W Hiszpanii miał miejsce "wypadek" przy "pracy", który z odrazą przepisuję jako wypadek...
Torturowany powoli, z pietyzmem, cynicznie, rozmyślnie byk ŚMIAŁ skorzystać z instynktu, jakim obdarzyła go natura i zaatakował oprawcę torturującego biedne zwierzę bez powodu i dla uciechy setek widzów...
Cytuję: "... Zmarł wieczorem w szpitalu w Mont-de-Marsan, gdzie przetransportowano go po stratowaniu przez byka na korridzie. 36-latek został zaatakowany i poturbowany na oczach setek widzów.
Agencja Reutera pisze, że Fandino nadepnął na czerwoną pelerynę, która służy do drażnienia byka i przewrócił się. Wtedy dopadło go zwierzę, które przebiło rogiem klatkę piersiową leżącego na arenie matadora."
Na filmie - i zdjęciach - spójrzmy, jak krwawi wcześniej byk od zadawanych kolejno ran.
Komentarze