No, ciekawe. A co takiego w tym Berlinie nasz Minister Spraw Zagranicznych powiedział? Otóż nasz minister zażądał od Niemiec, aby wzięły sprawy w swój ręce i utworzyły z Unii federacyjne państwo. A wszystko to niby dlatego, że sypie się unia monetarna, a to zagraża Europie, co według Sikorskiego musi skończyć się wojną.
No to ja mam pytanie. A dlaczego to upadek EURO miałby się skończyć rozpadem UE i wojną. Kto miałby tę wojnę wywoływać i z jakiego to powodu? Czy dramatyczne odwoływanie się w tym przemowieniu do rozpadu Jugosławii czy Rzeczpospolitej obojga Narodów ma jakieś poważne uzasadnienie? Moim zdaniem, nie i takie żonglowanie historią nie ma głębszego sensu. A kto z kolei chciałby rozwiązywać UE?. Przecież to udany projekt. Wszystkim się opłaca i wszyscy, na dodatek to wiedzą. Czy więc minister Sikorski uważa, że kiedy upadnie EURO, to obrażą się Niemcy? A może obrażą się Francuzi? Nie, nie obrażą się, bo nie będzie im się to opłacało. Pan Minister chyba to wiec, więc niepotrzebnie straszy. Ja w każdym razie zachęcałbym bym Ministra Sikorskiego, aby nie ulegał emocjom i panice, bo nie ma do tego powodu.
Minister Sikorski postanowił być bardziej papieski niż sam papież i uznał że EURO należy bronić jak Częstochowy albo jak Wiednia przed Turkami. Ale czy ta analogia ma sens? A przecież może dla Europy byłoby lepiej, żeby to EURO jednak upadło, skoro za tym projektem niewiele już stoi. A może w sumie opłaci się Europie taka lekcja pokory, z ktorej wniosek, że błedem jest pakowanie politycznych paluchów do ekonomii, nasuwać sie będzie sam z siebie?
Przy okazji warto by się nauczyć, że usilne nawoływanie do głębszej integracji kogoś, kto nie ma na to wcale ochoty, to w istocie takie same zaklinanie rzeczywistości integrowanie kogoś przemocą i siłą. Świadomości się nie przeskoczy, Panie Ministrze, więc włącz Pan na luz i przestań Pan nieustannie przechodzić do historii. Swoje miejsce, dzięki poprzedniej kadencji Pan w niej już ma. Jest niekwestionowane.
„Tam [w Polsce] jest miło, bo tam zawsze się czeka. Tam zawsze się wszystko „buduje”, tam nigdy nic nie jest gotowe. Tam zawsze trwa „jutro” (...). Ale z jednego nikt nie zdaje sobie sprawy, bo to ciężko: że nic już nie będzie jutro, bo jutro to oszustwo. Zawsze jest tylko teraz. Teraz widzę (...), że na nic tam już nie mogę czekać. Że tak, jak tam jest, tak będzie zawsze (...)”. Dziennik” Sławomira Mrożka
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka