Nie ma Was już nami Kochani
Wtedy byliście katowani
Dziś jesteście wyszydzani
Na pogrzebie Hymnu Wam nie grali
Chcieli byście byli zapomniani
Tak bardzo oprawcy się Was bali
Za swe mordy wielkie nagrody dostali
Do niedawna na piedestale stali
Gdy tysiące Was na śmietnikach leżeli
Za Bohaterstwo czekały Was beziminne doły
Ich zaś spotykały liczne splendory
Więc nie macie grobów przez tych snobów
Zabici zupełnie bez powodów
Z chęci morderców wielkich dochodów
Mało kto zna Wasze tragiczne przygody
Wielu tylko z własnej wygody, inni to tych zdrajców gody
Temu dla nich, a nie Was Bogaczy Pogody
Szybko swych czynów zatajali dowody
Skala większą niż Czerwonego Morza wody
Nie znałem, nie pamiętałem Was bom młody
To tych wydarzeń czuję głody
Też chciałbym się nie bać
Za Ojczyznę ostatnią kroplę krwi dać
Choć mały Wasz procencik poznać
Tego zaszczytu wielkiego doznać
By nazywania "faszyzmem" się nie wygłupiać
Jak i Naród w tej kwestii nie ogłupiać
A Ten Zdrowaśki za Podziemie zaczął odmawiać
Niezłomnych Ludzi nawet komuna nie dała rady złamać
Płakali wtedy Ojciec i Mać
Potomkowie UBeków Tę Pamięć chcą kraść
Ta Czerwona Zaraza wcale nie zdołała paść
Aż wreszcie Wam odnalezliśmy
Wielki Hołd tym oddaliśmy
Tam gdzie Powązki na terenie "Łączki"
Gdzie po śmierci bydlaki wiązali drutami rączki
Dając upust swej białej gorączki
Lężą dziś Ku Chwale niewinne jak i Wy oliwne gałązki
Palą się też masowo i znicze
Których nawet nie policzę
Znajdziemy resztę Chłopców z Lasów na to liczę
Co wieczór o tym myślę i z bólu serca kwicze
Co wyprawiały te bolszewickie picze
Na Nadludziach jak w teorii Friedricha Nietzsche