Paweł Pomianek Paweł Pomianek
65
BLOG

Podsumowanie okresu kierowania Gońcem

Paweł Pomianek Paweł Pomianek Kultura Obserwuj notkę 0

Nie zamierzam w iście politycznym stylu opiewać w tym tekście swoich sukcesów, bo i nie wszystkie moje ambitne plany udało się przez ostatnie półtora roku zrealizować. Chcę jednak pokrótce wspomnieć to, co udało się zrobić, a przede wszystkim podziękować tym wszystkim, którzy przyczynili się do niewątpliwego rozwoju Gońca Wolności.
 
Michał Wolski wykonał niesamowitą pracę. Wskrzesił lokalne pisemko i dzięki jego zaangażowaniu stało się ono prasowym organem stowarzyszenia. Nawiązał współpracę z liczącymi się autorami. Sprawił, że KoLibranci chcieli czytać Gońca Wolności. I można powiedzieć, że – jeśli moje półtora roku można uznać za sukces – to właśnie dzięki fundamentom położonym przez mojego poprzednika.
 
Dwie koncepcje i zmiana formy publikacji
 
Gdy decyzją Marka Morawiaka i z namaszczenia mojego poprzednika końcem grudnia 2008 r. zostałem naczelnym Gońca, postawiłem przed sobą kilka podstawowych celów. Gdyby chcieć określić je jednym słowem, można by je zawrzeć w zbiorze o nazwie profesjonalizacja. Nie wszystkie udało się zrealizować. Nie udało mi się np. doprowadzić Gońca do etapu, na którym choćby wąska redakcja, pracująca nad wydaniem każdego numeru, otrzymywałaby przynajmniej drobne kwoty za swoją pracę.
 
Jeśli jednak Gońca czyta dziś od czterech do siedmiu razy więcej osób (liczba czytelników zmienia się w zależności od numeru) niż końcem roku 2008, a sam wielokrotnie otrzymywałem sygnały, że Goniec to absolutnie najlepiej, najbardziej profesjonalnie wykonywana przez KoLibra działalność, to pozwolę sobie skupić się na tym, co się udało, oraz na perspektywach, jakie stoją przed moim następcą.
 
Moje kierowanie Gońcem miało wyraźne dwa etapy. Na pierwszym realizowałem swoją własną koncepcję zwrotu Gońca "do wewnątrz". Rozumiałem, że taki może być podstawowy cel Gońca – pisanie o stowarzyszeniu, dla stowarzyszenia i nie tylko. Gros miejsca w każdym numerze zajmowały relacje z działań KoLibra, rozmowy z członkami Zarządu. To co się na tamtym etapie (który obejmuje cały rok 2009) udało, to przede wszystkim uporządkować kwestię regularności ukazywania się Gońca. Plan był realny: co miesiąc nie damy rady, niech więc Goniec zostanie dwumiesięcznikiem. I tak się stało, a po Gońca zaczęło sięgać coraz więcej KoLibrantów.
 
Na tym pierwszym etapie skierowania Gońca "do wewnątrz" stało się jednak coś jeszcze ważniejszego. Mianowicie pojawiła się w redakcji osoba, która – jeśli ktoś chce mówić o okresie mojego kierowania Gońcem w kategoriach sukcesu – była kluczem do sukcesu. Mówię oczywiście o Tomku Marszale. W pewnym momencie stanęliśmy na rozdrożu i wtedy Tomek wyszedł ze swoją autorską propozycją strony internetowej, mającej szatę graficzną i wygląd przystosowany do czasopisma. Po publikacji pierwszego numeru w nowej formie przeżywaliśmy trudny okres ataków ze strony ówczesnych władz stowarzyszenia o brak konsultacji projektu i liczne szczegóły, które się wówczas nie podobały. Konflikt na szczęście udało się szybko zażegnać, a do tej pory – mimo prób – nikt nie pokusił się o stworzenie lepszej grafiki, lepszego designe'u strony Gońca Wolności.
 
W tym miejscu Tomkowi gorąco dziękuję. To jest taki człowiek, który zawsze był w cieniu, ale tylko my dwaj wiemy, jak wiele czasu musieliśmy spędzić przy publikacji tych dziesięciu numerów, które ukazały się w nowym formacie. Wśród współpracujących ze mną nie ma drugiej osoby, która poświęciłaby w ciągu ostatniego półtora roku więcej swojego czasu i energii dla Gońca niż Tomek Marszał. Dlatego moje podziękowania wobec jego osoby są zdecydowanie najgorętsze.
 
Prawdziwego rozpędu Goniec Wolności nabrał jednak w roku 2010. Wielka w tym zasługa Anny Grabińskiej, zastępcy redaktora naczelnego. Zapewne nie każdy wie, że pomysł powrotu Gońca do formy "na zewnątrz", zaangażowanie piszących spoza KoLibra, rezygnacja z publikowania przedruków, zdecydowane ograniczenie pisania o wewnętrznym życiu stowarzyszenia, to głównie pomysł Ani Grabińskiej. Chodziło o sprawienie, żeby Gońca chcieli czytać nie-KoLibranci, żeby Goniec nie pokazywał głównie tego, co dzieje się w KoLibrze, ale raczej – co do powiedzenia na temat różnych rzeczy, które dzieją się w naszym kraju i szerzej, mają jego członkowie. Muszę w tym miejscu wspomnieć również o doświadczonym Tomaszu Daleckim, który pomógł końcem roku 2009 nadać Gońcowi właściwy kierunek. Wtedy też została podjęta decyzja, że Goniec będzie ukazywał się w co miesiąc.
 
Sukces to sprawa ludzi
 
W podsumowaniu nie sposób pominąć tych, którzy sprawili, że nasze czasopismo stało się bardziej atrakcyjne, a mianowicie piszących spoza stowarzyszenia – na czele z Jaromirem Kwiatkowskim, moim dziennikarskim mentorem oraz Witoldem Falkowskim, prezesem Instytutu Misesa. Dziękuję również Pawłowi Królakowi, który w dziale Biznes w interesujący sposób pokazywał, jak nasze wolnorynkowe przekonania realizować w praktyce; dziękuję Łukaszowi Klusce, który swoimi wyrazistymi tekstami sprawiał, że Czytelnicy Gońca nie mogli pozostać na nie obojętni.
 
Szczególne słowa podziękowania kieruję także do tych, z którymi współpracowałem przy Gońcu najbliżej, którzy byli w ścisłym gronie redakcyjnym lub przygotowywali poszczególne działy. Dziękuję więc Karolowi Sali oraz Adamowi Karpińskiemu za sekretarzowanie redakcji i pomoc w pracach redakcyjnych i rejestracyjnych. Dziękuję Stefanowi Sękowskiemu za wiele cennych, często krytycznych uwag oraz – realnie rzecz biorąc – poprowadzenie numeru kwietniowego o katastrofie smoleńskiej. Dziękuję Robertowi Drabcowi i Karolowi Godlewskiemu za zbieranie wszelkich istotnych faktów, które miały miejsce w stowarzyszeniu. Dziękuję Tomkowi Powyszyńskiemu za odciążenie w pracach korektorskich. Dziękuję Michałowi Wolskiemu, za to, że zawsze mogłem liczyć na jego rady i na jego wsparcie w sytuacjach jakichkolwiek konfliktów. Dziękuję też oczywiście prezesom: Markowi Morawiakowi oraz Marcinowi Kamińskiemu za wszelką pomoc w kierowaniu czasopismem. Na koniec dziękuję również całej Redakcji oraz tym, którzy choćby raz w ciągu tego półtorarocznego okresu napisali dla nas artykuł.
 
Gońcowe perspektywy
 
Jestem przekonany, że Goniec nie zatrzyma się w miejscu. Jestem przekonany, że jest na drodze ku dalszej profesjonalizacji. I jestem też przekonany, że mój następca sprawi, iż nasi Czytelnicy zobaczą widoczne efekty zmian w ciągu najbliższego roku. Ale o tym, że tak pozytywnie widzę perspektywy Gońca także decydują ludzie, którzy po moim odejściu w nim pozostaną.
 
Sam zdecydowałem się zrezygnować z kierowania Gońcem głównie ze względów czasowych. Przychodzi taki wiek, taka sytuacja życiowa, że człowiek musi skupić się na innych sprawach. Dla mnie priorytetem jest w tej chwili rodzina – Żona, Córka – i zarabianie pieniędzy na jej utrzymanie, któremu muszę poświęcać sporo energii. Goniec w mojej hierarchii musiał znaleźć się niżej, a w związku z tym nie mógłbym poświęcać już na niego tyle energii. A przecież są ludzie, którzy dziś poprowadzą go lepiej. Jeśli chodzi o mnie to jedynym polem działalności, na którym mogę zadeklarować dalszą współpracę z Gońcem, jest prowadzenie Kącika teologicznego, jeśli taka będzie wola nowego naczelnego.
 
Ponadto sytuacja, jeśli chodzi o pracę przy Gońcu, jest chyba idealna, żeby go przekazać, i by następny naczelny nie musiał poświęcać dlań już tak wiele energii. Od tego roku bowiem prawdziwe zaplecze w Gońcu rozszerza się z miesiąca na miesiąc.
 
