W USA brakuje podstawowych leków ratujących życie, zarówno tych używanych do operacji jak i chemioterapii. Deficyt wykorzystują bezlitośni handlowcy, którzy odsprzedają lekarstwa szpitalom za cenę nawet 50-krotnie większą niż przeciętna cena leku.
Podbijanie cen leków nie jest nielegalne – twierdzi Mike Cohen z Instytutu ds. bezpiecznych praktyk medycznych (Institute for Safe Medication Practices), który bada czarny rynek leków na receptę.
Z kolei Jennifer Reddan z Indiana University Health System, z Indianapolis, dodaje, że szpitalni farmaceuci codziennie otrzymują telefony, faksy i e-maile od sprzedawców, którzy chętnie uzupełnią braki w lekach – oczywiście za odpowiednią opłatą. Oferują średnio ceny 6,5 razy większe niż przeciętna cena leku – wynika z raportu Premier healthcare alliance, organizacji z siedzibą w Charlotte, w Karolinie Północnej.
Dla przykładu lek na nadciśnienie zwany labetalol, który zazwyczaj kosztuje 25 dol. za dawkę, oferowany jest szpitalom za cenę 1,200 dolarów.
Nawet gdy szpitale odmówią i kupią leki u autoryzowanych sprzedawców, często zmuszone są płacić o 11 proc. więcej za trudno dostępne lekarstwa, co przekłada się na dodatkowy koszt w wysokości 200 mln dol. rocznie.
Tylko w tym roku amerykański urząd ds. Żywności i Leków (Food and Drug Administration) dodał do listy 180 brakujących leków. Szpitale nie mają wyjścia – albo przekładają operacje albo przestawiają się na środki o mniejszej skuteczności.
Praktyki narażają na niebezpieczeństwo głównie pacjentów, nie tylko ze względów zdrowotnych (nieodpowiednie przechowywanie lekarstw itp.), ale także ze względu na ewentualne ryzyko rozprowadzania kradzionych lub podrobionych leków.
(Źródło:informacjeusa.com)
Komentaż: Na aborcję Obama środki finansowe znajdzie?! Dobrze, że na nim nie dokonano morderstwa, gdy był w łonie matki.
Inne tematy w dziale Rozmaitości