Kilka lat temu w wywiadzie dla niewychodzącego już niestety tygodnika „Ozon” Jan Rokita stwierdził, że jesteśmy skazani na demokrację i niezależnie od tego, że nie jest to system idealny, w dzisiejszych czasach nie ma dla niego alternatywy. Mimo wszystko uważam, że warto wskazywać przynajmniej na jego minusy.
Jeśli widzimy wyraźnie, że demokracja zawodzi i ewidentnie prowadzi naszą cywilizację na manowce, warto wskazywać na jej największe mankamenty. Jeżeli krytyka będzie wybrzmiewać coraz silniej i coraz szersze kręgi będą przekonywać się o jej słuszności, może w dalszej perspektywie uda się wyeliminować z tego systemu to, co najgorsze, a może nawet zastąpić go doskonalszym.
Największym problemem, który niesie ze sobą demokracja jest fakt, że z czasem rządy pochodzące z wyborów uzurpują sobie prawo do decydowania o wszystkich dziedzinach życia obywateli. Gdy system demokratyczny tworzył się pod koniec wieku XVIII w Stanach Zjednoczonych założenia były inne, rządy były ograniczone przez wynikającą z prawa naturalnego wolność jednostki zapisaną w konstytucji. Okazało się to jednak nie do utrzymania, a z czasem demokratyczne rządy poszerzały swoje kompetencje, wkraczając w te dziedziny życia obywateli, które początkowo były dla nich zakazane.
Dziś właściwie rządy nie mają już żadnych zahamowań. Rząd wybrany choćby przez 51% (a czasem i przez 20% jeśli frekwencja jest niska) obywateli uzurpuje sobie prawo do podejmowania decyzji niemal w każdej dziedzinie dotyczącej ich życia. Wszyscy zmuszeni są w swoich podatkach finansować partie polityczne, których nie popierają, rządowi decydenci przyznają sobie kompetencje do zabierania ludziom gruntów, które należały do nich od wieków, bo jakiś ekspert przewidział akurat w danym miejscu drogę i przesunięcie jej o kilkadziesiąt metrów zgodnie z wolą wszystkich okolicznych mieszkańców jest niemożliwe. Co najgorsze jednak, demokratyczne państwa przyznają sobie prawo do uznawania, kiedy zabicie ich najbardziej bezbronnych obywateli jest dopuszczalne, a nawet przymuszają do wykonywania swoich zaleceń lekarzy. A jeśli tym ostatnim zabrania tego wewnętrzne moralne przekonanie mogą zostać pozbawieni pracy.
Obywatele niektórych demokracji zachodnich, będący już w podeszłym wieku, idąc do szpitala nie mogą być pewni, czy lekarz w imieniu rządu swojego państwa nie zdecyduje, że on nie jest już potrzebny społeczeństwu. O wolności i własności trudno mówić, że w ogóle istnieją. Jeśli właściciel działki bez zgody urzędnika nie może nawet wyciąć własnego drzewa, to do kogo należy to drzewo, jeśli nie do rządu czy jak kto woli do państwa. To rządy decydują, że ktoś ma zbyt dużo pieniędzy i część należy mu zabrać, by oddać je komuś innemu.
Dziś rządy demokratyczne nie mają już żadnego poszanowania dla wypływających z prawa naturalnego tradycyjnych wartości, jakimi są prawo do życia, wolności i własności. Właściwie prawnie można przyjąć każdą ustawę i wówczas należy ją wykonywać, niezależnie od tego, co mówiłaby w danej sytuacji moralność. Ta ostatnia może mieć jedynie walor doradczy, jednak nie można się nią kierować w sposób absolutny. Wybrane demokratycznie rządy zajęły więc właściwie w naszej cywilizacji miejsce, kiedyś zarezerwowane prawu boskiemu i naturalnemu. Założenia były piękne i dobre, jednak dzisiejsza Demokracja Zachodnia graniczy z tyranią, którą właściwie wielokrotnie się staje.
Rządy przy podejmowaniu decyzji często powołują się też na tzw. opinię publiczną, która – jak sugerowali od dawna niektórzy myśliciele – jest zwykłym wymysłem. Nie można mówić o opinii publicznej, bowiem opinii jednostek ani nie da się zsumować, ani nie można twierdzić, że opinia większości, to opinia publiczna, czyli oficjalny głos społeczeństwa. Społeczeństwo nie jest bowiem masą, ale zbiorem poszczególnych indywiduów.
Jest jeszcze jeden argument, który wyjaśnia, dlaczego demokracja zawodzi. W tym systemie wszyscy zajmują się po prostu tym, na czym się akurat nie znają. Ludzie decydują o tym, kto ma rządzić, choć nie mają zielonego pojęcia, o tym na czym polega rządzenie państwem, przed jakimi zadaniami staje rząd wobec innych krajów etc. Często ludzie są też pytani o zdanie w sprawie wysyłania żołnierzy na daną wojnę, podczas gdy kompletnie nie rozumieją kulis, prawdziwych celów oraz znaczenia takich wojen. Z kolei władza – też kompletnie nie znając problemów i potrzeb poszczególnych jednostek – decyduje o tym, kto, kiedy i gdzie może wybudować dom, ile ktoś może złowić ryb w danym sezonie, albo ile pieniędzy jest potrzebne i należne poszczególnym ludziom.
Jednym słowem w dzisiejszym systemie demokratycznym wszystko stoi na głowie.
Jestem świeckim magistrem teologii katolickiej sympatyzującym z odradzającym się w Kościele ruchem tradycjonalistycznym. Tematy najbliższe mi na polu teologii, związane w dużej mierze z moją duchowością, to: liturgia (w tym historia liturgii), mariologia i pobożność maryjna, tradycyjna eklezjologia oraz szeroko pojęta tematyka cierpienia w odniesieniu do Ofiary krzyżowej Jezusa Chrystusa. Przez lata zajmowałem się także relacją przesądów do wiary katolickiej.
W życiu zawodowym zajmuję się redakcją i korektą tekstów (jestem również filologiem polskim) oraz pisaniem. Zapraszam na stronę z poradami językowymi, którą wraz ze współpracownikami prowadzę pod adresem JęzykoweDylematy.pl. Ponadto pracuję w serwisie DziennikParafialny.pl. Moje publikacje można odnaleźć w licznych portalach internetowych oraz czasopismach.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka