We wczorajszym poście – przytaczając pewne treści artykułu ze Spiegela – pisałem o reakcji niemieckich katolików niewierzących na decyzję Benedykta XVI o zdjęciu ekskomuniki z lefebrystów. Dziś, chciałbym przytoczyć i skomentować jeszcze kilka zdań z owego artykułu, które w zamyśle autora artykułu mają ukazywać zacofanie Benedykta, zaś w moim – jeśli rzecz jasna informacje w nich zawarte są prawdziwe – mogą napawać nadzieją na odnowę Kościoła.
W poniższych zdaniach autor artykułu powołuje się na anonimowego informatora ze środowiska watykańskiego. Właśnie dlatego poniższych informacji nie należy traktować jako pewnik. Trzeba jednak przyznać, że są one co najmniej interesujące.
W ciągu lat wokół papieża uformowało się konserwatywne lobby, o znaczących wpływach i dużych możliwościach dokonywania najróżniejszych manipulacji. Zaliczają się do nich członkowie takich ugrupowań, jak Opus Dei, Legioniści Chrystusa, Bractwo Kapłańskie Świętego Piotra i wreszcie Bractwo Świętego Piusa. Gdy chodzi o zbliżenie z innymi religiami, nie tylko opóźniają oni proces podejmowania decyzji, ale i dają wyraz, w sposób widoczny na zewnątrz, swoim odmiennym poglądom.
Jako przykład posłużyć może chrzest pewnego muzułmanina, jakiego dokonać miał papież w Bazylice Świętego Piotra podczas świąt wielkanocnych w 2008 roku. Za całą sprawą stał konserwatywny, bardzo wpływowy we Włoszech ruch laikatu u nazwie "Comunione e Liberazione". Demonstracyjne przejście muzułmanina na katolicyzm, przyniosło papieżowi nowe kłopoty z islamistami, na całym świecie. Arabskie gazety pisały, że woda, jaką Benedykt wylał na głowę konwertyty jest "jak benzyna wylana na ogień zderzenia się cywilizacji". Osama Bin Laden rozpowszechniał w internecie oskarżenia przeciwko papieżowi w Watykanie i zarzucał mu, że chce on odgrywać wiodącą rolę w nowej wyprawie krzyżowej przeciwko muzułmanom.
Jeśli informator jest prawdziwy, trzeba przyznać, iż jest mocno tendencyjny i pochodzi ze środowisk kościelnych, które możemy nazwać skrajnie liberalnymi. Co warto zauważyć pomija on milczeniem wpływy w Watykanie swojego nurtu, który niestety hamuje wiele pozytywnych zmian. Podejrzewam, że gdyby nie tacy kardynałowie/biskupi nie byłoby hańbiących przeprosin wobec muzułmanów przed trzema laty czy zaskakującej noty Watykanu dotyczącej biskupa Williamsona, o której pisałem tutaj.
Najciekawszym i jednocześnie najbardziej napawającym optymizmem jest wątek dotyczący chrztu muzułmanina. Oto Benedykt porzuca sprzedawanie się dla religijnej poprawności i obwieszcza światu: oto muzułmanin przechodzi na katolicyzm, bo tę religię uznał za prawdziwą. Notabene zaskakuje negatywna reakcja kościelnych środowisk liberalnych, biorąc pod uwagę, że w krajach muzułmańskich chrześcijan zmusza się do przechodzenia na islam. Niezależnie od tego, czy Watykan prowadzi pokojową i podlizującą się do muzułmanów politykę, czy nie. A polityka jednania się na siłę prowadzi jedynie do porzucania własnych wartości i zatruwania czystej katolickiej wiary. Po Vaticanum II doszliśmy już do tego, że nie możemy nawet modlić się o nawrócenie muzułmanów. Innymi słowy, można powiedzieć, że polityka podlizywania się jest polityką przeciwną miłości, gdyż rezygnujemy z modlitwy o najwyższe dobro dla muzułmanów, jakim byłoby dla każdego z nich przejście do Kościoła katolickiego.
Na koniec jeszcze cytat dotyczący liturgii:
W autobiograficznych "Wspomnieniach" Joseph Ratzinger wyraził krytykę Soboru watykańskiego II. Zerwanie z tradycją – na przykład mszą trydencką w starym stylu – było, jego zdaniem, błędem. "Jestem przekonany – napisał – że kryzys Kościoła, jaki dziś przeżywamy, wynika w dużym stopniu z upadku liturgii".
Jeżeli rzeczywiście takie jest zdanie Benedykta, znów należy się z tego gorąco ucieszyć. Jeśli nawet powrót do starej Mszy nie będzie możliwy, być może chociaż uda się zreformować nowy ryt, zbliżając go nieco do rytu starszego. Od jakiegoś czasu mówi się np. o przeniesieniu na dawne miejsce znaku pokoju, co już byłoby krokiem wprzód. Ważny – i myślę, że nie aż tak trudny – byłby powrót do katolickiego ofertorium w miejsce pogańskiej modlitwy nad darami, którą umieszczono w rycie posoborowym.
W każdym razie już biorąc pod uwagę działania, które Benedykt podjął można śmiało nazwać Benedykta XVI najlepszym papieżem po Vaticanum II. Pytanie tylko, czy jest szansa, że linia 81-letniego papieża będzie kontynuowana po jego śmierci. Czasu Benedyktowi nie zostało za wiele, więc z uzdrawianiem Kościoła musi się bardzo śpieszyć.
Jestem świeckim magistrem teologii katolickiej sympatyzującym z odradzającym się w Kościele ruchem tradycjonalistycznym. Tematy najbliższe mi na polu teologii, związane w dużej mierze z moją duchowością, to: liturgia (w tym historia liturgii), mariologia i pobożność maryjna, tradycyjna eklezjologia oraz szeroko pojęta tematyka cierpienia w odniesieniu do Ofiary krzyżowej Jezusa Chrystusa. Przez lata zajmowałem się także relacją przesądów do wiary katolickiej.
W życiu zawodowym zajmuję się redakcją i korektą tekstów (jestem również filologiem polskim) oraz pisaniem. Zapraszam na stronę z poradami językowymi, którą wraz ze współpracownikami prowadzę pod adresem JęzykoweDylematy.pl. Ponadto pracuję w serwisie DziennikParafialny.pl. Moje publikacje można odnaleźć w licznych portalach internetowych oraz czasopismach.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka