Wbrew temu co bredzą prorządowe media na marszu „Obudź się Polsko” 29 września było ponad 200 000 osób, a nie kilkadziesiąt tysięcy. Ludzi z całej Polski było tak wielu, że czoło pochodu stało na placu Zamkowym a tył na rondzie de Gaulle’a. Bez wątpienia była to największa prawicowa i patriotyczna demonstracja po 1989 roku. Obyło się bez incydentów i prowokacji ze strony tuskowców. Można powiedzieć, że opozycja i cała prawa Polska odniosły sukces.
Czy jednak na pewno? Obecna władza i tak ma gdzieś społeczne protesty i niezadowolenie, póki nie zagraża to jej pozycji. Ta ekipa dopuściła się już tylu przestępstw i świństw, ze zdradą stanu włącznie, że marsze nie są w stanie zatrzymać ich szkodliwych działań. Ich reakcją są natomiast represje i prześladowanie opozycji. I nie ma w tym przesady-pod rządami PO Polska zbliża się do standardów putinowskiej Rosji i Białorusi, gdzie przeciwników politycznych zwalcza się bez pardonu. W Polsce zbuntowanych ludzi ośmiesza się i szkaluje w salonowych mediach, wyrzuca z pracy, coraz częściej skazuje w procesach politycznych (np. Antykomora), zamyka w więzieniach (np. Piotra „Starucha” Staruchowicza), nęka poprzez ABW i policję, a w ostateczności niewygodni ludzie „popełniają samobójstwa” (np. gen. Sławomir Petelicki).Dlatego też ta władza nie ulegnie przed słusznymi postulatami maszerujących.
Drugie pytanie jest takie czy Polacy, a przynajmniej jakaś większa ich część, faktycznie się przebudziła? Albo czy w ogóle się przebudzi? Tu mam sporo wątpliwości. Rząd nie wypełnia nie tylko swoich wyborczych obietnic, ale w ogóle swoich podstawowych zadań, państwo się sypie na każdym kroku, brakuje pieniędzy na służbę zdrowia, drogi i armię, ale nie dla urzędasów, których przybywa. Złodziejstwo, marnotrawstwo i niekompetencja są widoczne coraz bardziej. Coraz mniej wolności, coraz więcej inwigilacji (mamy najwięcej podsłuchów w całej Europie!). Każdego tygodnia na jaw wychodzą kolejne afery, w które zamieszany jest establishment (Amber Gold, afera taśmowa, podsłuchiwanie posłów opozycji). Po Smoleńsku Polska na arenie międzynarodowej nic już nie znaczy, tak że nawet Litwa się z nami nie liczy.
Dla zwykłego Polaka rządy PO-PSL to wyższe podatki i koszty życia, bezrobocie, bankructwo prywatnych firm (kilkadziesiąt miesięcznie), brak perspektyw, emigracja, upodlenie i nachalna propaganda. Jeśli to wszystko nie jest dostatecznym powodem, żeby się przebudzić, zbuntować i wyjść na ulicę, to co nim jest? Co jeszcze musi się stać, żeby ludzie w Polsce się przebudzili? A niestety odnoszę wrażenie, że na ulicę wychodzą ci, którzy są już przekonani. Tych którzy przejrzeli na oczy i dołączają do maszerujących jest niestety niewielu. Reszta ludzi woli śmiać się z tych, którzy dla nich walczą, wolą żreć, chlać, oglądać telewizję i grillować.
Sądzę więc że same marsze i protesty nie wystarczą. Uważam natomiast, że Polacy w obecnej sytuacji mają pełne prawo dochodzić swoich wolności w taki sam sposób jak robili to za komuny, a nawet, tak jak Irlandczycy robili to w Ulsterze. Nawet jeśli ponad połowa polskich obywateli to lemingi i jednostki, których nic poza sobą nie interesuje, to i tak warto się sprzeciwiać złu.
„Zło zwycięża, gdy dobrzy ludzie nic nie robią”
Edmund Burke
polish_allied
Prawicowy buntownik z natury, bonapartysta z przekonania, politolog z wykształcenia, zwolennik Wolności i wolnego rynku, wróg lewactwa i socjalizmu.
Tak dla Flagi Konfederacji (CSA), serbskiego Kosowa, amerykańskich republikanów, wolności gospodarczej i osobistej, a także swobodnego dostępu do broni palnej dla osób zrównoważonych i niekaranych.
Nie dla lewicy i jej chorych idei typu gender, globalistów od Gatesa i Sorosa, islamu,Rosji i komunistycznych Chin.
Kocham Tajlandię, Bangkok i Azjatki, nie znoszę feministek.
Przywódcami, których najbardziej cenię są : cesarz Napoleon I, prezydent Ronald Reagan oraz generałowie Francisco Franco i Augusto Pinochet.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka