plastic surgeon plastic surgeon
1248
BLOG

Z kartoflanej republiki…

plastic surgeon plastic surgeon Polityka Obserwuj notkę 11

Jadąc wczoraj samochodem, usłyszałem w radiu jak polski minister, szef MSW z dumą mówi o tym, że wielki koncern przyzna się do praktyk korupcyjnych w naszym kraju. Z dumą, czy też ulgą    ( w moim przekonaniu) podkreślał, to nie urzędnicy z poszczególnych ministerstw są odpowiedzialni, ale wielki koncern, bez którego nie byłoby całej afery. – To nie jakiś funkcjonariusz ministerstwa jest odpowiedzialny za infoaferę, ale wielki międzynarodowy koncern – stwierdził minister. Dalej pan Sienkiewicz mówił jak to przyznanie się HP do korumpowania przesuwa nas do świata zachodniego i jak bardzo przełomowego momentu jesteśmy świadkami. Pan minister wychwala polskie służby specjalne, które zebrały dowody, pofatygowały się nawet do Stanów, aby tam mieć dostęp do zabezpieczonych przez FBI serwerów. Jednym słowem (a raczej dwoma) jest super.

Może i jest, tylko wciąż nurtują mnie dwie sprawy: po pierwsze to amerykanie, jako pierwsi zaangażowali się w tę sprawę, pod ich naciskami polskie służby rozpoczęły działanie. Śmiem twierdzić, że gdyby nie naciski ze strony SEC i FBI, byłoby: ciemno wszędzie, głucho wszędzie. Toteż jedyną nauką z tego wydarzenia jest postawa USA, gdzie korupcja jest zwalczana w rzeczywistości, a nie w pustych deklaracjach.

Kolejną sprawą jest „problem korupcji”. Pan minister z naiwnością kilkuletniego dziecka, które nigdy nie wychodzi na podwórko (jeśli wyjdzie kilka razy, to zostanie nauczone życia przez rówieśników) twierdzi, korupcja, to nie problem administracji tylko biznesu. A za afery korupcyjne powinni się wstydzić ci, którzy wręczają te łapówki (w tym wypadku HP). Otóż nie panie ministrze! Problem korupcji, to przede wszystkim problem administracji. Idąc pana tokiem myślowym należałby pogrozić palcem przemysłowi monopolowemu i powiedzieć „wstydźcie się, ludzie piją, bo sprzedajecie alkohol” zwalniając tym samym z odpowiedzialności za swoje czyny wszystkich pijących.

 Biznes zawsze będzie biznesem i będzie dążył do maksymalnych zysków, przy minimalnych kosztach. Oczywiście, jeśli spojrzymy na to z punku widzenia etyki, to możemy stwierdzić: „to dranie”. Tylko co z tego, że zauważymy i potępimy to draństwo, jeśli nic z tym nie zrobimy. A jeśli mowa o draniach, to kto jest większym draniem, ten co z chęci zysku daje, czy ten, który mimo tego, że żyje ze społeczeństwa, podejmuje świadomie złe decyzje, bo przytulił lewą kaskę? To przede wszystkim administracja publiczna powinna skupić się na etyce, bo służy (przynajmniej w teorii) ludziom. Na każdym szczeblu. I to właśnie urzędnicy odpowiadają w 90 proc. za korupcję panie ministrze.

Jarosław Gowin jest autorem stwierdzenia, że korupcję należy zwalczać antybiotykami, a nie rozpalonym żelazem, natomiast prof. Wolniewicz twierdzi, że korupcja to społeczny nowotwór, a nowotwory zwalcza się promieniami gamma, które palą bardziej niż rozpalone żelazo. I tego powinniśmy się trzymać.

SŁOIK W WIELKIM MIEŚCIE

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka