Piotr Strzembosz Piotr Strzembosz
1733
BLOG

Czy prostytucja powinna mieć PKD?

Piotr Strzembosz Piotr Strzembosz Polityka Obserwuj notkę 19

Kilka dni temu uczestniczyłem w programie telewizyjnym „Kto za to zapłaci”, podczas którego dyskutowałem z posłem Armandem Ryfińskim z Ruchu Palikota na temat opodatkowania prostytucji.

 Długość programu oraz skłonność prowadzących do przerywania adwersarzom uniemożliwiła przedstawienie wielu argumentów „przeciw” temu pomysłowi. Temat, wbrew formule programu polegającej na łączeniu dosyć poważnej dyskusji z żartami i dykteryjkami w wykonaniu Jana Wróbla, jest istotny. Istotny szczególnie wtedy, gdy ktoś na serio myśli o nowelizacji prawa w ten sposób, by z prostytucji będącej patologią życia społecznego, zajęcia wstydliwego i upokarzającego osobę ją wykonującą (także osobę korzystającą z usług osoby prostytuującej się) chce się zrobić legalne zajęcie, zawód, opodatkowaną czynność zarobkową.

 Z wypowiedzi posła Ryfińskiego utkwiły mi argumenty, że prostytucji nie uda się skutecznie wyeliminować oraz, że tirówka nie ma świadczeń medycznych i socjalnych oraz zabezpieczenia emerytalnego na równi z legalnie pracującymi w innych zawodach, co sprawia, że jest dyskryminowana. Według posła z Ruchu Palikota ma to być powodem zmiany prawa i w konsekwencji opodatkowania usług seksualnych. Niejako problemem osoby prostytuującej się, tym, co ją deprecjonuje i uwłacza jej godności jest brak powyższych świadczeń socjalnych, a nie proceder, które ona wykonuje. Upokarzające jest nie zaspakajanie przypadkowych, ledwo co poznanych partnerów, spełnianie ich wymyślnych zachcianek seksualnych w zamian za pieniądze, ale świadomość braku socjalu, wykonywania nieuznanego przez państwo zawodu.

 Moja pierwsza refleksja sprowadza się do tego, że poza prostytucją jest wiele innych negatywnych zjawisk, które nie są skutecznie zwalczane przez instytucje państwa, których nie może skutecznie powstrzymać lub wyeliminować, ale dotąd nie był to powód, by zacząć sankcjonować i popierać te zjawiska. Fakt, że nigdy nie uda się całkowicie wyeliminować kradzieży, nielegalnego handlu organami ludzkimi czy płatnych zabójstw nie oznacza, że te zjawiska należy zaakceptować oraz że państwo powinno opodatkować takie zachowania. Nie można tworzyć norm prawnych dla patologii, nie można tolerować samoponiżania się człowieka nawet wtedy, jeśli robi on to całkowicie świadomie i dobrowolnie.

 Powód takiego stanowiska jest bardzo prosty. Każdy człowiek posiada niezbywalną godność ludzką, więc podstawą do rozważań powinny być nie pieniądze, które pojawiają się wokół prostytucji, ale nadrzędne dobro człowieka – zarówno osoby prostytuującej się, jak i korzystającej z usług prostytutki. Godność nie może być nikomu odbierana nawet wtedy, gdyby sam tego chciał.

 Nie jest tajemnicą, że ułomność ludzka wpycha biednych i zagubionych ludzi do takich zachowań, o jakich w innej sytuacji nawet by nie pomyśleli. Rolą instytucji państwa, w tym ustawodawcy, jest zagwarantowanie każdemu obywatelowi możliwości zgodnego z prawem i zgodnego z ludzką godnością zarobkowania. Jeśli nie jest to możliwe z obiektywnych względów, takich jak choroba lub inwalidztwo danej osoby czy strukturalne bezrobocie, winny zadziałać instytucje państwa - służba zdrowia czy pomoc społeczna.

 Już samo rozpoczynanie dyskusji na temat opodatkowania zachowań nieetycznych uważam za nieetyczne. Prostytucja jest „stara jak świat”, ale mimo długiej historii oraz powszechności tego zjawiska, mimo braku ścigania i karania w Polsce osób prostytuujących się, przepisy prawa zakazują i karzą za stręczycielstwo i kuplerstwo czyli za czerpanie korzyści materialnych z cudzego nierządu. Pomysł, by opodatkować prostytucję, to ni mniej ni więcej postulat, by państwo polskie stało się sutenerem dla części swoich obywateli.

 Rola państwa powinna być zgoła inna. Instytucje i służby publiczne mają dbać o bezpieczeństwo i przestrzeganie prawa a także udzielić wsparcia osobom, które nie mogą same sobie poradzić lub których zachowanie jest uznane za naganne. Dobrowolność działań nagannych lub niezgodnych z prawem nie może być powodem do zaniechania udzielania pomocy i wsparcia oraz doprowadzać do zaniechania egzekucji prawa. Dotyczy to takich zjawisk jak dobrowolne oddanie się w niewolę czy poddanie się torturom. To samo tyczy się nie karanej w Polsce prostytucji wokół której kwitnie w najlepsze karalne stręczycielstwo i kuplerstwo.

 Poza argumentami prawnymi (a prawo można zmieniać) oraz moralnymi (niektórzy nie uznają zasad moralnych) warto wziąć pod uwagę argumenty racjonalne, czysto praktyczne. Konsekwencje wynikające z uprawiania prostytucji są zatrważające. Rozprzestrzenianie się chorób wenerycznych i zagrożenie HIV nie jest powstrzymywane nawet wtedy, gdy osoba prostytuująca się (lub osoba korzystająca z usług prostytutki) będzie dbała o higienę i poddawała się regularnym kontrolom medycznym. Według statystyk prostytutka miesięcznie przyjmuje ponad 80 klientów, a okres inkubacji wirusa HIV trwa do 4 tygodni. Jeszcze dłużej trwa okres inkubacji kiły, bo aż do 90 dni. Ilu klientów zarazi tymi wirusami prostytuująca się osoba w okresie 3 miesięcy, jeśli nawet zwolennicy prezerwatyw przyznają, że chroni ona „aż” w 95%?

 Na koniec fragmentu audycji poświęconej opodatkowaniu prostytucji zaprezentowano wynik sondy SMS. Według 92% telewidzów biorących udział w sondzie prostytucja w Polsce powinna być opodatkowana. Wynik ten z jednej strony mnie przeraził, ale z drugiej uzmysłowił, że takie mamy społeczeństwo, jakie są elity i na odwrót. Badania wykazują, że zdecydowana większość Polaków w ciągu roku nie przeczytała ani jednej książki. Podobnie jest z innymi formami uczestnictwa w kulturze, życiu społecznym, akcjach charytatywnych. Nie mamy obywateli, ale konsumentów, którzy kierują się modami, promocjami, reklamami. Odbiorca programów telewizyjnych upodabnia się do tych programów, a te przeważnie są bezrefleksyjne lub wręcz głupie.

 Pozostaje tylko nadzieja, że 8% telewidzów, którzy opowiedzieli się przeciw legalizacji państwowego sutenerstwa, to nie jest przekrój całego społeczeństwa, a jedynie odbiorców tego właśnie programu. A co, jeśli się mylę?

Były radny Sejmiku Województwa Mazowieckiego, autor kilku scenariuszy filmowych i kilkuset artykułów, miłośnik kina, teatru i ogrodów botanicznych. 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (19)

Inne tematy w dziale Polityka