Paweł Pomianek Paweł Pomianek
538
BLOG

O „ewangelicznej” postawie niczym rodem z PRL-u (J 5,1-18)

Paweł Pomianek Paweł Pomianek Kultura Obserwuj notkę 0

Przed tygodniem pisałem o postawie dworzanina, który prosi Jezusa o uzdrowienie syna i o dwóch etapach, w jakich dochodzi ów dworzanin do wiary. Dziś w odniesieniu do tego fragmentu chciałbym zaproponować rozważanie perykopy następnej, czyli o uzdrowieniu przy sadzawce Betesda.
Tradycyjnie na początek zapraszam chętnych do przeczytania całego fragmentu, który umieszczam w przypisie[1]. Warto też sięgnąć do rozważania o uzdrowieniu syna dworzanina, bo cały czas będę się do niego odnosił.
Na początek zwróćmy uwagę na przeciwieństwa, jakie widzimy po przeczytaniu tych dwóch fragmentów (J 4,46-54 i J 5,1-18). Po pierwsze zwraca uwagę, że wydarzenia mają miejsce gdzie indziej. Pierwsze w Galilei: Następnie przybył powtórnie do Kany Galilejskiej, gdzie przedtem przemienił wodę w wino. A w Kafarnaum mieszkał pewien urzędnik królewski, którego syn chorował (J 4,46). Drugie natomiast w Judei: Potem nastąpiło święto żydowskie i Jezus udał się do Jerozolimy (J 5,1). I już ten mały szczegół delikatnie nas ukierunkowuje. Bo okazuje się, gdy przeczytamy wcześniejsze rozdziały Ewangelii Janowej, że dotychczasowe najważniejsze cuda Jezusa miały miejsce właśnie w Galilei, podczas gdy Judea cuda dokonywane w Judei są opisane tylko ogólnie (J 2,23-25), za to ma tam przecież miejsce ostra scena oczyszczenia świątyni (J 2,13-22).
Druga rzecz – o wiele ważniejsza – która zwraca uwagę w tych dwóch uzdrowieniach, to wewnętrzne usposobienie osób, które doświadczają cudu (niekiedy ładnie się nazywa takie osoby „mirakulowanymi”). Uzdrowienie syna dworzanina dokonuje się w sytuacji, gdy proszący o uzdrowienie dworzanin jest na przyjęcie tego cudu przygotowany – wewnętrznie usposobiony. Wydaje się nawet (choć akurat z Ewangelii Janowej nie wynika to wprost), że owo nastawienie jest potrzebne do przyjęcia tamtego cudu. Tymczasem ślepiec przy sadzawce Betesda nie spełnia żadnych warunków. Otrzymuje uzdrowienie kompletnie za darmo, można rzec – niespodziewanie (Gdy Jezus ujrzał go leżącego i poznał, że czeka już długi czas, rzekł do niego: «Czy chcesz stać się zdrowym?»[J 5,6]). To pokazuje też niepojęty dla nas ludzi sposób działania Boga w naszym życiu. Czasem łaski doświadcza ktoś, komu – patrząc po ludzku – taka łaska się nie należy.
Ale patrząc dalej na postawę uzdrowionego niewidomego, zwraca uwagę również fakt, że uzdrowienie, którego doświadczył, w żaden sposób nie wpływa na zmianę jego życia duchowego. Jeśli o dworzaninie czytamy po uzdrowieniu, że uwierzył on sam i cała jego rodzina (J 4,53b), o tyle u uzdrowionego przy Betesdzie widzimy coś szokującego. Gdy dowiaduje się, że to Jezus go uzdrowił, nie tylko się nie nawraca, ale w naszym rozumieniu robi coś niewiarygodnego: niczym dobry TW w czasach niezamierzchłych, idzie do przełożonych ludu i donosi na Jezusa. I dlatego Żydzi prześladowali Jezusa, że to uczynił w szabat (J 5,16).
Jest to więc silna przestroga dla nas: doświadczenie łaski wcale nie jest gwarantem naszego nawrócenia czy zbawienia. Potrzeba tutaj osobistego wyboru: I uwierzył on sam i cała jego rodzina (J 4,53b).
Jest jednak w tych fragmentach jeszcze jedna rzecz, która je łączy w inny sposób niż te przedstawione powyżej paralele przeciwstawne (sądzę, że nie bez przyczyny te dwa fragmenty znajdują się obok siebie, i należy je czytać łącznie). Mianowicie: jasne wskazanie przez Jezusa priorytetów. Tutaj znów przytaczam fragmenty z obu perykop:
Usłyszawszy, że Jezus przybył z Judei do Galilei, udał się do Niego z prośbą, aby przyszedł i uzdrowił jego syna: był on bowiem już umierający. 48 Jezus rzekł do niego: «Jeżeli znaków i cudów nie zobaczycie, nie uwierzycie» (J 4,47-48).
Potem Jezus znalazł go w świątyni i rzekł do niego: «Oto wyzdrowiałeś. Nie grzesz już więcej, aby ci się coś gorszego nie przydarzyło» (J 5,14).
Oba fragmenty uświadamiają nam, że jest coś ważniejszego od uzdrowienia fizycznego. Pierwszy przypomina, że uzdrowienie fizyczne jest tylko pewnym środkiem, które ma prowadzić do wiary i do zbawienia. Drugi właściwie… przypomina o tym samym. Bo cóż gorszego może się przytrafić człowiekowi, który przez kilkadziesiąt lat chodził ślepy? Ano właśnie: ślepota duchowa, utrata łaski, potępienie. I te słowa Jezusa w tym kontekście wydają się gorzką ironią, bo bezpośrednio po tym zdaniu czytamy o „lojalności” ślepca.
To także przestroga dla nas. Bo bardzo łatwo nam skupić się na cudach, na ziemskim powodzeniu, ziemskich radościach i utracić wieczną perspektywę, i pójść na konszachty ze złem, co wyraża się w wielu naszych działaniach i – podkreślam to bardzo często – wyborach moralnych dokonywanych w codziennym życiu.
 
Poprzednie rozważania:


[1] J 5, 1-18
1 Potem nastąpiło święto żydowskie i Jezus udał się do Jerozolimy. 2 W Jerozolimie zaś znajduje się sadzawka Owcza, nazwana po hebrajsku Betesda*, zaopatrzona w pięć krużganków. 3 Wśród nich leżało mnóstwo chorych: niewidomych, chromych, sparaliżowanych*, <którzy czekali na poruszenie się wody. 4 Anioł bowiem zstępował w stosownym czasie i poruszał wodę. A kto pierwszy wchodził po poruszeniu się wody, doznawał uzdrowienia niezależnie od tego, na jaką cierpiał chorobę>. 5 Znajdował się tam pewien człowiek, który już od lat trzydziestu ośmiu cierpiał na swoją chorobę. 6 Gdy Jezus ujrzał go leżącego i poznał, że czeka już długi czas, rzekł do niego: «Czy chcesz stać się zdrowym?» 7 Odpowiedział Mu chory: «Panie, nie mam człowieka, aby mnie wprowadził do sadzawki, gdy nastąpi poruszenie wody. Gdy ja sam już dochodzę, inny wchodzi przede mną». 8 Rzekł do niego Jezus: «Wstań, weź swoje łoże i chodź!» 9 Natychmiast wyzdrowiał ów człowiek, wziął swoje łoże i chodził.
    Jednakże dnia tego był szabat. 10 Rzekli więc Żydzi do uzdrowionego: «Dziś jest szabat, nie wolno ci nieść twojego łoża». 11 On im odpowiedział: «Ten, który mnie uzdrowił, rzekł do mnie: Weź swoje łoże i chodź». 12 Pytali go więc: «Cóż to za człowiek ci powiedział: Weź i chodź?» 13 Lecz uzdrowiony nie wiedział, kim On jest; albowiem Jezus odsunął się od tłumu, który był w tym miejscu.
    14 Potem Jezus znalazł go w świątyni i rzekł do niego: «Oto wyzdrowiałeś. Nie grzesz już więcej, aby ci się coś gorszego nie przydarzyło». 15 Człowiek ów odszedł i doniósł Żydom, że to Jezus go uzdrowił. 16 I dlatego Żydzi prześladowali Jezusa, że to uczynił w szabat*. 17 Lecz Jezus im odpowiedział: «Ojciec mój działa aż do tej chwili i Ja działam». 18 Dlatego więc usiłowali Żydzi tym bardziej Go zabić, bo nie tylko nie zachowywał szabatu, ale nadto Boga nazywał swoim Ojcem, czyniąc się równym Bogu.

Jestem świeckim magistrem teologii katolickiej sympatyzującym z odradzającym się w Kościele ruchem tradycjonalistycznym. Tematy najbliższe mi na polu teologii, związane w dużej mierze z moją duchowością, to: liturgia (w tym historia liturgii), mariologia i pobożność maryjna, tradycyjna eklezjologia oraz szeroko pojęta tematyka cierpienia w odniesieniu do Ofiary krzyżowej Jezusa Chrystusa. Przez lata zajmowałem się także relacją przesądów do wiary katolickiej. W życiu zawodowym zajmuję się redakcją i korektą tekstów (jestem również filologiem polskim) oraz pisaniem. Zapraszam na stronę z poradami językowymi, którą wraz ze współpracownikami prowadzę pod adresem JęzykoweDylematy.pl. Ponadto pracuję w serwisie DziennikParafialny.pl. Moje publikacje można odnaleźć w licznych portalach internetowych oraz czasopismach.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura