Polityka Wschodnia Polityka Wschodnia
535
BLOG

Głuszek: Anty- Katyń, głos w sprawie

Polityka Wschodnia Polityka Wschodnia Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

 Paweł Głuszek

Zacznijmy od początku, czyli od przedstawienia historii obozu w Strzałkowie. Po to, aby zrozumieć całe zagadnienie i problematykę związaną z tym miejscem, musimy cofnąć się w przeszłość, do czasów I wojny światowej.

Na wstępie wyjaśnijmy jednak, że obóz jeniecki nie znajdował się w Strzałkowie, jak to najczęściej przedstawiają politycy i media, ale w pobliżu tej miejscowości. Obóz pod Strzałkowem powstał na przełomie 1914 i 1915 roku. Został zbudowany przez Niemców z przeznaczeniem dla jeńców wojennych I wojny światowej. Znajdował się w pobliżu granicy dwóch państw zaborczych: Prus (Strzałkowo znajdowało się po stronie pruskiej) i Rosji (Słupca znajdowała się po stronie rosyjskiej), przy drodze łączącej obie te miejscowości. Zajmował powierzchnię około78 hektarówi znajdował się na ziemi odebranej 52 mieszkańcom Słupcy. W zamierzeniach Niemców miał pomieścić około 30 tysięcy jeńców. Rzeczywiście, w trakcie działań wojennych przebywało w nim około 25 tysięcy jeńców rosyjskich i około 6 tysięcy angielskich i francuskich.

Źródło: http://www.irekw.internetdsl.pl

Po zakończeniu wojny obóz został przejęty przez wojsko polskie. W 1919 roku miał zostać zlikwidowany, ale postanowiono umieścić w nim jeńców sowieckich napływających do Polski w wyniku wojny toczonej na wschodzie. Zamiast więc likwidować obóz, władze polskie postanowiły go wykorzystać. Pierwsi jeńcy sowieccy w liczbie około 3,5 tysięcy przybyli tutaj w maju 1919 roku. Od lipca tego roku obóz zaczął funkcjonować jako „Obóz jeniecki nr 1 pod Strzałkowem”. Tak brzmiała jego pełna i oficjalna nazwa. W listopadzie 1919 roku w obozie przebywało około 10,5 tysiąca jeńców.

Po bitwie warszawskiej w 1920 roku do niewoli polskiej trafiło około 40 tysięcy jeńców, z czego przeszło połowa do Strzałkowa (obóz miał już wówczas pojemność 40 tysięcy). Jesienią 1920 roku w obozach jenieckich w Polsce, jak szacują historycy, mogło przebywać około 80-85 tysięcy jeńców sowieckich. Pod koniec listopada 1920 roku w obozie w Strzałkowie przebywało 36 961 jeńców. W samym obozie przebywało około 17 tysięcy więźniów, pozostali pracowali w oddziałach robotniczych i w gospodarstwach rolnych poza obozem. Ci ostatni znajdowali się w trochę lepszej sytuacji niż jeńcy siedzący za drutami obozu. Pracujący więźniowie otrzymywali bowiem większe racje żywnościowe, mieli lepsze zakwaterowanie, a za wykonywaną pracę otrzymywali nawet niewielką zapłatę.

W obozach dla jeńców, w tym również w Strzałkowie, śmiertelność była wysoka i wynosiła około 17-20 procent. Było to spowodowane wieloma czynnikami, m.in. przepełnieniem obozów, powtarzającymi się epidemiami chorób zakaźnych (tyfusu, czerwonki, cholery, grypy) i złymi warunkami higienicznymi. Brakowało również wystarczających ilości odzieży, leków i żywności. Wyżywienie jeńców było bardzo skromne. W Strzałkowie było to:150 gramówmięsa cztery razy w tygodniu (raz ryby, raz mięso wołowe i dwa razy mięso końskie), dwa razy w tygodniu110 gramówsera, raz w tygodniu dwa jajka, a każdego dnia100 gramówkaszy lub70 gramówmakaronu oraz chleb (500 gramów) i ziemniaki (700 gramów). Oprócz tego przysługiwało więźniom100 gramówkawy i tyleż samo mydła na miesiąc. Trochę większe racje żywnościowe mieli ci, którzy pracowali fizycznie poza obozem. Było to niewiele, ale i ludność cywilna w tym czasie nie jadała lepiej.

W obozie panowały bardzo ciężkie warunki. Baraki i ziemianki nie były ogrzewane co powodowało, że w zimie wielu ludzi zamarzało. Brak było okien, pieców, a nawet prycz i sienników. Więźniowie spali na ziemi. Baraki były przepełnione i brudne. Z tego m.in. powodu wielu jeńców przebywało w ziemiankach i półziemiankach. Większość więźniów nie miała odpowiedniej odzieży i butów, aby przeżyć zimę. Do niewoli dostali się bowiem latem 1920 roku i nie posiadali m.in. ciepłej bielizny oraz płaszczów zimowych, a nawet butów. Brak było też leków, opału, koców i pościeli. Osłabieni więźniowie łatwo zapadali na choroby: cholerę, tyfus, czerwonkę i umierali. Polskie władze nie były w stanie im pomóc. Nie było pieniędzy na leki, brakowało lekarzy. W lutym 1920 roku w obozie w Strzałkowie na około 11 tysięcy więźniów 885 było chorych (w tym około 100 na tyfus i czerwonkę). Jeszcze gorzej było w listopadzie i grudniu 1920 roku, gdy w szpitalu mogącym pomieścić 1000 osób, przebywało ponad 3 800 jeńców. W listopadzie tego roku codziennie umierało w Strzałkowie około 60-70 jeńców. Tylko w tym miesiącu zmarło 1682 więźniów. W grudniu zmarło dalszych 1558 ludzi. Zmarłych chowano w zbiorowych mogiłach i rowach. Aby zapobiec rozprzestrzenianiu się epidemii, zwłoki posypywano wapnem chlorowanym i zasypywano.

Strona polska bagatelizowała sprawę warunków w obozach jenieckich. Polacy twierdzili, że wysoka śmiertelność jeńców była wynikiem czynników niezależnych, takich jak panujące epidemie, ciężkie warunki wynikające z wojny i brak możliwości zapewnienia przez władze polskie lepszych warunków m.in. z powodu braku pieniędzy na odzież, leki i żywność. Było to zgodne z prawdę. Pomimo tego, próbowano jeńcom pomóc. Część z nich skierowano nawet do pracy, za którą otrzymywali większe racje żywnościowe i drobne pieniądze. Próbowano też zapewnić im lepszą opiekę medyczną. Jednak strona polska nie była w stanie zapewnić godziwych warunków mieszkalnych i sanitarnych dużej liczbie jeńców. Kraj był biedny i zacofany, słabo zorganizowany. To samo dotyczyło armii polskiej i obozów dla jeńców. Dostawy żywności, leków i odzieży jeśli w ogóle nadchodziły, to były w większości rozkradane. Opieka medyczna była szczątkowa. Brak było nadzoru i kontroli nad kadrą obozu. Prośby o pomoc do społeczności międzynarodowej też nie odnosiły należytego skutku.

Władze polskie dbały przede wszystkim o własne wojsko i ludność, jeńcami zajmując się na końcu. Było to zrozumiałe, aczkolwiek może dziś budzić nasze zastrzeżenia. Trzeba jednak pamiętać, że toczyła się wówczas wojna, kraj był zniszczony i spustoszony, nie można było wszystkich wykarmić i ubrać, trzeba było dokonywać wyborów, czasami dramatycznych. Oczywiście nie może to być usprawiedliwieniem dla wszystkich niegodnych czynów popełnianych wobec sowieckich jeńców. Tym co dodatkowo kładzie cień na istnienie obozów jenieckich dla Sowietów w latach 1919-1921, było funkcjonowanie w nich odrębnych baraków dla komunistów. Była to segregacja jeńców ze względu na przekonania polityczne i było to niezgodne z międzynarodowymi konwencjami.

W grudniu 1921 roku doszło w obozie w Strzałkowie do incydentu z użyciem broni palnej. Jeńcy sowieccy, mimo zakazu, opuścili w nocy swoje baraki. Wartownicy otworzyli ogień do więźniów. Jeden z nich został ranny. Władze sowieckie wystąpiły z ostrym protestem na arenie międzynarodowej. Przypadków użycia broni przez strażników w obozie w Strzałkowie było więcej. W dokumentach znajduje się około 30-40 przypadków śmierci z adnotacją „zastrzelony przez posterunek”, „przestrzelony kulą karabinową”, „przebicie kulą karabinową kiszek i nerki”. Nie wiadomo jakie były okoliczności tych zdarzeń. Nie wiadomo też, czy przeprowadzono śledztwa w tych sprawach i czy wyjaśniono, kto i dlaczego strzelał. Brak jest dokumentów dotyczących tych zdarzeń. Były też przypadki, że polscy wartownicy bili więźniów. Zostali jednak za to zawieszeni w czynnościach i ukarani.

O złych warunkach panujących w obozie w Strzałkowie i innych obozach jenieckich w Polsce, informowano polskich parlamentarzystów w 1919 roku i opinię publiczną (m.in. poprzez relacje Polskiego Czerwonego Krzyża). Powstała nawet specjalna komisja sejmowa zajmująca się monitorowaniem warunków bytowych jeńców wojennych w polskich obozach. Raport tej komisji trafił pod obrady sejmu w marcu 1920 roku.

Sytuacja w Strzałkowie uległa poprawie na przełomie 1920 i 1921 roku, kiedy komendantem obozowego szpitala i naczelnym lekarzem garnizonu został 30-letni poznaniak, kapitan Władysław Gabler. To m.in. dzięki jego zaangażowaniu zaczęto budować w obozie 15 nowych baraków dla więźniów, zwiększono liczbę łóżek szpitalnych w obozowej izbie przyjęć do300, aprzede wszystkim zaczęto selekcjonować chorych według chorób i rozpoczęto codzienne dezynfekcje baraków. Pojawiły się w nich m.in. piecyki. Gablerowi, którego zadaniem było opanowanie epidemii w strzałkowskim obozie, pomagało kilkudziesięciu lekarzy. Obawiano się bowiem, że epidemie mogą wydostać się poza obręb obozu i dotknąć miejscowej ludności. Wiosną 1921 roku sytuacja w Strzałkowie została opanowana. Liczba chorych spadła o połowę, a liczba zgonów do 3-4 dziennie. Kapitan Gabler uratował co najmniej 3 tysiące sowieckich jeńców od niechybnej śmierci z powodu chorób.

Pomocy jeńcom wojennym w Strzałkowie udzieliło też Amerykańskie Stowarzyszenie Młodzieży Chrześcijańskiej (YMCA). W październiku 1920 roku do obozu przybyło dwóch wolontariuszy tej organizacji, którzy zaoferowali pomoc w zorganizowaniu kinematografu, teatru, szwalni, warsztatu krawieckiego i fryzjerskiego oraz biblioteki. Przywieźli też 2 tysiące pocztówek, które jeńcy mogli wysłać do Rosji, do najbliższych. Większej pomocy udzielił więźniom Radziecki Czerwony Krzyż i jego delegatka Sempołowska. W listopadzie 1920 roku Sowieci z RCK odwiedzili obóz w Strzałkowie. W pierwszym transporcie darów dla więźniów przybyły z Rosji m.in. ciepłe kurtki, spodnie, czapki, ciepła bielizna oraz książki i trochę żywności. Były to jednak ilości niewielkie i nie mogły zaspokoić potrzeb jeńców. Z czasem zaczęły docierać do Strzałkowa większe transporty darów, ale i one nie załatwiały sprawy.

Interesującym faktem związanym z obozem w Strzałkowie było zainteresowanie, jakie wykazywał sowieckimi jeńcami polski kontrwywiad wojskowy. Oddział II NDWP (Naczelne Dowództwo Wojska Polskiego) prowadził w obozie działalność propagandową na dużą skalę. Czas naglił, gdyż w 1921 roku po podpisaniu pokoju w Rydze, zbliżał się moment wymiany jeńców. Oficerowie NDWP mieli wyłonić spośród jeńców w Strzałkowie agentów, którzy mogliby być wysłani do Rosji w ramach wymiany jeńców. Mieli tam podjąć działalność szpiegowską. Efektem działalności agentów Oddziału II NDWP było pozyskanie grupy jeńców do współpracy (najczęściej byli to dawni carscy oficerowie). Część z nich została później przerzucona do Rosji.

Jak wyglądała praca polskiego kontrwywiadu? Polscy agenci w liczbie około 20 prowadzili w obozie pogadanki z jeńcami i rozpowszechniali literaturę antybolszewicką (ulotki i plakaty). Pracę propagandowo-wywiadowczą łączono sprytnie z działalnością kulturalno-oświatową. Pieniądze na tą działalność pozyskiwano m.in. od organizacji charytatywnych z USA i Europy Zachodniej. W ramach tej działalności uruchomiono dwie szkoły dla analfabetów (prowadzone przez polskich agentów), herbaciarnię zaopatrzoną w książki i prasę, amatorski teatr i orkiestrę. W marcu 1921 roku zaczęto wydawać gazetę „Poslednije Nowosti”.

W wyniku podpisaniu pokoju w Rydze w 1921 roku między Polską i Rosją, obóz w Strzałkowie został przekształcony w miejsce dla osób internowanych. Jesienią 1921 roku większość jeńców sowieckich została w ramach wymiany jeńców wojennych wysłana do Rosji. Pierwszy transport czerwonoarmistów wyjechał ze Strzałkowa już w marcu. Na przełomie kwietnia i maja w obozie przebywała sowiecka delegacja nadzorująca ewakuację więźniów. Ostatni jeńcy opuścili obóz w Strzałkowie wiosną 1922 roku. W wyniku wymiany więźniów, z polskich obozów wyjechało w sumie około 65 tysięcy sowieckich jeńców. Tysiąc osób zadeklarowało chęć pozostania w Polsce. Tysiąc kolejnych zadeklarowało chęć wyjazdu do Niemiec, Austrii, na Węgry i Łotwę. Z Rosji do Polski powróciło tylko 26 tysięcy polskich jeńców wojennych (według dokumentów NKWD repatriowano 35 tysięcy Polaków).

Opuszczenie obozu w Strzałkowie na przełomie 1921 i 1922 roku przez ostatnich jeńców sowieckich, nie oznaczało jego likwidacji. Został on przekształcony w obóz dla internowanych. Trafiło tutaj kilka tysięcy Ukraińców. Po porażce armii Ukraińskiej Republiki Ludowej w 1920 roku i jej przejściu na terytorium Polski w październiku tegoż roku, w polskich obozach internowano około 20 tysięcy Ukraińców. W połowie 1921 roku internowanych Ukraińców z obozu w Łańcucie przeniesiono do obozu w Strzałkowie. Pod koniec tego roku w obozie przebywało prawie 4 tysiące osób.

Z Łańcuta do Strzałkowa przeniesiono m.in. Ukraiński Uniwersytet Narodowy, w którym studiowało kilkuset Ukraińców. Jesienią 1921 roku rozpoczęły się wykłady na 4 wydziałach: historyczno-filozoficznym, matematyczno-przyrodniczym, wojskowym i ekonomicznym. Uniwersytet miał swój oddzielny barak, w którym wykładów słuchało prawie 400 słuchaczy. Obok uniwersytetu, Ukraińcy mieli też możliwość uczyć się w gimnazjum i szkole elementarnej, które utworzono w strzałkowskim obozie. Istniały w nim również chóry, orkiestry i zespoły muzyczne, grupy teatralne, kino i stowarzyszenia sportowe. Prowadzano kursy pisania i czytania dla analfabetów. Organizowano wykłady z historii, geografii, języków obcych i przedmiotów wojskowych. Wydawano prasę: „Vijskovyj Vistnyk”, „Błocha”, „Sportsmen”, „Nowe Zyttia”. Działało też Bractwo Prawosławne.

Internowani mieli możliwość poruszania się po powiecie słupeckim i prawo do bezpłatnego zamieszkiwania w barakach obozowych. Posiadali też warsztaty rzemieślnicze (koszykarski, meblarski, szewski, krawiecki, szczotkarski, szycia bielizny itp.) Mieszkali tutaj, aż do likwidacji obozu w 1924 roku. Internowani żołnierze otrzymali wówczas status emigrantów politycznych (część z nich już wcześniej wyjechała do Czechosłowacji, Francji i Niemiec). W listopadzie 1921 roku władze sowieckie ogłosiły amnestię dla antysowieckich żołnierzy przebywających na emigracji. Wielu Ukraińców podjęło wówczas decyzję o powrocie, chociaż do końca nie mogli być pewni co ich czeka, gdy wrócą do Rosji. Od marca 1922 roku rozpoczęła się ewakuacja internowanych w Strzałkowie Ukraińców. Akcja trwała  do 31 sierpnia 1924 roku, kiedy to oficjalnie obóz zamknięto. Niektórzy z internowanych po likwidacji obozu pozostali na miejscu i związali swoje życie z najbliższą okolicą i mieszkańcami. Kilkaset osób osiedliło się w poniemieckich gospodarstwach m.in. w okolicach Murowanej Gośliny.

Do dziś przy obozie jenieckim w Strzałkowie znajduje się cmentarz założony jeszcze w 1915 roku z przeznaczeniem dla jeńców z czasów I wojny światowej. Potem grzebano na nim także jeńców z wojny polsko-bolszewickiej. Jest on położony wśród pól uprawnych, około1 kilometraod drogi krajowej nr 92, pomiędzy Strzałkowem i Słupcą. W 1994 roku został wpisany do Krajowej Ewidencji Zabytków i ma status cmentarza wojennego. Na jego środku znajduje się pomnik upamiętniający zmarłych. Na cmentarzu pochowanych jest około 7,5-8 tysięcy jeńców różnych narodowości w tym 506 żołnierzy armii rosyjskiej z lat 1915-1918, około 6,2-7 tysięcy jeńców Armii Czerwonej z lat 1919-1921, oraz około 500 jeńców i osób internowanych pochodzenia ukraińskiego, rosyjskiego i niemieckiego (liczba ofiar jest nieprecyzyjna, różne źródła podają inne liczby). Cmentarz jest ogrodzony i uporządkowany, nadzór nad nim sprawuje gmina Strzałkowo. Co roku wojewoda wielkopolski przekazuje na utrzymanie cmentarza sumę 10 tysięcy złotych. Na temat cmentarza, w Archiwum Państwowym w Poznaniu znajdują się dwie teczki materiałów, w tym wykaz osób pochowanych w tym miejscu. W 2010 roku w Muzeum Regionalnym w Słupcy zaprezentowano wystawę poświęconą obozowi w Strzałkowie. Na wystawie pokazano m.in. fotografie z 1920 roku przedstawiające obóz i więźniów.

