Mieli bić tak by nie było widać
W mediach więc tego nie słychać
Wszystko by opozycja musiała zdychać
By nie miał kto na nich kichać
Własnym tlenem nie mógł oddychać
Dają powody by mocno chlać
Ktoś na straży wartości jednak musi stać
Pokonać się nie można dać
Nie możemy się systemu bać
O tę wolność do ostatniej kropli lać
Jak husaria i legiony dla Ojczyzny wszystko dać
Pojęcia strachu nie można znać
Pod zagraną nutę okupanta nie grać
Nie tego uczyła przecież mać
Inaczej by trzymał moralny kac
Więc swym oddaniem Kochany Kraj racz
Pod Jego Rodzinę wiele podchodów
Nienawiści jej wiele powodów
Wszystko zrobić są gotów
Dostarczając jej co dnia zimnych potów
Pozbycia się Grzesia jak deski z płotów
Lecz nie jak Staszka Pyjasa zrzucając ze schodów
W imię PRL-u niezłych dochodów
Śmierdzących fałszem i obłudą gorzej od psich odchodów
To o tych smutnych panach w kapelusikach z tajniackich samochodów
Jednak Matkę Przemyka mieli głównie na względzie
Nie pojmali jej więc synka zamordowali na komendzie
Bez żadnych wyjaśnień nienawiści gawędzie
Raczyli Jego śmiercią jak kury na grzędzie
Pobicia nie zanotowali jednak w sądowym dokumencie
Tak bali się Ciebie opozycyjny poetycki diamencie
Naszej ku oczekiwanej wolności fundamencie
3. Pamięa Cię dziś bracie tylko niektóry
Masa pustych głów jak dziewczyny z agentury
Nie interesi ich jak skończyło się świętowanie Twej matury
Nie dotarły do nich słuchy tej karczemnej milicyjnej awantury
Mówią, że to zwykłe bzdury
Kiedy z Ciebie bratku leciały wióry
Doświadczony tornadem złości komuny wichury
Dla wielu to nic nie warte szczegóły
Nie chcą by ich głowy piękne dzieje truły
Skąd się biorą takie muły
Większe współczucie mają dla kebaba z buły
Szkoda, że to nie ich czasy były
Bardzo by się wtedy zdziwiły
Jesli na własne oczy by to zobaczyły
Z władzą ze strachu by się nie droczyły
Przecież w większości to potomki tych co Cię Grzesiu zabiły