Po pierwsze, jest Adam Karpiński. Niesamowity młody człowiek, który z pasją przedstawia swoje pomysły na rozwój Gońca. Wykazuje się też dużą wiedzą dotyczącą zarówno pracy dziennikarskiej, jak i nowoczesnym podejściem do kwestii rozwoju czasopisma. Z czasem jego pomysły profesjonalizacji, rozwoju zasięgu, wchodzenia w różne układy barterowe muszą być realizowane, bo to pozwoli Gońcowi na stawanie się prawdziwie szanowanym przez nasze środowisko czasopismem.
 
Po drugie, jest Ania Grabińska – dysponująca świetnym piórem (ulubiona autorka niejednego Czytelnika Gońca – moja, obok Michała Wolskiego, także), kompetentna, pracowita, umie motywować ludzi, a ponadto niezwykle słowna. Dysponuje dużym doświadczeniem w pracach redakcyjnych i potrafi jasno wyrazić, co jej się nie podoba, i w ten sposób ukierunkować statek zwany Gońcem na właściwy kurs.
 
Po trzecie, nadal jest Tomek Marszał – człowiek niesamowicie pracowity, sympatyczny, kompetentny. Dogadywanie się z nim to czysta przyjemność. Będzie mógł pomóc i kierować wszelkimi pracami technicznymi (choć – jak rozmawialiśmy ostatnio – już w nieco węższym zakresie).
 
Po czwarte, jest Tomek Powyszyński – pojawił się niedawno, przyszedł do KoLibra na praktyki, ale obiecał, że przy Gońcu zostaje na stałe i przejmie moje obowiązki związane z korektą i przygotowaniem tekstów do publikacji (korektę ostatnich dwóch numerów przeprowadziliśmy wspólnie).
 
Po piąte, są młodzi interesujący autorzy z dużym potencjałem (nie tylko pisarskim) na czele z Michałem Janikiem, których można zapewne zachęcić do bardziej ścisłej współpracy w gronie redakcji.
 
Po szóste, jest Marcin Kamiński – prezes, z którym współpraca przy Gońcu jest bezwzględnie najlepsza. Mam porównanie także z czasów, gdy jeszcze nie byłem naczelnym, więc wiem, co mówię. Marcin z jednej strony służy pomocą, z drugiej – nie wywiera niepotrzebnych nacisków.
 
Podsumowując, uważam, że jest to najlepszy moment, by przekazać Gońca, który naprawdę jest w najlepszej sytuacji w swej dotychczasowej historii. A mojemu następcy, którego poznacie Państwo już wkrótce, życzę, by potencjał udało się w pełni wykorzystać. Życzę dużego rozmachu w rozwijaniu Gońca! Życzę, by za kolejne półtora roku można było powiedzieć, że Goniec jest jednym z najbardziej szanowanych czasopism wolnościowych na polskim rynku prasowym.
 
Na koniec zostawiam po sobie jeszcze jedno. Wróciliśmy do numeracji Gońca Wolności. Od czasu przejścia na stronę internetową w ogóle jej nie prezentowaliśmy. Kilka osób zwracało na to uwagę, prosiło, by do niej wrócić. Jak Państwo widzicie w prawym górnym rogu, w tym numerze do tej numeracji wracamy. Pod moim kierownictwem udało się wydać numeru od 20 do 31 – dwanaście numerów czasopisma.
 
-----------------
 
Tekst przedrukowuję z Gońca Wolności nr 7(31) lipiec-wrzesień 2010, który był ostatnim pod moim kierownictwem.

 

Jestem świeckim magistrem teologii katolickiej sympatyzującym z odradzającym się w Kościele ruchem tradycjonalistycznym. Tematy najbliższe mi na polu teologii, związane w dużej mierze z moją duchowością, to: liturgia (w tym historia liturgii), mariologia i pobożność maryjna, tradycyjna eklezjologia oraz szeroko pojęta tematyka cierpienia w odniesieniu do Ofiary krzyżowej Jezusa Chrystusa. Przez lata zajmowałem się także relacją przesądów do wiary katolickiej. W życiu zawodowym zajmuję się redakcją i korektą tekstów (jestem również filologiem polskim) oraz pisaniem. Zapraszam na stronę z poradami językowymi, którą wraz ze współpracownikami prowadzę pod adresem JęzykoweDylematy.pl. Ponadto pracuję w serwisie DziennikParafialny.pl. Moje publikacje można odnaleźć w licznych portalach internetowych oraz czasopismach.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura