Dorota Arciszewska-Mielewczyk poruszyła na Salonie24 temat nierównowagi w traktowaniu komunizmu i nazizmu (na przykładzie podejścia do nazistowskich i komunistycznych symboli). Tekst celny, niezbyt może oryginalny, ponieważ temat poruszany był już wielokrotnie, jednak na pewno godzien uwagi jako kolejny przykład częściowej tylko tolerancji dla ludobójców.
Nie o samym tekście jednak zamierzam pisać. Otóż bardziej zaciekawiła mnie dyskusja, jaka pod nim się zawiązała; w szczególności zaś wypowiedzi użytkownika o nicku pandada. Otóż człowiek ten, określający się jako lewicowiec, broni systemu komunistycznego, "szkalowanego Guevary" i atakuje swoich adwersarzy (tatarstan i Unicorn) niekulturalnie i miejscami niemerytorycznie ("// lubisz nazioli, a Hitler to właściwie chciał dobrze, tylko za blisko Polski żył?" link).
O kulturze dyskusji swoje już napisałem, o Ernesto Guevarze (wielokrotnym mordercy- proszę wykazać, że jest inaczej) także. Pozostaje stosunek lewicowców (na przykładzie pandady) do samego komunizmu, nazizmu, lewicowości i prawicowości.
Po pierwsze, pandada twierdzi (tutaj), że komunizm, w przeciwieństwie do "radykalnego nacjonalizmu" (ciekawy wybieg stylistyczny, pozwalający na ukrycie faktu, że Hitler był socjalistą) nie jest immanentnie skażony zbrodnią. Twierdząc tak, pandada daje dowód braku elementarnej znajomości tematu. Twórca komunistycznej ideologii, Karol Marks, pisał bowiem, że komunizm nie może istnieć bez fizycznej eksterminacji klasy posiadającej czy grup komunizmu nie akceptujących. Ciekawe, jak lewicowcy godzą mordowanie posiadaczy z niepopełnianiem zbrodni? Uznają, że nie-komuniści to nie ludzie, więc ich zabijanie zbrodnią nie jest?
Po drugie, lewicowcy (pandada też- tutaj) uparcie usiłują sugerować, że nazizm ma coś wspólnego z prawicą i prawica powinna najpierw potępiać nazizm, zanim weźmie się za krytykę komunizmu. Nieprawdziwość takiej opinii aż bije po oczach. Nazizm, jak sama nazwa wskazuje, jest odnogą socjalizmu (narodowy socjalizm). Nacjonalizm, z którego nazizm również obficie czerpie, także nie jest ideologią prawicową, ponieważ patrzy przez pryzmat jakiejś grupy ludzi, nie zwracając uwagi na jednostkę; zaś by określić jakąś ideologię mianem "prawicowej", warunkiem koniecznym jest wykazanie, że ideologia ta traktuje człowieka indywidualnie. Można ewentualnie dyskutować, czy spojrzenie masowe jest wystarczające do określenia lewicowości, czyli w naszym przypadku- czy nacjonalizm jest lewicowy, czy pozostaje poza podziałem lewica-prawica. Innej możliwości przyporządkowania nacjonalizmu jednak nie ma; nazizm jest więc ideologią czysto lewicową, lub lewicową w znacznej mierze, nie ma zaś żadnych pierwiastków prawicowych (konserwatywnych czy liberalnych).
Po trzecie wreszcie- kwestia potrzebności samej krytyki występowania nazistowskich i komunistycznych symboli. Lewicowcy (pandada w zacytowanym powyżej komentarzu również) wymagają, by krytyka nazizmu była większa, niż krytyka komunizmu. Jest to przykład podejścia wyjątkowo szkodliwego. Nazizm jest ideologią ze szczętem skompromitowaną. Jedynymi jego wyznawcami są nieliczne, spaczone grupy neopogan, przeważnie działające we wschodnich Niemczech; w Polsce występują epizodycznie, dzięki zdecydowanemu potępieniu ideologii nazistowskiej, jakie prezentują praktycznie wszyscy Polacy. Takie podejście do nazizmu zabezpiecza nas przed możliwością odrodzenia się tej ideologii; teraz trzeba tylko dbać, by podejście to się nie zmieniło. Z komunizmem jest inaczej. Ideologia ta wciąż nie funkcjonuje w społecznej świadomości jako skrajnie niebezpieczna i ekstremalnie zbrodnicza; w pewnych kręgach jest nawet traktowana, jako podejście "wolnościowe" czy "buntownicze" (co jest "wolnościowego" w zabijaniu i odbieraniu własności, trudno mi dociec). Akceptacja komunistycznych symboli prowadzi do utwierdzania takiego wrażenia.
Krótko mówiąc- walczymy z nazizmem, dla którego nie ma już żadnej przyszłości (bo nie ma ludzi, którzy mogliby nazizm rozwinąć i nigdy takich ludzi nie będzie; o to zadbać łatwo) natomiast zupełnie nie dostrzegamy zagrożenia komunizmem, szerzącym się wśród (ciągle na szczęście marginesu, lecz coraz szerszego) "młodych-buntowniczych". Dlatego w tej chwili profilaktyka antytotalitarna (że użyję określenia medycznego) powinna kłaść nacisk na tępienie przejawów komunizmu, który rozwija się znacznie ekspansywnie, inaczej niż zdychający narodowy socjalizm.
Dyskusja o totalitaryzmach nie będzie uczciwa, dopóki nie powiemy jasno, skąd totalitaryzmy wypływają i jaka jest ich istota. Nie wolno też totalitaryzmów usprawiedliwiać, jak robią to lewicowcy w odniesieniu do komunizmu ("nie jest immanentnie skażony zbrodnią"). Trzeba powiedzieć jasno- zarówno komunizm, jak nazizm są systemami, które karmią się ludzką krwią i krzywdą, które nie patrzą na człowieka jak na człowieka, lecz przez pryzmat trybiku, elementu wielkiej machiny, którego celem i obowiązkiem ma być harmonijna w tej machinie praca. Nie ma znaczenia, czy tą machiną jest naród, społeczeństwo, rasa czy dowolnie inaczej wybrana grupa "lepszych". Nazizm i komunizm, komunizm i nazizm- nie ma różnicy, jeśli patrzymy przez pryzmat wolności, uczciwości i ludzkiej korzyści.
Niestety, o ile ocena nazizmu pozostaje trafna, a jego przejawy są tępione, o tyle komunizm jest przez pewne kręgi usprawiedliwiany i propagowany. Smutne to- wszak nie jest dobrze, kiedy ludzie ignorują lub nie dostrzegają podstawowych właściwości ideologii, które gloryfikują, smutne, szczególnie gdy pomyśli się o łagrach i co najmniej 25 milionach ofiar, których oprawcy nie są jednoznacznie potępiani- i straszne, skoro szerokie gremia nie dostrzegają konieczności walki z możliwością powrotu takich zbrodni...
Inne tematy w dziale Polityka