Pogromca Smoków Pogromca Smoków
55
BLOG

Klaps

Pogromca Smoków Pogromca Smoków Polityka Obserwuj notkę 15

Donald Tusk oświadczył, że Platforma pracuje nad wprowadzeniem całkowitego zakazu bicia dzieci (źródło). Jeśli zakaz zostanie wprowadzony, będzie jednym z najbrutalniejszych gwałtów na prywatności od wielu lat.

Znęcanie się nad dziećmi bezdyskusyjnie jest poważnym problemem. Niekoniecznie trzeba powoływać się na przypadki, kiedy dzieci giną na skutek zadawanych przez zwyrodniałych rodziców (zwykle nie tyle zresztą rodziców, co ich aktualnych partnerów) obrażeń. Wiele dzieci bitych jest z błahych powodów lub niewspółmiernie do popełnionych (lub wydumanych) win. Nikt, powtarzam, nikt przy zdrowych zmysłach nie zaprzecza, że problem istnieje, jednak rozwiązywanie go przez wprowadzanie absolutnego zakazu bicia z jednej strony w żadnym wypadku nie zapobiegnie prawdziwej, groźnej dla dzieci przemocy (uderzy tylko w normalne rodziny, w których znakomitej większości stosowane są kary cielesne i które w żadnym wypadku nie mogą być uznane za patologiczne) z drugiej zaś strony da państwu niebezpieczne narzędzie, pozwalające na inwigilację i wpływ na praktycznie każdego posiadającego rodzinę człowieka.

Premier słusznie (tak, czasem mu się zdarza) zauważył, że bicie dzieci świadczy o bezradności rodziców. Owszem, rodzice którzy potrafią dziecko wychować, zwykle nie muszą uciekać się do kar cielesnych*. Bicie świadczy o porażce wychowawczej, o nieumiejętności innego wyjścia z sytuacji. Jednak nie samo bicie jest porażką, ale fakt, że rodzic nie miał innego wyjścia, niż odwołać się do kary cielesnej. W taiej sytuacji kara fizyczna może okazać się jedynym sposobem na zapobiegnięcie jeszcze większej porażce. Jeśli rodzic nie potrafi inaczej zapobiec np. przemocy, jakiej dziecko dopuszcza się wobec rówieśników, lepszym wyjściem jest kara cielesna niż wychowywanie potencjalnego bandyty; jeśli dziecko pije alkohol, lepiej żeby dostało lanie, zanim wpadnie w nałóg, jeśli podkrada pieniądze z rodzicielskiego portfela, lepszym dla niego wyjściem jest dostać w skórę, niż iść do domu poprawczego za następujące zwykle z czasem inne kradzieże- i tak dalej. Jeśli rodzic nie potrafi poradzić sobie inaczej, lepiej, by poradził sobie rózgą- alternatywy bowiem zawsze są opłakane (czy to opisane powyżej przykłady, czy rozbicie rodziny na skutek "opiekuńczości" wykazywanej przez aparat państwowy).

Nie wszyscy rodzice- wręcz przeciwnie, bardzo nieliczni- potrafią tak wychować dziecko, by porażkom zapobiec. Niektórym brakuje dojrzałości (sami są dziećmi) innym konsekwencji (tygodniowe kary kończą się po godzinie) jeszcze innym czasu, który poświęcają na zapewnienie rodzinom bytu materialnego. Przyczyny są różne. Na ich końcu jest, jak powiedział premier, bezradność- problem w tym, że jeśli nie zapobiegnie się tej bezradności, skutki mogą być opłakane. Czasem jedynym wyjściem jest klaps.

Niezwykle istotny jest przy tym wszystkim fakt, iż przemoc "wychowawcza" (czyli klapsy wynikające z porażek wychowawczych, klapsy będące karami za realne przewiny) praktycznie nigdy nie prowadzi do poważnych obrażeń czy śmierci dziecka; co najwyżej zostawia ślady w postaci czerwonych pasków na służących do siadania okolicach ciała. Prawdziwym problemem jest przemoc wynikająca z agresji wykazywanej przez niektórych rodziców, głównie (choć nie tylko) pod wpływem alkoholu. Przemoc taka obecna jest w znikomym odsetku rodzin, jest za to dużym problemem ze względu na szkody, jakie czyni swoim ofiarom. Całkowity zakaz bicia dzieci nie jest w żadnym wypadku na taką przemoc ukierunkowany; z punktu widzenia tego typu ustawy podobnie traktowany będzie ojciec, który po ciężkim dniu wróci do domu i ukarze dziecko za grzebanie w jego portfelu, jak alkoholik, bijący dzieciaka po pijanemu bez żadnego powodu czy sadysta czerpiący z podobnych praktyk przyjemność. Ponieważ zaś ojców po ciężkim dniu pracy jest znacznie więcej niż alkoholików i sadystów, to właśnie wobec nich najczęściej działać będzie ustawa.

Niestety, nie to jest największym zagrożeniem płynącym ze strony zapowiadanej przez Tuska regulacji. Całkowity zakaz bicia dzieci jest, wobec powszechności posiadania potomstwa i wyjątkowej pozycji rodziny bardzo poważnym zagrożeniem dla wolności obywatelskich, daje bowiem państwu możliwość ingerowania w najbardziej prywatną sferę każdego, kogo ktoś podejrzewa (lub pomówi) o danie dziecku klapsa. Czyli, nie oszukujmy się, każdego kto posiada rodzinę- każde dziecko przecież czasem płacze (to już nasuwa podejrzenie, ze zostało uderzone), każde może mieć na ciele siniaka czy otarcie (cóż z tego, że są to obrażenia wśród dzieci powszechne z oczywistych względów). Zakaz zapowiadany przez Tuska daje państwu potężne narzędzie, którego bardzo łatwo nadużywać- jeśli nawet przyjąć, że samo nie jest nadużyciem. Można wykorzystywać go w walce politycznej, można za jego pomocą szantażować niewygodnych biznesmenów, można użyć do kompromitowania niewygodnych dla jakichś środowisk osób (wyprowadzenie w kajdankach w świetle kamer jest bardzo widowiskowe, a i grzywna "za znęcanie się nad dziećmi" da się medialnie wykorzystać) bliżej zaś zwykłego człowieka- pozwala na znaczne rozszerzenie bezkarnej urzędniczej samowoli, wymuszanie łapówek etc.

Całkowity zakaz używania kar cielesnych jest w rzeczywistości próbą ominięcia problemu przemocy w rodzinie, próbą zamiecenia pod dywan sprawy, która powinna zostać rzetelnie rozwiązana. Problem w tym, że nie da jej się zapobiec jednym zakazem- potrzebna jest m.in. zmiana mentalności ludzi, którzy nie reagują na ewidentne przejawy przemocy w swoim otoczeniu (odbudowa więzi społecznych) czy zwalczanie promujących agresję treści już wśród dzieci (chodzi oczywiście kreskówki, gry komputerowe, militarne zabawki- niestety, za takimi treściami stoi kapitał, któremu rząd podpadać nie chce...). Powyższe dwie pożądane zmiany nie wyczerpują oczywiście listy działań, które należy podjąć, a które z jakichś względów są są mniej niż napisanie i przegłosowanie ustawy wygodne.

_________________________________________________

*Wiem to, moi nie musieli. Wiem też, ile czasu na moje i mojego rodzeństwa wychowanie poświęcali; matka po moim urodzeniu zrezygnowała z pracy, ojciec poza pracą miał tylko rodzinę. Moim rodzicom udało się wychować trójkę dzieci bez kar cielesnych, jakkolwiek co poniektóre konflikty pomiędzy mną a siostrą i bratem wybuchające niewątpliwie na taką karę zasługiwały i sądzę, że gdyby parę razy dostał w skórę, byłbym znacznie lepszym człowiekiem...
No i zapewne lepiej wspominałbym moją osiemnastkę, gdybym wcześniej wiedział, co to znaczy dostać pasem ;)

 

 

Pisząc powyższą notkę opierałem się m.in. na dyskusji, która odbyła się na forum www.IVRP.pl- dziękuję jej uczestnikom za wyrażone opinie. 

Time Shop   Blog poświęcony zabytkom Łodzi Rybowicz  

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka