Paweł Kowal Paweł Kowal
86
BLOG

Refleksje po wyborach w Gruzji

Paweł Kowal Paweł Kowal Polityka Obserwuj notkę 12

Gruzini postawili na Zjednoczony Ruch Narodowy, partię prezydenta Saakaszwilego. Na oczach ponad trzech tysięcy międzynarodowych obserwatorów i bardzo licznych obserwatorów krajowych jeszcze raz zaufali prezydentowi i popieranej przez niego partii z Dawidem Bakradze na czele. Opozycja jest wyraźnie zaskoczona takim obrotem sprawy i być może dojdzie do jakichś niepokojów w stolicy, w każdym razie zapowiada je niedawny rywal Saakaszwilkego w wyborach prezydenckich Gaczecziladze. Nie wygląda jednak, by doszło do poważniejszych uchybień wyborczych, więc wątpię w rzeczywiste podstawy do niepokojów . Zaskoczenie jest niemałe, bowiem jeśli w ostatnich dniach rozmawiało się  Gruzinami w Tibilisi, wydawało się, że ekipa Saakaszwilego  nie otrzyma już tym razem tak wyraźnego wotum zaufania. W związku z tym też i zmieniono ordynację wyborczą, tak, by połowę parlamentu wybierać w jednomandatowych okręgach w większościowym głosowaniu. W każdym razie także osoby przychylne obecnej ekipie coraz częściej zgłaszają wątpliwości do metod rządzenia i poddają je krytyce.

Zresztą poparcie wyborców w  Tibilisi i większych miast dla Saakaszwilego z wyborów na wybory coraz bardziej przenosi się na prowincję. Wraz ze zmianą struktury elektoratu, zmiania się i jego środowisko polityczne, w którym kluczową rolę orgrywają dzisiaj oddani mu trzydziestolatkowie (w tym kilka kobiet, m.in. nowe panie minister gospodarki i minister spraw zagranicznych).  Jego partia staje się coraz bardziej wyrazista i zwarta, decyzje podejmuje wąskie grono osób. Nie ma już dzisiaj obok prezydenta jego przyjaciela Zuraba Żwanii (zmarł), Iraklego Okruaszwilego (za granicą) ani legendarnej Nino Burdżanadze (odeszła w ostatniej chwili przed wyborami). Jest jednak słuszne poczucie, że Gruzja jest w wyjątkowej sytuacji, być może na progu poważniejszego konfliktu jak nie wojny. Ostatnie wydarzenia w Abchazji nie sprowokowały  Gruzinów, ale panuje tutaj powszechne przekonanie, że to cud. Ważą się losy MAP do NATO dla Gruzji, dobra jest sytuacja ekonomiczna kraju, w pierwszym półroczu 2007 PKB wzrósł o 12,5%. Opozycja nie ma niczego istotnego do zaproponowania, nie umie się pozbierać, jest nieskuteczna i nie ma autorytetu wśród Gruzinów. Coraz częściej mówi się, że jeśli ktoś jest w stanie zagrozić pozycji Saakaszwilego, to Nino Burdżanadze, ale jeszcze nie teraz. Dzisiejsza opozycja nie wyraźnego lidera. Na zdrowy rozum to wszystko jednak wystarczające powody, by Gruzini postawili na to, co znają, na to, co pewne i prawdopodobnie tak się stało w tych wyborach.

Jednak Saakaszwili ma o czym myśleć. W 2004 poparło go 96% Gruzinów, kilka miesięcy później jego partia zdobyła 75%. Jego grudniowy wynik z 2007 roku to już tylko 53,47% i zgłaszane na różnych forach wątpliwości co do przebiegu wyborów. Nawet jeśli dzisiaj uzyskał ponad 60% (póki co znamy sondaże), to w obecnej sytuacji Gruzji w pewnych sprawach, takich jak integralność terytorialna, bardzo złożone relacje z Rosją, droga do NATO, także strategiczne sojusze, jak ten z Polską, musi Saakaszwili uzyskiwać poparcie przynajmniej części opozycji. Jeśli tego nie będzie robił, to jak to na Kaukazie, poparcie może runąć bardzo szybko, szczególnie, że Rosja nie próżnuje i każdym gestem i słowem przekazuje Gruzinom sygnał: gdybyście nie mieli takiego prezydenta, byłoby wam łatwiej. Na razie sojusznikiem Saakaszwilego jest gospodarka, ale może być gorzej. Ale nie powinien on w żadnym razie ignorować opozycji, także jeśli dzisiaj jest bardzo słaba.

Jakbyśmy nie patrzyli i Polska w jakimś sensie postawiła na Saakaszwilego. Ma się rozumieć,  że jego przywództwo gwarantuje jasny kierunek polityki zagranicznej Gruzji i przemian wewnętrznych w tym kraju. To dobrze, ale trzeba pamiętać, że nasz sojusz to sojusz z Gruzją,  a nie z jednym tylko, nawet najskuteczniejszym, politykiem i jego otoczeniem. Dobrze z  tego punktu widzenia, że Lech Kaczyński podczas wizyt w Gruzji spotykał się z opozycją, także tą, która była przedmiotem ostrych ataków obozu rządzącego od kilku lat w Tibilisi. Zdecydowane wsparcie dla polityki prezydenta Gruzji i jego osobiście powinno być związane także z podtrzymywaniem kontaktu i z tymi partiami i środowiskami, które akurat kolejny raz przegrały i powinno być związane z nieustannym wysyłaniem sygnałów, że sojusz, który rodzi się na naszych oczach to sojusz na długie lata i jego podstawy polityczne powinny być jak najszersze.

Tibilisi

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (12)

Inne tematy w dziale Polityka