Przyznaję – niepokoiłem się o Kwaśniewskiego. Ale też miałem powody. Od czasu swojego Wielkiego Powrotu każdemu, kto chciał go słuchać Kwaśniewski skarżył się na problemy psychiczne. Wydawało mu się – mianowicie – że jest podsłuchiwany, a podsłuchiwać go miała „IV RP”, twór, który – nawiasem mówiąc – zdaniem Kwaśniewskiego nie istnieje. Mieć nieuzasadnione poczucie prześladowania przez byt nieistniejący – to poważna sprawa, tak więc można się było o Kwaśniewskiego niepokoić. Aż do dziś. Dziś bowiem media doniosły, że Kwaśniewski nosi się z zamiarem założenia czegoś w rodzaju neo-ROPCiO. Jeśli dobrze odczytuję zamiary byłego prezydenta - mamy do czynienia z piekielnie chytrym planem politycznym, którego nie mógł uknuć ktoś mający problemy psychiczne. Idzie o zorganizowanie powtórki z historii (że niby historia powtarza się jako farsa? I co z tego? Lepsza farsa od tragedii...). Rzecz może wyglądać tak: Kwaśniewski organizuje neo-ROPCiO, Magdalena Środa, która niedawno chciała powoływać rząd emigracyjny, mogłaby powołać neo-KPN (skoro tak ceni tradycję niepodległościową...), neo-KOR-u powoływać nie trzeba, bo stary KOR trzyma się nieźle, w perspektywie widać neo-Solidarność, która o tyle przypominałaby starą, że i w niej sporą rolę odgrywaliby pewnie TW (tym razem – byli)... A dalej to już z górki: nowy Okrągły Stół, uwłaszczenie PiS-owskiej nomenklatury w zamian za dopuszczenie opozycji do władzy, Macierewicz jako „człowiek honoru”, ogólne „kochajmy się” i „ciszej nad trumnami”... I wszyscy są szczęśliwi. Czy można sobie wyobrazić lepszy koniec historii? Kwaśniewski to jednak polityczny geniusz...
Wszystko to niby żarty, ale mam wrażenie, że Kwaśniewski faktycznie wspominał coś o nowym Okrągłym Stole...
Inne tematy w dziale Polityka