Rocznica odzyskania przez Polskę niepodległości wydaje się dziś bezapelacyjnie najważniejszym świeckim świętem państwowym. Drugie święto, w którym przypada dzień wolny, czyli 3 maja jest przecież wspomnieniem konstytucji, która na dobrą sprawę niczego w naszej historii nie zmieniała. Pozostała martwą literą – trudno się nią chlubić. Inne ważne dni, jak rocznica wybuchu powstania warszawskiego, wybuchu II wojny światowej to również dni wspomnienia wydarzeń wprawdzie doniosłych, ale przykrych i mających smutny koniec. Z kolei rocznica bitwy warszawskiej, to raczej jedynie „dodatek” do kościelnego święta Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, które w tym dniu jest absolutnie najważniejsze.
Rocznica odzyskania niepodległości ma ten walor, że jest to święto, kiedy wspominamy wydarzenie pozytywne – doniosłe, a jednocześnie radosne. Takie, na którym można budować patriotyczną tożsamość narodu i państwa.
Warto więc zastanowić się, jakie przesłanie niesie nam ten dzisiejszy wielki dzień:
Po pierwsze przypomina nam o tym, że w naszej polskiej historii zdarzały się zwycięstwa. Że nasza historia nie składa się li tylko z godnie poniesionych porażek, ale również ze zwycięstw. Wprawdzie 11 listopada przypomina właściwie jedyne wielkie zwycięstwo Polski z ostatnich wieków – odzyskanie niepodległości – ale przy tej okazji można się odwoływać do wielu sukcesów z czasów I Rzeczypospolitej. Lepiej, by młode pokolenie uważało: „Jestem Polakiem, to znaczy kimś, kto potrafi wygrywać, kto może się odwołać do wspaniałych zwycięstw swych przodków” niż „Jestem Polakiem, tzn. tym, kto zawsze przegrywa z honorem” – bo i kogo to dziś pociąga.
Po drugie to święto wskazuje, że niepodległość jest wartością. I jest to dziś stwierdzenie niezwykle na czasie. Warto bowiem przy tej okazji zastanowić się, czy integracja z Unią Europejską nawet kosztem utraty niepodległości jest kierunkiem słusznym. Warto w tym dniu przypomnieć, że Traktat Reformujący likwiduje suwerenność państwową w ujęciu tradycyjnym. (Swoją drogą czy tego PiS-owcy chcą czy nie chcą, do historii przejdzie fakt, że to ich prezydent podpisał ten haniebny dokument). Warto też zadać sobie pytanie: jak to jest, że dziś jeśli nie podoba mi się decyzja sądu w moim kraju, mogę odwołać się do wyższej instancji zagranicą i jeśli wygram – moje państwo ma się decyzji zagranicy (Strasburgowi) podporządkować. Myślę, że dla tych, którzy 90 lat temu walczyli o Niepodległość byłoby to nie do pomyślenia.
W tym kontekście bardzo interesujące są wyniki badań przeprowadzonych ostatnio przez GFK Polonia, z których wynika, że aż 35 proc. osób nie postrzega Polski jako państwa niepodległego. Z drugiej strony dziwi fakt, że chorobliwie proeuropejska Platforma ma wciąż ok. 50% poparcia społeczeństwa.
Trzeba wspomnieć jeszcze o przykrym aspekcie jutrzejszego święta. Można powiedzieć, że II Rzeczpospolita była ostatnim fragmentem w naszej historii, o którym można powiedzieć, że „Polska była Polską”. Była to Polska trudna, Polska wewnętrznych konfliktów i sporów, różnych zwalczających się koncepcji budowy państwa, Polska podzielona – wszak przez ponad 120 lat poszczególne części naszego kraju zróżnicowały się kulturowo; Polska, w której nie brakowało radykalnych, kontrowersyjnych decyzji; wreszcie Polska – w znacznej mierze – biedna. Ale jednak Polska – niepodległa i suwerenna.
Później było już wyłącznie gorzej. Najpierw wojna i dwie okupacje, potem przeszło czterdziestoletni okres rządów sowieckich. Następnie pozorne przekazanie władzy i rządy byłych aparatczyków z tylnego siedzenia. Później wpadliśmy w ręce zachłannej Brukseli. Obecnie jesteśmy na etapie stopniowego tracenia ostatnich przyczółków wolności. Dzisiejszy dzień jest więc ważny także dlatego, że może mieć walor otrzeźwiający. Tylko czy wielu poświęci choć trochę uwagi, żeby się nad tym zastanowić.
Żeby nie kończyć minorowo, na koniec zamieszczam zabawny filmik. Z dedykacją dla wszystkich, którzy zapomnieli wywiesić dziś flagę.
Jestem świeckim magistrem teologii katolickiej sympatyzującym z odradzającym się w Kościele ruchem tradycjonalistycznym. Tematy najbliższe mi na polu teologii, związane w dużej mierze z moją duchowością, to: liturgia (w tym historia liturgii), mariologia i pobożność maryjna, tradycyjna eklezjologia oraz szeroko pojęta tematyka cierpienia w odniesieniu do Ofiary krzyżowej Jezusa Chrystusa. Przez lata zajmowałem się także relacją przesądów do wiary katolickiej.
W życiu zawodowym zajmuję się redakcją i korektą tekstów (jestem również filologiem polskim) oraz pisaniem. Zapraszam na stronę z poradami językowymi, którą wraz ze współpracownikami prowadzę pod adresem JęzykoweDylematy.pl. Ponadto pracuję w serwisie DziennikParafialny.pl. Moje publikacje można odnaleźć w licznych portalach internetowych oraz czasopismach.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka