estamos estamos
1332
BLOG

Bon oświatowy. Czy to realne i czy zakończyłoby strajki?

estamos estamos Edukacja Obserwuj temat Obserwuj notkę 63

Wszystkim interesującym się polityką jest znana propozycja bonu oświatowego. Pokrótce przedstawię problem tym nielicznym, którzy być może z tym się nie zetknęli.                                                                                                                                                                 Państwo wydaje określoną gotówkę na szkolnictwo. Wiadomo ile na poszczególne etapy nauczania. Pomysł polega na tym, aby podzielić gotówkę na liczbę dzieci i co miesiąc wysyłać rodzicom kwotę na kształcenie dziecka, która wynikłaby z tego prostego dzielenia. Tym bonem rodzice płaciliby za czesne. Dalszy pomysł to likwidacja ministerstwa szkolnictwa, kuratoriów i wszelkich innych pasożytniczych przybudówek do procesu nauczania, które zmniejszają pulę dla wołów roboczych, czyli nauczycieli. Szkoły mogłyby być różne. Społeczne, prywatne, samorządowe. Programy dowolne. W jednej szkole matematyka, fizyka, chemia czy biologia a w innej gender i nakładanie kondoma. Wybór należałby do rodziców. Ucichłyby swary o religię czy wychowanie seksualne łącznie z zajęciami praktycznymi. Każdy decydowałby jaką chce mieć pociechę w przyszłości. Czy dobrze wychowaną dziewczynę i chłopaka, czy tez pracownicę agencji towarzyskiej i alfonsa. Przypuszczać należy, że i tacy byliby. Dziecko kształcone byłoby według tradycji rodzinnych a nic tak nie podnosi poziomu fachowości w społeczeństwie jak kontynuacja rodzinnych tradycji. 

Czy pojawi się kiedykolwiek siła, która powyższy system wprowadzi. Odpowiedź może być tylko negatywna. Nie wśród Polaków. Niektórzy twierdzą, ze Polak to indywidualista. Może kiedyś tak było. Lat temu trzysta a Polakiem był wtedy szlachcic. My potomkowie chłopów pańszczyźnianych, niewolników mających zakodowane, że potrzebny jest pan, nienawidzimy wolności. Dlatego dziś rządzeni jesteśmy przez opiekunów. Dobrych panów. W kolejce do władzy stoi opcja, która już niedawno rządziła udając wolnościowców a teraz proponuje swoim wyborcom - niewolnikom rzędu najwyższego, że znajdzie im pana Niemca, Francuza, Holendra, Flamanda czy Kunona von Lichtenstein. Niewolnik rzędu najwyższego wierzy, że pan obcy będzie lepszy od swojego. Jest to wiara poparta kompletnym brakiem historycznej wiedzy. Nie tylko historycznej ale nawet biologicznej. Jako przykład należy podać zachowanie kukułczego pisklęcia, które wyrzuca z gniazda ich prawowitych właścicieli i to na zbity dziób.         

Dwie główne siły polityczne dalekie są nawet od myśli, że można raz na zawsze zakończyć strajki nauczycieli, lekarzy, pielęgniarek. Oni nie od tego aby zrezygnować z bycia panami lub chociaż cerberami pilnującymi niewolnicze piekło za jakich się stręczą ci z opozycji. 

A czy niewolniczy naród zaakceptowałby taki system kształcenia dzieci. Podobnie jak przyjął chrześcijaństwo. Tylko pod silną ręką króla czy księcia. Musiałaby też być pomoc lub chociaż milcząca zgoda zza granicy a ona nie po to, aby Polakom robić dobrze. 

Obecnie rodzi się pytanie, czy niewolnicy najwyższego rzędu dadzą kopa w zad swoim kandydatom na cerberów czy wręcz odwrotnie, coraz więcej niewolników wolących swojego pana uzna, że ten obcy jest lepszy.                                                                                           


estamos
O mnie estamos

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo