Finał Ligi Konferencji UEFA 2025 we Wrocławiu miał być wydarzeniem sportowym roku. Stadion, emocje, hymn, dzieci z flagami – wszystko gotowe na wielkie europejskie święto futbolu. A potem przyjechali kibice. Około 70 tysięcy fanów z Anglii i Hiszpanii przybyło do stolicy Dolnego Śląska z jednym celem: obejrzeć mecz… i ewentualnie przetestować wytrzymałość miejskiej infrastruktury.
Oczywiście, większość zachowywała się całkiem przyzwoicie – piwo w ręce, szalik na szyi, selfie z krasnalem. Niestety, jak to w każdej większej grupie bywa, znalazła się też garstka entuzjastów „tradycyjnych form integracji”, która uznała, że nic tak nie jednoczy jak wspólna walka krzesłem i kuflem. Race też poszły w ruch – bo przecież jak nie teraz, to kiedy?
Social media eksplodowały. Nagrania z wrocławskiej rozwałki trafiły na czołówki zagranicznej prasy. „Wrocław – nowa stolica chaosu”, „Turystyka stadionowa w wersji hardcore” – pisali dziennikarze, zafascynowani tempem demolki.
Policja nie zasypiała gruszek w popiele (choć pewnie wolałaby), uruchomiono armatki wodne – nie w celu ochłody, lecz porządkowania kibicowskiego fermentu. Zatrzymano 38 osób, z czego 18 zainaugurowało wakacje w areszcie. We wtorek służby interweniowały 515 razy. W środę – 521.
A co z bilansem strat? Wrocław odetchnął – „tylko” kilkanaście połamanych krzesełek, potłuczone szkło, pęknięte donice na Rynku (może nie pasowały do stylu), siedem zdewastowanych uchwytów rowerowych w tramwajach, szyby do wymiany i jeden tramwaj zablokowany przez tajemniczego miłośnika hamulca awaryjnego, który zapadł się pod ziemię. Sherlock Holmes już w drodze.
A to tylko straty miejskie. Prywatni restauratorzy, właściciele barów i sklepów jeszcze liczą, co im zostało. I czy cokolwiek przetrwało.
I w tym wszystkim, jak grom z jasnego nieba, pojawiły się słowa Prezydenta RP, który kilka dni wcześniej stwierdził, że ustawki kibicowskie to „takie słodkie szarpanie się młodych niedźwiadków i tygrysków”. W tym kontekście, zatrzymani Anglicy i Hiszpanie mogą czuć się po prostu niezrozumiani. Przecież oni nie chcieli źle. Zrobili tak jak mówił A. Duda- dżentelmeńską umowę , że trochę pobrykają w centrum Wrocławia . Chcieli tylko szarpać się jak słodkie misie – zgodnie z polską tradycją i linią prezydencką.
Niektórzy z zatrzymanych podobno żałują... ale nie tego, co zrobili – tylko tego, że nie bili się wystarczająco "po polsku". Teraz żałują bo prawdopodobnie zostali zatrzymani za to , że za mało się walili po mordach i za mało szarpali jak słodkie misie i tygryski.
Dzisiaj też mogą powiedzieć : skoro wasz prezydent nie potępią ustawek, skoro "- To nie jest sytuacja, o której można by mówić, że komuś tam jakaś straszna krzywda się dzieje "- to o co chodzi ? W zasadzie prezydent A. Duda powinien ich teraz ułaskawić i odpowiednio wynagrodzić.
Inne tematy w dziale Polityka