Paweł Pomianek Paweł Pomianek
400
BLOG

Pamięci Babci Zosi – kobiety szlachetnej

Paweł Pomianek Paweł Pomianek Rozmaitości Obserwuj notkę 1

Pożegnaliśmy dziś naszą Ukochaną Babcię. Piszę "naszą", bo choć to co do krwi Babcia Żony, to duchowo czuję się jej pełnoprawnym wnukiem. Moje obie babcie zmarły w poprzedniej dekadzie, druga w czasach narzeczeństwa. Dlatego Babcię Zosię przyjąłem w pełni za swoją Babcię wraz z przyjęciem sakramentu małżeństwa (taki bonus). I zawsze traktowałem Ją jako wielki dar od Pana, z radością, że choć moje Babcie zmarły, to jeszcze przez kilka lat mogę mieć Babcię. I to jaką Babcię!
Prawdziwą nestorkę swojego rodu – prawą, uczynną, rozmodloną, będącą wzorem życia i przekazicielką tej mądrości jesieni życia, którą zwykliśmy w naszym narodzie od wieków tak bardzo doceniać. Zawsze odczuwałem, że Babcia Zosia jest duchową opoką rodziny mojej Żony i zawsze wiedziałem – Babcia nieraz mówiła o tym pośrednio lub nawet wprost – że ze mną wiąże w tym względzie nadzieje na podtrzymanie. Mieliśmy od lat, można powiedzieć, "pakt" codziennej wzajemnej modlitwy za siebie.
I gdzieś na barkach, zwłaszcza dziś, po pogrzebie, czuję ciężar tej duchowej odpowiedzialności, która po części i na mnie spada. Ale jest to ciężar słodki i brzemię lekkie, bo mam świadomość, że Babcia będzie nas wspierać, czy to będąc jeszcze w drodze, czy to z miejsca docelowego swego życia. Bo takich ludzi jak Babcia Zosia żegna się z pełnym wzruszenia pokojem (choć i po ludzku z żalem i ze łzami, że kogoś tak wspaniałego, dobrego, już tutaj na ziemi nie spotkamy tak namacalnie).
Będę wspominał wiele wspólnych chwil z Babcią (choć to dopiero Żona i Szwagierka mają naprawdę co wspominać), ale pewnie najbardziej utkwi w głowie to ostatnie spotkanie, w zeszłą niedzielę, w szpitalu, gdy razem z Żoną przyjechałem ją odwiedzić. Ten wybuch radości Babci, gdy mnie zobaczyła. Potem wycałowała mnie po rękach – ja Ją, ona mnie. Szokiem dla mnie było już to, że mnie poznała, bo Babcia bardzo zapominała, chwilami nie poznawała już nikogo. Teściowa (takiej Teściowej jak ja mam, to też każdemu życzę) opowiada, że w ostatnich dniach największą radością dla Babci było opowiadanie, że odwiedziłem Ją w szpitalu, że się tak ucieszyła. Wszystko to na razie bardzo wzruszające. Trafi się w Życiu taki wspaniały Człowiek – na szczęście niejeden.
Niech Pan przyjmie Babcię do swojej chwały.

Jestem świeckim magistrem teologii katolickiej sympatyzującym z odradzającym się w Kościele ruchem tradycjonalistycznym. Tematy najbliższe mi na polu teologii, związane w dużej mierze z moją duchowością, to: liturgia (w tym historia liturgii), mariologia i pobożność maryjna, tradycyjna eklezjologia oraz szeroko pojęta tematyka cierpienia w odniesieniu do Ofiary krzyżowej Jezusa Chrystusa. Przez lata zajmowałem się także relacją przesądów do wiary katolickiej. W życiu zawodowym zajmuję się redakcją i korektą tekstów (jestem również filologiem polskim) oraz pisaniem. Zapraszam na stronę z poradami językowymi, którą wraz ze współpracownikami prowadzę pod adresem JęzykoweDylematy.pl. Ponadto pracuję w serwisie DziennikParafialny.pl. Moje publikacje można odnaleźć w licznych portalach internetowych oraz czasopismach.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości