Przepychanka związana z odwołaniem szefa CBA Mariusza Kamińskiego może mieć dalekosiężne, negatywne skutki. Praktyka zasięgnięcia opinii bez uzyskania dokumentu w formie pisemnej wyrażającego tą opinię mogłaby się utrwalić, a to skutkowałoby dewastacją całego systemu administracyjnego i prawnego w Polsce.
Wyobraźmy sobie, że obywatel musi otrzymać opinie urzędu, aby rozpocząć, kontynuować lub zakończyć jakąkolwiek procedurę administracyjną i taka „opinia” w formie ustnej padnie. Co wtedy? Czy będzie się dociekać, czy „opinia” padła w urzędzie, czy poza nim, w godzinach pracy, czy po godzinach, przy świadkach czy w cztery oczy, na trzeźwo, a może „po jednym”? Czy wystarczy udokumentowanie w postaci nagrania dźwiękowego lub video?
Czy przysłowiowy „Kowalski” ma inne prawa i obowiązki niż premier rządu RP Donald Tusk? Czy odwołanie szefa CBA w środku kadencji jest czynnością błahą, w przeciwieństwie do wycięcia drzewa zasłaniającemu mieszkańcowi widok przez okno, na co niezbędna jest pisemna zgoda stosownego urzędu?
Odpowiedź na takie pytania jest istotna, bo może okazać się, że mamy „równych” i „równiejszych” w obliczu prawa; że system prawny w Polsce zostaje zdemolowany przez najwyższych urzędników w państwie.
Nie czekajmy na czasy, gdy „opinia” sejmowej komisji będzie uznana za wiążącą, bo jeden poseł wyraził ją w Hawełce, drugi w barze „za kratą”, a trzeci w TVN.
Termin i tryb uzyskania odpowiedzi na pytanie premiera Tuska to nie jedyny wątpliwy element przepychanki prawnej o szefa CBA. Premier w przesłanym prezydentowi wniosku o odwołanie Kamińskiego nie napisał, dlaczego chce go pozbawić tej funkcji. Czy tu również obywatel może czerpać naukę i chcąc uzyskać urzędową zgodę na wycięcie drzewa uzasadnienie nie będzie wymagane?
Na koniec jeszcze jedno pytanie. Czy doczekamy się czasów, gdy przeciwnicy polityczni będą szachować się analogicznymi „opiniami”? Bo nietrudno sobie wyobrazić sytuację, że tam, gdzie w ustawie nie ma wymaganego trybu pisemnego, każdy pogląd wyrażony w wywiadzie prasowym czy na publicznym spotkaniu, będzie zastępował dotychczas przyjęty i akceptowany tryb polegający na złożeniu odręcznego podpisu pod zapisanym dokumentem.
14.10.2009, godz. 09.48
Albo „trzeba czekać na opinię pisemną”, albo „wystarczy powziąć wiedzę o opinii”.
Jeśli premier uznał, że wystarczy „zasłyszana”, to na co „czekał do niedzieli” i po co?
Były radny Sejmiku Województwa Mazowieckiego, autor kilku scenariuszy filmowych i kilkuset artykułów, miłośnik kina, teatru i ogrodów botanicznych.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka