Paweł Kowal Paweł Kowal
113
BLOG

Białowieski zwrot ministra Sikorskiego i Andżelika Borys

Paweł Kowal Paweł Kowal Polityka Obserwuj notkę 29

Czy Andżelika Borys będzie ofiarą nowej polityki europejskiej wobec Białorusi? Trzeba nieć nadzieję, że nie. Trzeba mieć nadzieję, że sytuacja na Białorusi się zmieni, bez ofiar w postaci dzialaczy polskiej mniejszości. Dobrze, jeśli będzie w tym uczestniczyła Polska. Jedno jest pewne, minister Sikorski podjął wobec Białorusi skomplikowaną i trudną grę, której wynik jest bardzo niepewny. Sankcje, które UE nałożyła były bardzo łagodne (np. zakaz wjazdu dla kilkudziesięciu polityków i urzędników) i nigdy nie były w pełni przestrzegane. Różne były tego powody: potencjalne inwestycje na Białorusi niektórych wielkich europejskich państw i inne możliwe korzyści gospodarcze, to dotyczyło na przykład Niemiec. Inne kraje kontynuowały dialog polityczny posługując się rozmaitymi dyplomatycznymi formułami w przekonaniu, że Białorusi nie można pozostawić Rosji na pożarcie-tak było na przykład z Litwą, jeszcze inne koncentrowały się na pomocy organizacjom pozarządowym, jak na przykład Szwecja. Rolę skrzynki kontaktowej z Białorusią miała ochotę odegrać Ukraina.

Polska dość konsekwentnie przestrzegała unijnych restrykcji, czym, sam pamiętam, Anna Fotyga naraziła się niejednemu urzędnikowi polskiemu wysokiej rangi, który miał swoja koncepcję relacji z Białorusią. Nawiasem mówiąc, na politykę wschodnią, szczególnie wobec Białorusi i Rosji każdy ma u nas swój patent. Przestrzeganie restrykcji łączyło się z aktywnym pomaganiem organizacjom społecznym na rzecz wolnej prasy, wolnych wyborów. Ta perspektywa polskiej polityki demonstrowana była poprzez wsparcie dla opozycji i wszystkich którzy starają się myśleć inaczej niż Łukaszenka, w tym spotkania polskich polityków z zoną Kazulina, z innymi politykami bardzo słabej i podzielonej politycznie opozycji, częstym gościem w Warszawie bywał Milinkiewicz, nie trudno w stolicy Polski, czasem Wrocławiu, spotkać Stanisława Szuszkiewicza czy w autobusie, czy na lotnisku, czy na ważnej konferencji. Często zastanawiało mnie, czy stojący obok niego Polacy mają świadomość, że to ten straszy skromny człowiek z Jelcynem zamykał ZSRR.

W sprawach Polaków na Białorusi w 2005, kiedy zaczęła się główna fala represji, PiS i PO przyjęły bardzo zdecydowaną linię działania. Można powiedzieć, że w pewnym momencie było nawet swego rodzaju współzawodnictwo kto bardziej zdecydowanie popiera Andżelikę Borys. Donald Tusk demonstrował poparcie dla niej podczas kolejnych dwu kampanii wyborczych. Po wyborach po cichutku zaczęto do Polski zapraszać wysokich urzędników z Białorusi, mimo, że trwały represje wobec Polaków i demokratycznej opozycji. Minister Sikorski miał pretensje, że krytykowałem to podczas debaty nad polityka zagraniczną rządu. Każdy, kto myślał, że dojdzie do praktycznego zastosowania reguły jaką wobec Polski w latach 80. stosowały USA, czyli „step by step”, która polegała na politycznym otwieraniu się proporcjonalnie do reform politycznych w Polsce, pomylił się. Kolejny raz mamy zasadę z „Wesela”: bo pan sobie a ja sobie, każdy sobie rzepkę skrobie. Czyli totalny brak koordynacji i spójności działania, co widać dobitnie po historii Andrzeliki Borys.

Jeśli chodzi o zmianę w polityce Polski wobec Białorusi, to jest to mix: po pierwsze świetnej dyplomacji i sprytu w najlepszym znaczeniu tego słowa ambasadora Pawła Łatuszki, który naprawdę należy do najlepszych dyplomatów akredytowanych w Warszawie. Moim zdaniem zrobi karierę w transformującej się Białorusi. To efekt braku koordynacji prac rządu w sprawach zagranicznych, swego rodzaju „średnia” oczekiwań poszczególnych ministerstw i ambicji ministrów i wiceministrów. To także efekt chęci ministra spraw zagranicznych odegarnia jakiejś samodzielnej roli w polityce wschodniej (prezydent Kaczyński nie może przecież rozmawiać z Łukaszenką). Ta zmiana to pewnie też efekt, słusznych w jakiejś mierze uwag wielu środowisk, np. kościelnych, społecznych, że sankcje nie są właściwą metoda działania wobec Białorusi, a szczególnie środowisk polskich w tym kraju- to na odrębne rozważania.

Białoruski zakręt jest ryzykowny dodatkowo dlatego, że cechą Łukaszenki jest swego rodzaju nadzwyczajna nawet jak na autorytarnego przywódcę nieobliczalność, nie ma żadnych poważnych przesłanek, by spodziewać się, że Łukaszenka dotrzyma słowa, lub, że kierowane przez niego państwo jest naprawdę niezależne od Rosji w stopniu pozwalającym na samodzielne działania „obok Rosji”. Zmiana polityki europejskiej nie wynika niestety z tego, ze sankcje się nie sprawdziły. Nigdy nie były ani zbyt dotkliwe dla reżymu Łukaszenki ani faktycznie wykonywane.

Zmiana polityki europejskiej to wynik zbiegu różnych interesów z jednej strony a słabości z drugiej. Jak zawsze wracamy do tego samego: wspólna polityka zewnętrzna nawet w tej sprawie od początku poświęcana była przez wielkich europejskich graczy na ołtarzu partykularnych interesów. Przykład Białorusi pokazuje kolejny raz: Polska w polityce wschodniej musi mówić jednym głosem i proponować UE rozwiązania śmielsze niż europejska średnia. Inaczej w najbliższych latach przestaniemy znaczyć cokolwiek w polityce międzynarodowej, jak się to już stało z kilkoma naszymi ambitnymi niegdyś partnerami w „nowej Europie”.

Toronto

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (29)

Inne tematy w dziale Polityka