W roku 2007 Japonia po raz pierwszy od 30 lat odnotowała wzrost zanieczyszczeń powietrza. Politycy wypowiadali się na ten temat nader oględnie, ale eksperci od początku nie mieli wątpliwości, że za smog nad Japonią odpowiedzialne są … Chiny. „Japońscy uczeni chcą przygotować precyzyjne wykresy i statystyki, które pokażą jak emisja szkodliwych substancji w Chinach powoduje smog w Japonii.. Jeśli mamy podjąć konkretne działania (...) musimy bazować na konkretach" - powiedział Atsuko Mori z Instytutu Badań Środowiska i Zdrowia Publicznego w Nagasaki i dodaje: " Musimy przeprowadzić wnikliwe, naukowe badania w tej sprawie." .
Jak się okazuje, również Stany Zjednoczone przez 10 lat prowadziły badania zanim podjęły działania w celu eliminacji zanieczyszczeń transgranicznych.
Tak działają państwa poważne. Najpierw poważne badania – nie szacunki WHO czy fake-newsy z internetu, jak zrobił to Sejmik Województwa Mazowieckiego – a potem działania. Dodam: działania DOSTOSOWANE do potrzeb. W zależności od wyników wieloletnich obserwacji naukowców walczy się ze spalaniem węgla, piaskami pustyni (Dubaj) lub spalinami samochodowymi Podejmując takie kroki, by mieszkańców ZACHĘCIĆ do proekologicznego zachowania. Nie wyobrażam sobie, żeby w Japonii uderzono we WSZYSTKICH posiadaczy kominków lub pieców, niezależnie od tego, jak są dobre, bo właściciel nie przewidział, że opresyjne państwo w roku 2005 zezwoli na montaż pieców, a 12 lat później każe te piece demontować.
Bo to jest właśnie państwo opresyjne.
Mało tego: poważne państwa są w stanie, na podstawie wieloletnich badań, stwierdzić, skąd pochodzi smog i pozwać państwo-truciciela o odszkodowanie. W Polsce (ciągle mam w zasięgu wzroku antysmogową uchwałę mazowiecką) nawet nie przyjdzie do głowy przeprowadzić taką analizę … Władzom to nie na rękę (nie za to płacą producenici nowych pieców!), a niewolnicy – wróć, obywatele – pokornie się zgadzają z działaniami opersyjnego
państwa.
Nie tak dawno bloger Barbie napisał znakomitą notkę (link na dole strony) o pozorowanej ekologii, czyli zastępowaniu starych samochodów nowymi, co powoduje ZWIĘKSZONĄ emisję przeróżnych pyłów do środowiska. Od siebie dodam, że problem tkwi we wszystkich urządzeniach – takich jak lodówki, pralki, kuchenki, kalkulatory i tysiące innych, które są produkowane CELOWO tak, by ich życie było krótkie: to tylko strata pieniędzy, ale i dodatkowa emisja energii i trujących pyłów. Dokładnie to samo dzieje się z marnowaniem żywności z powodu idiotycznych wymogów super- i hipermarketów: corocznie tysiące ton wyrzuconej, a wcześniej wyprodukowanej (zmarnowana ziemia, woda, benzyna, nawozy) – bo marchew była niekształtna, pietruszka za krótka, a jabłko nie trzymało odcienia koloru. Restauracje wyrzucają rocznie prawie tak samo dużo jedzenia, i to dobrego: każda z brytyjskich restauracji KFC podobno wyrzuca rocznie 3 tysiące ton usmażonego kurczaka: robi się porcje na zapas, bo to fast food, więc klient nie może kurczaków, które zostały wyhodowane (miejsce, jedzenie, energia), zabite, oskubane, oprawione, przewiezione do hurtowni, a potem do restauracji (energia, benzyna), a następnie usmażone i wyrzucone (zatrucie środowiska, zmarnowana energia, benzyna). A teraz proszę to sobie przeliczyć na liczbę wszystkich restauracji w Polsce i wyobrazić sobie stratę wody, jedzenia, paliwa, energii – i wyobrazić, ile smogu emituje tylko to jedzenie, które zostało wyrzucone.
Dlaczego państwo (i samorząd województwa mazowieckiego) nie walczy przede wszystkim z takimi zjawiskami? …
Podpowiem: bo ciągle jeszcze jest to państwo teoretyczne, gdzie .uj, .upa i kamieni kupa. Bo łatwiej nałożyć sankcje na wszystkich, zamiast na TRUCICIELI.
Ale też, niestety, z powodu bardzo niskiej świadomości społecznej Polaków, którzy godzą się na bylejakość w życiu publicznym.
I opresyjność.
https://www.salon24.pl/u/barbarus,pozorowana-ekologia
Inne tematy w dziale Rozmaitości
