć liczby są do siebie zbliżone, to obecny rok był trudniejszy. Dalej rosły koszty stałe, czyli składki ZUS, energia i usługi księgowe, a wysoka inflacja pochłaniała realne dochody mikroprzedsiębiorców. Do tego konsumenci zaciskają pasa w wielu branżach. Najbardziej narażone na likwidację były małe usługi, fryzjerskie, kosmetyczne i remontowe, transport oraz handel detaliczny poza dużymi miastami.
Liczba wniosków o zamknięcie JDG pozostała mniejsza niż liczba wniosków o otwarcie JDG (I-III kw. 2025 rok: 143,1 tys. zamknięć i 220,1 tys. otwarć, I-III kw. 2024 rok: 141,9 tys. zamknięć i 221,4 tys. otwarć). Adrian Parol, doradca restrukturyzacyjny i radca prawny, uważa, że nominalnie 143,1 tys. zamknięć to dużo, ale w segmencie JDG rotacja jest naturalnie wysoka. Kluczowe jest saldo, a w tym roku bilans pozostaje dodatni - ok. 77 tys.
- W mojej ocenie, faktycznie te dane nie wzbudzają niepokoju, chociaż oczywiście zawsze mogłoby być lepiej. Natomiast patrząc na to zupełnie z boku, można stwierdzić, że saldo na poziomie blisko 80 tys. jest całkiem dobrą informacją z rynku. Pamiętamy przecież, że jeszcze nie tak dawno temu, te liczby wyglądały zupełnie odwrotnie. W sumie dane nie są złe – mówi Łukasz Goszczyński, radca prawny i doradca restrukturyzacyjny z kancelarii GKPG. 
Tam jest więcej upadłości niż nowych firm
W czterech województwach liczba wniosków o zamknięcie JDG była większa od liczby wniosków o otwarcie. To kujawsko-pomorskie, świętokrzyskie, warmińsko-mazurskie oraz zachodniopomorskie. Ma to związek ze specyfiką działających tam firm, reprezentujące branże, które w sposób szczególny wpisują się w kolaż biznesu sezonowego, a więc w turystykę i hotelarstwo, w tym uzdrowiska, gastronomię, branżę eventową, transport oraz handel sezonowy.
- Dane pokazują, że lokalizacja coraz częściej przestaje mieć znaczenie. Przedsiębiorcy działają w modelu zdalnym, hybrydowym, obsługują klientów w całej Polsce, więc wskazanie województwa w rejestrze jest zbędne. Różnice między województwami mają dziś mniejsze znaczenie niż różnice między branżami. W gospodarce cyfrowej to nie region, lecz specjalizacja decyduje o sukcesie. Mikroprzedsiębiorca z Podlasia może dziś z powodzeniem prowadzić działalność dla klientów z Warszawy czy Berlina – i to bez konieczności określania województwa – analizuje mec. Adrian Parol. 
Firmy w zawieszeniu
W trzech pierwszych kwartałach do rejestru CEIDG wpłynęło 284,4 tys. wniosków o zawieszenie JDG o 0,7 proc. więcej niż przed rokiem. W opinii mec. Adriana Parola, liczba zawieszeń jest wysoka, ale nie powinna budzić niepokoju. To naturalny element cyklu życia mikrofirm. Dla wielu przedsiębiorców zawieszenie stanowi sposób na przeczekanie często gorszego okresu, zabezpieczenie się przed kosztami lub moment na uporządkowanie spraw zawodowych.
- Warto zwrócić uwagę na fakt, że decyzja o zawieszeniu tego typu działalności zwykle nie jest następstwem sytuacji z dnia na dzień. Z reguły są to wielotygodniowe, nawet wielomiesięczne, nawarstwiające się różnego rodzaju trudności, które są później analizowane pod presją rachunku zysków i strat, a także czasu. Trzeba też dodać, że czym dłużej trwa takie zawieszenie, tym bardziej wzrasta prawdopodobieństwo, że działalność nie zostanie już wznowiona - podsumowuje Łukasz Goszczyński.  
Źródło zdjęć: MondayNews 
Tomasz Wypych
									
		
		
			
			
	
	Inne tematy w dziale Gospodarka