Jestem wstrząśnięty. Trudno dziś cokolwiek robić, trudno skupić się na jakiejś robocie. Wielu wspaniałych ludzi odeszło. Ludzie z tak wielu oficjalnych stanowisk, że kraj na kilka dni czy tygodni właściwie jest pogrążony w chaosie. Rodzi się pytanie: jak ich zastąpić? Ale to nie jest pytanie, na które można odpowiadać na gorąco. Rodzą się inne refleksje: 70 lat później, w tym samym miejscu dzieje się coś podobnego – znów koło Katynia ginie kwiat polskiej inteligencji, najważniejsze osoby naszej sceny politycznej. Mnie jednak natychmiast przyszło do głowy jeszcze dwa pytania: dlaczego w takiej katastrofie zginęli w dużej części ludzie prawi? I pytanie ważniejsze: ilu z nich było gotowych na śmierć – tzn. ilu z nich osiągnie wieczne zbawienie?
Szybko przypomniał mi się ewangeliczny fragment:
W tym samym czasie przyszli niektórzy i donieśli Mu o Galilejczykach, których krew Piłat zmieszał z krwią ich ofiar. Jezus im odpowiedział: «Czyż myślicie, że ci Galilejczycy byli większymi grzesznikami niż inni mieszkańcy Galilei, że to ucierpieli? Bynajmniej, powiadam wam; lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy podobnie zginiecie. Albo myślicie, że owych osiemnastu, na których zwaliła się wieża w Siloam i zabiła ich, było większymi winowajcami niż inni mieszkańcy Jerozolimy? Bynajmniej, powiadam wam; lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy tak samo zginiecie» (Łk 13, 1-5).
Jezus wskazuje, że śmierć – wbrew opiniom ludzi tamtych czasów – nie jest karą za grzech. W ciągu wieków niezwykle często zdarzają się takie sytuacje, jak ta dzisiejsza – to właśnie ludzie najbardziej prawi giną. Jak mało było na pokładzie ludzi złych, ludzi starego systemu, ludzi lewicy. I jak wielu ludzi prawicy, czyli – przynajmniej w założeniu – ludzi prawych.
Gdy myślę o tym, że zginęli:
Lech Kaczyński – mimo wielu wad bez wątpienia najlepszy prezydent III RP;
Janusz Kurtyka – wspaniały szef IPN, dzięki któremu tak wiele ukrywanych faktów z naszej historii ujrzało światło dzienne;
Janusz Kochanowski – najlepszy RPO III RP;
Anna Walentynowicz
Ryszard Kaczorowski
aż się wierzyć nie chce.
Ale w takich momentach może się rodzić refleksja, że ludzi źli, którzy nie znaleźli się na pokładzie samolotu – otrzymali swoją szansę. Jako katolicy, życzymy nawrócenia i wiecznego zbawienia każdemu człowiekowi. Cóż… czasami Pan zabiera ludzi prawych, bo Ci są gotowi na spotkanie z nim. Czy tak było i tym razem – nie sposób odpowiedzieć…
Z drugiej strony, dla mnie zawsze podstawowe pytanie w takich sytuacjach, to właśnie to: czy Ci ludzie byli gotowi na śmierć, a więc, czy byli w stanie łaski uświęcającej. I powiem szczerze, że mam poważne obawy, że bardzo niewielka część. Ludzie prawej strony sceny politycznej powinni być przygotowani, zwłaszcza przed lotem za granicę. Ale czy rzeczywiście są. Niektórzy żyją np. z trzecią żoną. Cały czas w grzechu. Oczywiście, wystarczy jeden akt strzelisty w ostatnich momentach życia i Pan może wszystko przebaczyć. Ale czy myśl kogoś, kto na co dzień nie żyje wiarą, w takim momencie zwróci się do Boga? Czy oni mieli świadomość zbliżającej się śmierci, a jeśli tak, to jak długo przed rozbiciem się samolotu? Tym goręcej módlmy się za ofiary dzisiejszej katastrofy. Pan Bóg nie jest ograniczony czasem. Nasza modlitwa po śmierci, może mieć wpływ na to, co zdarzyło się w momencie śmierci. Bóg wie, jakie modły będziemy do niego zanosić. W całym kraju zostanie zapewne odprawione setki Mszy świętych. Mam nadzieję, że także w rycie trydenckim. Nie szczędźmy czasu na modlitwę osobistą i wspólną w rodzinach i parafiach. Będzie żałoba narodowa, która pomoże w wyciszeniu.
Tu na ziemi, Ci ludzie, którym przecież wszyscy jako Polacy wiele zawdzięczamy już odeszli. Ale teraz decydują się ich wieczne losy. Katolicy, zewrzyjmy szyki. Módlmy się za naszych rodaków, za pana Prezydenta, jego małżonkę, kapłanów, czołowych polityków polskiej prawicy i wszystkie inne ofiary katastrofy. Módlmy się też za naszą osieroconą Ojczyznę. Oby zło nie wykorzystało chwili, by przejąć nad nią całkowitą władzę. Oby owoce tej tragedii nie były trujące, jak przed 70 laty…
**************
Moja Żona po przeczytaniu wpisu sugeruje, że Ci którzy są katolikami mogli być u spowiedzi przed Świętami. Jest dopiero tydzień po Świętach. Możemy mieć uzasadnioną nadzieję…
**************
Witaj, Królowo, Matko miłosierdzia,
Życie, słodyczy i nadziejo nasza, witaj.
Do Ciebie wołamy wygnańcy, synowie Ewy.
Do Ciebie wzdychamy, jęcząc i płacząc na tym łez padole.
Przeto, Orędowniczko nasza, one miłosierne oczy Twoje na nas zwróć.
A Jezusa, błogosławiony owoc żywota Twojego, po tym wygnaniu nam okaż.
O, łaskawa,
O, litościwa
O, słodka Panno Maryjo.
Dobry Jezu, a nasz Panie, daj im wieczne spoczywanie…
Jestem świeckim magistrem teologii katolickiej sympatyzującym z odradzającym się w Kościele ruchem tradycjonalistycznym. Tematy najbliższe mi na polu teologii, związane w dużej mierze z moją duchowością, to: liturgia (w tym historia liturgii), mariologia i pobożność maryjna, tradycyjna eklezjologia oraz szeroko pojęta tematyka cierpienia w odniesieniu do Ofiary krzyżowej Jezusa Chrystusa. Przez lata zajmowałem się także relacją przesądów do wiary katolickiej.
W życiu zawodowym zajmuję się redakcją i korektą tekstów (jestem również filologiem polskim) oraz pisaniem. Zapraszam na stronę z poradami językowymi, którą wraz ze współpracownikami prowadzę pod adresem JęzykoweDylematy.pl. Ponadto pracuję w serwisie DziennikParafialny.pl. Moje publikacje można odnaleźć w licznych portalach internetowych oraz czasopismach.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka