Nie odpowiem czym był ten nagły wysyp rosyjskich dronów nad Polską, z jakim mieliśmy do czynienia minionej. Wymieniłem w tytule cztery hipotezy, a przecież jest bardzo prawdopodobne, że to co się działo było kombinacją dwóch, trzech, wszystkich czterech lub czymś jeszcze innym. Ale chciałbym zwrócić uwagę na dwie ostatnie hipotezy.
Agresja?
Wielokrotnie pisałem na blogu...
https://www.salon24.pl/u/ojciec1500/1163088,atak-hybrydowy-jak-bardzo-chcialbym-sie-mylic-w-tamtej-prognozie-dla-polski
że Putin od wiosny 2021 roku atakuje hybrydowo Polskę, a nie jakieś inne państwo NATO z dwóch powodów. Po pierwsze uważa nas za najsłabsze ogniwo Paktu Północnoatlantyckiego: wewnętrznie skłócone, zainfekowane przez ekstremalnie zdemoralizowanych polityków dla których współpraca z zewnętrznym wrogiem (takim jak Federacja Rosyjska) w celu obalenia demokratycznego polskiego rządu nie jest niczym odrażającym, a stawianie swego własnego interesu ponad interes państwa jest czymś normalnym i oczywistym, oraz pełne zarażonych tą postawą pseudoobywateli, dla których atakowanie własnego państwa (jeśli rząd jest nie taki, jak oni by chcieli) nie jest zdradą, lecz "powinnością". Putin już od pierwszego ataku publikacją maili z prywatnej skrzynki Michała Dworczyka wiedział (a może wiedział to już wcześniej), że takie wrzutki nie będą powielane przez media Fińskie, Estońskie, Łotewskie i Litewskie, ale będą z radością cytowane przez "piątą kolumnę" w Polsce. Podobnie już od pierwszego migranta podstawionego pod polską granicę wiedział, że wobec takiej prowokacji Finowie, Estończycy, Łotysze i Litwini staną razem głosując ponad podziałami za budową zapór na granicy, a tylko w Polsce "aktywiści" będą te zapory niszczyć, a i znajdzie się czerwona q*v@, co nakręci na cześć tychże aktywistów film. Co więcej, znajdą się nawet w UE takie ścierwa obsmarowujące Polaków, jak te dwa poniżej:
Tak samo było z naruszaniem przestrzeni powietrznej. Putin doskonale wiedział, że jak jego śmigłowce wlecą gdzieś nad Finlandię, Szwecję lub Norwegię to im F-35, F-18 i Gripeny zgotują takie powitanie, że się piloci śmigłowców zes*@ją w kombinezony ze strachu. A w Polsce można się umówić na randez-vous z zawodową fotografką (znaną rosyjskim służbom jako "aktywistka" grup atakujących granicę pod pretekstem "pomocy uchodźcom"), zapozować śmigłowcami nad polaną, po czym zrobić rajd nad Białowieżą. Tylko dwie rzeczy mnie zastanawiają: czy ten bajzel jaki zapanował w wojsku po tym rajdzie oraz odejście z wojska dwóch głównych winnych tego bajzlu w sposób wbijający nóż w plecy rządowi za którego zrobili kariery też były czymś, o czym Putin wiedział i co przewidział, czy też impotencja wojska i zdrada generałów były szokiem nawet dla niego. Co by tu jeszcze napisać? Z pewnością robione przez rząd Tuska audyty przedłużające czas dostaw uzbrojenia zamówionego przez rząd PiS oraz rezygnacja z jego części też jest zachętą dla Putina aby pośpieszyć się, jeśli chce zaatakować najsłabsze ogniwo NATO, bo przecież to ogniwo miało aspirację stać się najsilniejszą armią w Europie... ale 15 października 2023 głupi Polacy zadecydowali inaczej i zaczęły się "audyty", "rozliczenia" i inne "polowania na czarownice". Cyrk jaki rząd robił wokół wizyty Prezydenta RP w USA był najdobitniejszym dowodem na to, że jakby Putin chciał komuś przyp..*..lić, to powinien wziąć na celownik nie Finlandię, nie Litwę, Łotwę lub Estonię, a nawet nie małą i słabą Mołdawię niepotrafiącą sobie poradzić z głupim Naddniestrzem, tylko właśnie Polskę.
Ustawka? Cui bono?
Ale jeśli spojrzymy na ten cyrk wokół wizyty Prezydenta RP w USA od innej strony, to trzeba zauważyć, że te rosyjskie drony spadły Tuskowi jak manna z nieba i jak deszcz na wyschniętą ziemię. Bo przecież o ile Tusk już wcześniej wkurzył i przestraszył część obywateli sprawą śp. Barbary Skrzypek oraz Anny Wójcik (zwłaszcza w kontekście wypuszczenia Ryszarda Cyby... wiem, miłośnicy Tuska nic z tego zdania nie zrozumieją, ale co ja na to poradzę, że oglądają tylko Schnepfową na zmianę z TVN), następnie skompromitował się przegranymi mimo wyjątkowo brudnej walki wyborami prezydenckimi i próbami podważenia ich wyniku (wiem, miłośnicy Tuska... co tu tłumaczyć?), ale po tym cyrku i autokompromitacji jaką Tusk, Sikorski i cała reszta zgotowali sobie nieudolnymi atakami na Prezydenta RP jadącego na rozmowy z Prezydentem US Tusk i Sikorski stali się już obiektami memów, drwin i anegdot. O ile pojedynczy dron, który wleciał sobie i wybuchł 80 km od Warszawy Tuskowi nie pomógł (wręcz przeciwnie), to czyż mógł on otrzymać lepszy prezent od około dwudziestu dronów - takich co nie wybuchały, ale można się było pochwalić zestrzeleniem dwóch z nich (nawet jakby się żadnego nie zestrzeliło, to w takiej "chmurze" kto to sprawdzi?) i jednocześnie odwrócić uwagę od swoich kłopotów dzięki "efektowi flagi"? Jeśli ktoś się oburza tym, co napisałem w poprzednim zdaniu, to niech raczy sobie przypomnieć co Tusk i jego propagandyści wypisywali zaraz po 24 lutego 2022 r. (atak Rosji na Ukrainę) - jak wprost OSKARŻALI RZĄD PIS O TO, ŻE PUTIN ZAATAKOWAŁ UKRAINĘ ABY MU POMÓC. A ile razy Tusk cytował wyciągnięte przez agentów Putina z maila do Dworczyka słowa Morawieckiego o "politycznym złocie"... nawet W OSTATNICH GODZINACH PRZED ATAKIEM PUTINA NA UKRAINĘ, gdy wszyscy wiedzieli, że coś się szykuje... a Tusk dalej cytował wrzutki przejęte przez ruskich agentów:

Przypomnę do czego posunięto się, aby odwrócić uwagę od blamażu Tuska i jego otoczenia podczas wizyty Joe Bidena w Polsce: zaatakowano Jana Pawła II - jedyną postać, która do tamtego czasu jednak jednoczyła 90% Polaków. Więc co to by był za problem dla Tuska, aby w obecnej sytuacji wysłać nieoficjalnymi kanałami do Putina krótką wiadomość "Wołodia, pomóż!". Nagle temat wizyty w USA znika... można nawet betonom sprzedać bajeczkę, że "ta wizyta nic nie dała, bo Putin zaatakował Polskę", a tym bardziej umiarkowanym i naiwnym mydlić oczy narracją "no zobaczcie jak przy ataku dronów ładnie rząd zareagował wspólnie z prezydentem". Tylko jedno jest w tym wszystkim przerażające: że ja PRZEWIDZIAŁEM TAKI, A NAWET DUŻO BARDZIEJ HARDCOROWY SCENARIUSZ. W swoim eseju "Political fiction cz. 2. Czy w XXI wieku jest możliwy Holocaust zwolenników PiS?" opisałem hipotetyczny scenariusz w którym Tusk nie mogąc w inny sposób rozprawić się ze spadającymi sondażami jego ugrupowania i rosnącymi szansami PiS na zwycięstwo wyborcze może w przyszłości doprowadzić do wojny z Rosją.
Więc co by musiał zrobić Donald Tusk, gdyby chciał lub z jakiejś przyczyny musiał fizycznie wyeliminować ogromną część "pisiorów"? Proszę spojrzeć na mapę. Doktryna "obronna" z czasów rządów Donalda Tuska zakładała linię obrony na linii Wisły. Tereny na wschód od Wisły to obszar, w którym PiS ma zdecydowanie największe poparcie. Jeśli więc z jakiejś przyczyny Tusk zdecyduje się na "Holocaust 2.0", to wystarczy aby w tym celu zorganizował "ustawkę" - pod jakimś banalnym pretekstem (np.: zestrzelenie dwóch białoruskich śmigłowców, które wleciały nad terytorium Polski - pretekst musiałby być na tyle błahy i niejednoznaczny, aby nie spowodował natychmiastowej reakcji wojsk NATO) wywołał konflikt z Rosją i rozkazał dowódcom wojskowym wycofanie głównych sił za Wisłę, aby tam zorganizować rubieże obronne. W tym czasie rosyjscy barbarzyńcy zorganizują "pisiorom" Buczę i Irpień na sterydach. Jeśli Tusk jednocześnie rzuci do walki po prawej stronie Wisły Wojska Obrony Terytorialnej (w większości składające się z młodych osób niepopierających PO) oraz jak największą liczbę rezerwistów (statystyczny "rezerwista" to dziś mężczyzna w wieku 40+ a nawet 50+, czyli statystyczny wyborca PiS) to "sukces" Holocaustu 2.0 będzie ogromny. Po kilku dniach awantury zgodnie z jej ustalonym planem zbrodnicze wojska rosyjskie wycofałyby się z naszych ziem wschodnich pozostawiając setki (a może tysiące) zbiorowych mogił. Władimir Putin błyszczałby przed ogłupionym, rosyjskim narodem, jako ten, co "dał polaczkom nauczkę" a następnie "w porę wycofał się aby uchronić świat przed III Wojną Światową między Rosją a NATO", a Donalda Tuska propaganda nad Wisłą wynosiłaby pod niebiosa jako tego, co "postawił się Rosji" i "pogonił rosyjską armię" przy "minimalnych stratach własnych". Sytuacja "Win-Win".
https://www.salon24.pl/u/ojciec1500/1321739,political-fiction-cz-2-czy-jest-mozliwy-holocaust-w-xxi-wieku-tu-nad-wisla
Jeszcze raz powtórzę kluczowe słowa eseju: "pretekst musiałby być na tyle błahy i niejednoznaczny, aby nie spowodował natychmiastowej reakcji wojsk NATO". Putin jest psychopatą zdolnym do wysadzenia bloków z własnymi obywatelami, aby tylko mieć pretekst do ataku na inny kraj. Ale nie jest głupcem, który poszedłby na zwarcie z całym NATO, bo taką wojnę musiałby przegrać. Tusk również jest psychopatą. Nie potrafię przewidzieć jak daleko może posunąć się dwóch psychopatów - jestem programistą i analitykiem, a nie psychiatrą. Ale jeśli wydarzenia ostatnich dni i godzin mają być wstępem do przyszłej "ustawki" między nimi, to módlmy się, aby wydarzyło się coś, co ich od tych planów odwiedzie. Po pierwsze dlatego, że taki czarny scenariusz oznacza ogromne straty Polski oraz koniec wolności, demokracji i niepodległości naszego kraju. Po drugie dlatego, że przypadek Smoleńska (nie wierzę ani w teorie Macierewicza, ani Anodiny) pokazał, jak łatwo taka prowokacja dokonana na drodze zmowy dwóch psychopatów może wymknąć się spod kontroli. Kombinowali przecież, że tylko ośmieszą Prezydenta RP eliminując go z polityki, a w efekcie wyeliminowali go fizycznie na zawsze czyniąc go jednocześnie symbolicznie nieśmiertelnym. Więc módlmy się o to, aby ten wysyp dronów nie był "ustawką", a tym bardziej "preludium do ustawki"... bo inaczej Donald Tusk będzie mógł napisać kolejną książkę "Jak rozpętałem Trzecią Wojnę Światową"... o ile zdąży jeszcze cokolwiek napisać.
Post Scriptum
Proszę zwrócić uwagę na kilka ważnych "drobiazgów".
- Dronów było dużo - to nie mógł być przypadek.
- Żaden z dronów nie eksplodował, czyli drony wysłane nad Polskę nie miały głowic bojowych - Putinowi nie zależało na wszczęciu wojny z NATO.
- Nie zgadza się liczba dronów: zagraniczne media mówią o siedmiu lub ośmiu, a w kraju się trąbi o dziewiętnastu, dwudziestu lub jeszcze większej liczbie. Czyli ktoś u nas sieje panikę i robi propagandę.
- Ponoć "potwierdzono" zestrzelenie co najmniej dwóch dronów, ale nie podano dokładnie które to (gdzie spadły). Czyli może to być na zasadzie przechwałek niemożliwych do zweryfikowania. (NIEAKTUALNE - WŁAŚNIE PODANO, ŻE ZESTRZELONE DRONY TO BYŁY TE Z OKOLIC WSI CZEŚNIKI NA LUBELSZCZYŹNIE).
- Przed tą akcją było dużo szumu informacyjnego w sprawie zajęcia przez Rosjan "Przesmyku Suwalskiego" które rzekomo ma nastąpić po ćwiczeniach "Zapad 2025". Czyli patrz punkt 3: ktoś u nas sieje panikę i robi propagandę. Ciekawe czy całkowicie bez porozumienia ze stroną rosyjską, czy jednak...?
Inne tematy w dziale Polityka