Tea Party protestuje
W ostatnim czasie coraz częściej słyszymy w mediach o ruchu obywatelskim Tea Party, który z każdym miesiącem rośnie w siłę i staje się poważnym problemem dla lewicowego prezydenta USA i jego akolitów. Oczywiście duża część (jeśli nie większość) mediów amerykańskich, europejskich i polskich wmawia publice, że oto rodzi się nowa, wroga „skrajna prawica”, która chce obalić mesjasza Obamę i zahamować reformy tego najlepszego amerykańskiego prezydenta. Znamy tę sytuację z własnego podwórka . Państwo chyli się ku upadkowi, popada w coraz większe zadłużenie, wzrasta przestępczość, więc obywatele zaczynają się oddolnie organizować i buntować przeciw rządom nieudaczników i kłamców. A usłużne media trąbią, że ten bunt to początek faszyzmu, droga do wojny domowej i objaw ciemnoty. O ile w Polsce szeregi buntowników domagających się wyjaśnienia sprawy katastrofy smoleńskiej i odsunięcia renegatów od władzy, nie są jeszcze zbyt liczne, to w Ameryce jest inaczej. Tam Tea Party liczy już między 1 500 000 a 2 000 000 członków, dobrze zorganizowanych i przygotowanych. Ci ludzie, biali i kolorowi, kobiety i mężczyźni, młodzi i starsi (przeważnie w średnim wieku), wywodzący się z klasy średniej, która jest solą amerykańskiej ziemi, wiedzą czego chcą. Chcą powrotu do wolnorynkowej gospodarki, powrotu do wartości moralnych, radykalnego obniżenia podatków, ograniczenia roli państwa, które wtrąca się w coraz więcej dziedzin życia obywateli. Chcą wreszcie by ich kraj nie zadłużał się więcej i by to zadłużenie nie było obciążeniem dla przyszłych pokoleń. Tea Party jest koszmarem Baracka Husseina Obamy, który wbrew logice i zdrowemu rozsądkowi chce na siłę wprowadzić w życie lewicowe, utopijne idee. Już 2 listopada odbędą się wybory do Kongresu USA, które najprawdopodobniej wygrają Republikanie, w szeregach których są przedstawiciele Tea Party. Ciągle istnieje jeszcze szansa uratowania Ameryki przed katastrofą jaką szykuje jej administracja Obamy. Doszło już do tego, że Obamę popiera obecnie tylko 40% Amerykanów, a w stanie Ohio pozytywniej oceniany w sondażach jest były prezydent George Bush (wg lewactwa najgorszy w historii USA) niż obecny przywódca Ameryki. W Wielkiej Brytanii coraz więcej ludzi widzi do czego prowadzi polityka Multi-kulti względem islamu. Ludzie mają dość panoszącego się terroru politycznej poprawności, mają dość islamizacji ich ojczyzny. Zaczynają się buntować i łączyć siły by powstrzymać islamską nawałę, zanim UK stanie się kolonią muzułmanów, zanim prześladowanie innowierców, przemoc wobec kobiet i terroryzm nie staną się codziennością Brytyjczyków. W związku z tym Brytyjska Liga Obrony już teraz próbuje porozumieć się z Tea Party. I dobrze. Polscy buntownicy, którzy chcą zmian, również powinni nawiązać kontakty z Amerykanami i brać z nich przykład. Jeśli zbudujemy choć w części tak dobrze zorganizowany ruch jak Tea Party, który potrafi ściągnąć do Waszyngtonu dziesiątki tysięcy protestujących, możemy próbować ratować Polskę. Skłóceni, poróżnieni nie osiągniemy wiele, a PO będzie rządzić dalej prowadząc wojnę z opozycją (co jest głównym zajęciem obecnie rządzących). Czas nagli…
polish_allied
Prawicowy buntownik z natury, bonapartysta z przekonania, politolog z wykształcenia, zwolennik Wolności i wolnego rynku, wróg lewactwa i socjalizmu.
Tak dla Flagi Konfederacji (CSA), serbskiego Kosowa, amerykańskich republikanów, wolności gospodarczej i osobistej, a także swobodnego dostępu do broni palnej dla osób zrównoważonych i niekaranych.
Nie dla lewicy i jej chorych idei typu gender, globalistów od Gatesa i Sorosa, islamu,Rosji i komunistycznych Chin.
Kocham Tajlandię, Bangkok i Azjatki, nie znoszę feministek.
Przywódcami, których najbardziej cenię są : cesarz Napoleon I, prezydent Ronald Reagan oraz generałowie Francisco Franco i Augusto Pinochet.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka