Jak podaje Fronda.pl piosenka o kobiecie, która złamała sobie życie poprzez dokonaną aborcję zyskuje coraz większą popularność w USA. Utwór Jaime Thietten jest rzeczywiście godny zauważenia. Nie tylko jest wzruszający pod względem emocjonalnym, ale jest również w pełni profesjonalny muzycznie.
Utwór był dla mnie ogromnie wzruszający i od pierwszego usłyszenia całkowicie mnie porwał (obejrzałem go chyba z cztery razy pod rząd). Zresztą nie tylko mnie, moja Żona wzruszyła się do łez. Być może też dlatego, że my czekamy na narodzenie naszego dziecka, wiemy jak ogromny to skarb. Czekamy na nasze Dzieciątko, na jego spojrzenie, niebieskie oczy, też leżą już w domu takie malutkie buciki. My nie straciliśmy naszej szansy, ale rozumiemy, jak wielki musi to być dramat, gdy w dodatku ponosi się za to winę. Fenomenem tej piosenki nie jest tylko tekst – ona cała jest znakomita: vocal, muzyka, instrumentarium, partie poszczególnych instrumentów (klawisze, gitara, perkusja) oraz teledysk, a przede wszystkim połączenie wszystkiego razem.
Szczególnie zwraca uwagę vocal a la Celine Dion (nawet wibracja identyczna), zwłaszcza w partiach śpiewanych pełnym głosem. Znakomicie to wszystko pasuje do mimiki Jaime, która angażuje się w utwór całą sobą. Zwraca też uwagę świetnie dobrana solówka gitarowa pod koniec utworu. Zresztą sama koncepcja rozwoju utworu od spokojnej ballady, po przejmujące, ostre szarpnięcia przepięknie koresponduje z tekstem.
To wspaniałe, że taki utwór powstał, że jest tak profesjonalny i przejmujący. Oby niejedną osobę odwiódł od tego strasznego czynu, który będzie zamierzała popełnić.
Martwią mnie tylko dwie rzeczy. Pierwsza, że w Polsce nikt (poza środowiskami pro-life) takim utworem się nie zainteresuje. A szkoda, bo jakościowo jest godny puszczania go we wszystkich radiostacjach – od państwowych poczynając na RMF-ce i Zetce kończąc (jakie to szczęście, że istnieje dziś takie dobro jak Internet). Tylko że on mógłby mierzić… A chodzi o to, by sumienia zagłuszać – wtedy łatwiej jest ludźmi sterować.
Druga, że domyślam się, iż Thietten nie jest katoliczką, ale protestantką. Protestanci, wyznający w wielu sprawach relatywizm moralny, nie mają tak zdecydowanych poglądów w kwestii aborcji jak katolicy. Mimo tego, to właśnie z ich środowiska wyszła ta wspaniała piosenka. A co z nami? Ta piosenka może być dla nas pewnym wyrzutem sumienia, może nas zawstydzać i motywować do działania – sprawa jest tak ważna, że musimy poszukiwać różnych środków, by ratować ludzi, zarówno matki, jak i ich dzieci.
Jestem świeckim magistrem teologii katolickiej sympatyzującym z odradzającym się w Kościele ruchem tradycjonalistycznym. Tematy najbliższe mi na polu teologii, związane w dużej mierze z moją duchowością, to: liturgia (w tym historia liturgii), mariologia i pobożność maryjna, tradycyjna eklezjologia oraz szeroko pojęta tematyka cierpienia w odniesieniu do Ofiary krzyżowej Jezusa Chrystusa. Przez lata zajmowałem się także relacją przesądów do wiary katolickiej.
W życiu zawodowym zajmuję się redakcją i korektą tekstów (jestem również filologiem polskim) oraz pisaniem. Zapraszam na stronę z poradami językowymi, którą wraz ze współpracownikami prowadzę pod adresem JęzykoweDylematy.pl. Ponadto pracuję w serwisie DziennikParafialny.pl. Moje publikacje można odnaleźć w licznych portalach internetowych oraz czasopismach.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka