Czasem przychodzi taka chwila, kiedy siadam pod kioskiem i wpatruję się w jakiś tabloid wzrokiem pustym i nie rokującym nadziei. Nie dzieje się to wtedy, kiedy "Fakt" wydrukuje zwłoki w stanie rozkładu tudzież "Super Ekspress" gołe piersi. Takie rzeczy nie mogą wzruszać człowieka, który przechodzi codziennie obok kilkudziesięciu kiosków i ogląda je w tym czasie w sposób absolutnie wystarczający do zorientowania się, o co chodzi. Mnie potrafi powalić, wgnieść w ziemię i sponiewierać tylko prawdziwa ostra pornografia. Oczywiście nie mówię tu o pornografii w klasycznym tego słowa rozumieniu, bo taka może co najwyżej sprowokować wymioty. Mam na myśli twardą pornografię jaką raz na jakiś czas serwuje nam na pierwszej stronie nie kto inny, ale czołowy tabloid ostatnich miesięcy- "Gazeta Wyborcza".
Sytuacja wgniecenia mnie w ziemię zdarzyła się, jak łatwo wydedukować z faktu, że o tym piszę- niedawno. Szedłem sobie ulicą, patrzę- kiosk. Na kiosku wisi kilka tabloidów, dokładnie na wysokości wzroku- "Wyborcza". Tym razem redaktorzy jedynie słusznej gazety pojechali naprawdę brawurowo. Takiego, za przeproszeniem, pieprzenia na pierwszej stronie dawno nie widziałem. Hard porno w czystej postaci. Zarumieniłem się jak panienka, sprośna jednak natura nie pozwoliła mi od razu odwrócić wzroku, zdążyłem więc ogarnąć szerszy fragment tekstu. Dotyczył on narzucenia przez Wspólnoty Europejskie cen maksymalnych na połączenia roamingowe.
Proszę mi wybaczyć, ale pozwolę sobie zacytować pewne fragmenty: "Komisja Europejska zdecydowała się nawet odłożyć na bok swoją wolnorynkową doktrynę i po raz pierwszy postanowiła bezpośrednio wpłynąć na ceny detaliczne" czy"Unia Europejska ujęła się za swoimi obywatelami i rozbiła zmowę operatorów".
Rozbijanie zmów poprzez narzucanie cen maksymalnych to faktycznie, skuteczne rozwiązanie. Teraz na pewno żadnej zmowy nie będzie- WE wyręczyły operatorów i same dokonały ustaleń, oszczędzając im pewnie długich negocjacji. Zresztą, co ja się czepiam- no zmów między operatorami nie będzie, a co będzie, to już nieważne.
Zresztą przy wolnorynkowej doktrynie Komisji Europejskiej wszystko blednie. Kiedy przeczytałem to zdanie, zacząłem czegoś nie rozumieć. To, że "GW" ma dość specyficzne podejście do pojęcia "wolny rynek", wiem. To, że gazeta ta realizuje pewną linię propagandową, także. Nawet to, ze w tym celu wypisuje różne potworki. Ale żeby napisać o wolnorynkowej doktrynie KE, trzeba wyjątkowej bezczelności, założenia, że społeczeństwo to banda idiotów, którzy nabiorą się na ordynarną manipulację. Co innego delikatne sugestie, tu słówko, tam słówko, odpowiedni dobór informacji... Cóż, albo w "GW" rozleniwili się zupełnie, albo myślą, że ludzie maja już gąbkę zamiast mózgu i wezmą wszystko.
Nie jestem w stanie pojąć, jak można sądzić, że ludzie nie widzą narzucanych limitów produkcji, minimalnych cen skupu czy dopłat bezpośrednich, nie mówiąc już o setkach koncesji, zezwoleń, kursów doszkalających i podobnych czynników. To już trzeba być albo ślepym, albo zupełnie oderwanym od rzeczywistości. Chyba, że bezczelność autorów "Wyborczej" sięga już wmawiania, że są to elementy wolnego rynku... Kwestia- lenistwo, bezczelność czy ślepota jest dla mnie nierozstrzygnięta, bo z pewnych względów "GW" czytam sporadycznie. Jakby nie było, takiej pornografii nie ogląda się często.
W każdym razie jedno jest pewne- nie ma co liczyć na poparcie "Gazety Wyborczej" w sprawie delegalizacji pornografii.
PS. Dorzucam oczywiście link z tradycyjną dedykacją: #
Inne tematy w dziale Polityka