Sprawa jeńców sowieckich w Polsce pojawiła się na forum międzynarodowym po raz kolejny, po 1990 roku, kiedy Michaił Gorbaczow przyznał, że polskich oficerów w Katyniu zamordowało NKWD. Wówczas to, część rosyjskich mediów, chcąc usprawiedliwić zbrodnię katyńską, nawiązała do wydarzeń z 1920 roku. Była to dokładnie ta sama retoryka, której używał Stalin twierdzący iż Katyń był zemstą za polskie obozy jenieckie z czasów wojny 1919-1921. W publicystyce historycznej i mediach powstał termin „anty-Katyń” na określenie rosyjskich przedsięwzięć zmierzających do wyolbrzymienia strat i cierpień sowieckich podczas wojny 1919-1921 i tym samym pomniejszenia znaczenia zbrodni katyńskiej. Celem miało być odwrócenie uwagi opinii publicznej w Rosji od odpowiedzialności ZSRR za zbrodnię katyńską i niejako „przykrycie” tego, co stało się w Katyniu przez rzekome zbrodnie dokonane przez Polaków na jeńcach sowieckich znajdujących się w czasie wojny polsko-bolszewickiej w obozach takich jak ten w Strzałkowie. Liczbę ofiar sowieckich w polskich obozach jenieckich rosyjscy historycy, publicyści i dziennikarze zaczęli szacować na 40,60, anawet 100 tysięcy. Podkreślano przy tym, że Polacy na masową skalę mordowali więźniów sowieckich m.in. poprzez rozstrzeliwania. Wszystkie te informacje nie znalazły potwierdzenia w dokumentach z polskich archiwów.

W 2004 roku ukazał się raport polsko-rosyjskiej komisji powołanej do wyjaśnienia i zbadania sprawy obozów dla jeńców sowieckich w Polsce w latach 1919-1922 (w skład komisji weszli historycy z Dyrekcji Archiwów Państwowych i Federalnej Agencji ds. Archiwów Rosji). 1000-stronicowa publikacja w sposób rzetelny oraz jasny naświetla i tłumaczy tę problematykę. Według szacunków komisji, liczba jeńców sowieckich w Polsce jesienią 1920 roku wynosiła około 80-85 tysięcy, z czego około 16-20 tysięcy z nich zmarło w polskiej niewoli. Polscy historycy szacują, że w niewoli w latach 1919-1922 w sumie zmarło około 16-18 tysięcy jeńców sowieckich, Rosjanie szacują tę liczbę na około 18-20 tysięcy. Skąd takie rozbieżności? Być może sami jesteśmy trochę temu winni. W czasie bitwy warszawskiej do polskiej niewoli poszły tysiące sowieckich żołnierzy. Polacy m.in. ze względów propagandowych, wyolbrzymiali rozmiary zwycięstwa i podawali zawyżone liczby wziętych do niewoli żołnierzy sowieckich. W ten sposób okazało się, że pod Warszawą do niewoli trafiło około 66-70 tysięcy Sowietów, podczas gdy w rzeczywistości nie było ich więcej jak 40-41 tysięcy. Wielu z nich w wojskowych statystykach pojawiało się kilkakrotnie (np.: te same osoby figurowały w spisach sporządzanych najpierw przez kompanie, a później pułki) i liczba jeńców rosła. Im więcej było jeńców, tym więcej było ofiar w obozach jenieckich, tak rozumują Rosjanie. Błędem strony polskiej w czasie wojny z Sowietami było również to, że nie podawano informacji dotyczących liczby jeńców sowieckich i warunków w jakich przebywali w obozach jenieckich, oraz nigdy nie przeprowadzono oficjalnego śledztwa, które mogłoby wyjaśnić wątpliwości z tym związane. Pozwoliło to propagandzie sowieckiej wyolbrzymić całą sprawę.

Trzeba jeszcze dodać iż według wspólnych polsko-rosyjskich ustaleń, w niewoli polskiej (rozumianej jako przebywanie w stacjonarnych obozach jenieckich) podczas całej wojny w latach 1919-1922 przebywało 110 tysięcy jeńców sowieckich (według Rosjan było to około 157 tysięcy). Część z nich tzn. około 20-25 tysięcy przeszło na stronę polską wstępując do oddziałów zbrojnych tworzonych m.in. przez Stanisława Bułaka-Bałachowicza oraz do armii Ukraińskiej Republiki Ludowej. Pod koniec 1920 roku w obozach jenieckich w Polsce przebywało już tylko około 80-85 tysięcy więźniów. Wielu z nich zmarło w wyniku epidemii cholery i tyfusu. W polskich obozach jenieckich, w tym również w obozie w Strzałkowie, nigdy jednak nie było planowej i zorganizowanej masowej eksterminacji jeńców, tak jak to miało miejsce w Katyniu z polskimi oficerami. Co do tego nie mają dziś najmniejszych wątpliwości zarówno polscy, jak i rosyjscy historycy.

http://www.irekw.internetdsl.pl
Źródło: http://www.irekw.internetdsl.pl

Jak się okazało życie szybko dopisało epilog do tragicznej historii obozu w Strzałkowie. W maju ubiegłego roku w Słupcy, na obelisku upamiętniającym 90 rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości, nieznani sprawcy używając kleju, przytwierdzili marmurową tablicę z napisem w języku rosyjskim: „Tutaj spoczywa 8000 radzieckich czerwonoarmistów, brutalnie zamęczonych w polskich obozach śmierci w latach 1919-1921”. Sprawcom chodziło o znajdujący się dwa kilometry dalej cmentarz jeniecki w Strzałkowie, na którym spoczywa około 6,5 sowieckich jeńców z czasów wojny polsko-bolszewickiej. Rosyjskie media natychmiast doniosły o wydarzeniu. Ton doniesień był jednoznaczny: „Nieznani aktywiści postanowili przywrócić sprawiedliwość historyczną”. Według rosyjskich mediów, mogła to być odpowiedź na umieszczenie w Smoleńsku, w miejscu katastrofy polskiego samolotu prezydenckiego, tablicy informującej, że ofiary katastrofy zginęły, będąc w drodze do Katynia, gdzie doszło do sowieckiej zbrodni ludobójstwa dokonanej na jeńcach wojennych, polskich oficerach.

Jeszcze tego samego dnia, z polecenia wojewody wielkopolskiego, policja zdjęła tablicę. W sprawę zostało zaangażowane polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych i konsulat rosyjski w Poznaniu. Policja rozpoczęła śledztwo. Według prokuratury mogło dojść do przestępstwa „znieważenia pomnika lub innego miejsca publicznego urządzonego w celu upamiętnienia zdarzenia historycznego”. Ministerstwo Spraw Zagranicznych Rosji poinformowało, że nie są mu znane okoliczności pojawienia się tablicy upamiętniającej zmarłych w obozie w Strzałkowie czerwonoarmistów. Podniosło się larum. Głos zabrali politycy, publicyści i dziennikarze, historycy. Kolejny więc raz tragiczne dzieje wspólnej polsko-rosyjskiej historii zostały wykorzystane w bieżących sprawach politycznych.

Wydaje się, że w kwestii sowieckich jeńców wojennych m.in. tych z obozu w Strzałkowie, obie strony, polska i rosyjska, nie są bez winy. Rosjanie zawyżają liczbę ofiar i ignorują los polskich jeńców w obozach rosyjskich. Polacy postępują podobnie, przypominając tylko mord w Katyniu, a milczeniem pomijając fakt istnienia takich obozów, jak ten w Strzałkowie. Nie służy to na pewno budowaniu wzajemnego zaufania pomiędzy Polakami i Rosjanami.

Strony konfliktu z lat 1919-1921 traktowały jeńców wojennych źle. Było to „typowe” postępowanie wojujących stron. Wiadomo przecież nie od dziś, że wojna nie sprzyja zachowaniom humanitarnym, jest raczej ich zaprzeczeniem. W postępowaniu więc Polaków, czy Sowietów wobec jeńców, nie było nic niezwykłego. Nie oznacza to jednak, że ich zachowanie należy usprawiedliwiać. Trudne warunki wojenne powodowały, że zaopatrzenie obozów jenieckich w środki potrzebne ludziom do przeżycia było niewystarczające. To sprzyjało dużej śmiertelności wśród jeńców. Po części, było to „na rękę” władzom obu państw (zmniejszało koszty utrzymania obozów i liczebność przeciwnika). Sytuacja taka nie była jednak planową, celową eksterminacją więźniów. Nie ma dowodów na to, aby twierdzić, że władze polskie celowo głodziły jeńców sowieckich i nie udzielały im pomocy medycznej chcąc doprowadzić do ich śmierci. W obozach jenieckich w czasie wojny polsko-bolszewickiej większość więźniów zmarła z powodu chorób będących następstwem braku odpowiednich leków, żywności, odzieży, złych warunków higienicznych itp. Co do tego nie ma już dziś wątpliwości. Warto przypomnieć tutaj, że choroby w tym czasie zabiły w Armii Czerwonej prawie 1,4 miliona żołnierzy na ogólną liczbę około 4,9 miliona czerwonoarmistów (na polach bitew zginęło „tylko” 780 tysięcy krasnoarmiejców). Nie inaczej było w wojsku polskim. Na przeszło 488 tysięcy żołnierzy, którzy chorowali w latach 1918-1921, zmarło przeszło 30 tysięcy (w bitwach śmierć poniosło około 18,3 tysięcy żołnierzy).

Na koniec, należałoby zadać sobie pytanie: dlaczego tak trudno jest wyjaśnić sprawę polskich obozów dla jeńców sowieckich z czasów wojny polsko-bolszewickiej? Abstrahując od uprzedzeń obu stron tego konfliktu, wzajemnych niechęci i prób wykorzystywania tej sprawy do bieżących rozgrywek politycznych w obu krajach i we wzajemnych relacjach międzypaństwowych, odpowiedź na to pytanie jest chyba prozaiczna: brak jest informacji, dokumentów dotyczących polskich obozów dla jeńców sowieckich i tego co się w nich działo.

Zbiory archiwalne dotyczące interesującej nas tematyki, nie są kompletne. Braki w dokumentacji spowodowała II wojna światowa. Część akt Centralnego Archiwum Wojskowego została zniszczona na skutek bombardowań we wrześniu 1939 roku, część wywieźli Niemcy, część Armia Czerwona i NKWD. Przemieszczenia zniszczyły też strukturę zasobu. Nie można odtworzyć dokładnych losów większości dokumentacji. Część zbiorów znajduje się do dziś w Rosyjskim Państwowym Archiwum Wojskowym oraz w zbiorach archiwów białoruskich i ukraińskich. Większość z nich jest niedostępna dla badaczy. Nie wiadomo też, co stało się z aktami Centralnego Biura Rejestracji Jeńców i Internowanych, które działało w strukturach Ministerstwa Spraw Wojskowych. Gdybyśmy dysponowali tymi dokumentami, być może bylibyśmy bliżsi dotarcia do prawdy. Problem braku dokumentów leży jak się wydaje u podstaw konfliktów i nieporozumień, sprzyja wzajemnym oskarżeniom. O te ostatnie łatwo, kiedy brak twardych dowodów w oparciu o które można by dojść do prawdy historycznej. A ta zapewne, jak to często bywa, leży pośrodku.

Sprawa obozu w Strzałkowie i kilku innych obozów jenieckich, w których przetrzymywano jeńców sowieckich, jest także przykładem na to, że nie tylko my byliśmy prześladowani i cierpieliśmy, ale także byliśmy prześladowcami i zadawaliśmy cierpienie innym. Przypominając krzywdy, które nas spotkały, nie zapominajmy o własnych winach. Szukajmy też dialogu i porozumienia zarówno z tymi, którzy nas prześladowali, jak i z tymi, którzy cierpieli za naszą sprawą.

W przyszłości zapewne jeszcze nie raz usłyszymy o obozie w Strzałkowie, kiedy tylko będzie mowa o Katyniu. Taka już jest skomplikowana, pełna wzajemnych pretensji i oskarżeń, nacechowana ogromnymi emocjami, polsko-rosyjska historia. Od przeszłości nie uciekniemy, ale wciąż na uwadze musimy mieć przyszłość. Trudno będzie m.in. w oparciu o tak trudną przeszłość, zbudować poprawne, dobre relacje polsko-rosyjskie w przyszłości. Trzeba jednak próbować, trzeba dołożyć wszelkich starań, aby historia nas nie różniła.

Źródła:

Z. Karpus, Jeńcy i internowani rosyjscy i ukraińscy na terenie Polski w latach 1918-1924, Toruń 2002.

B. Wojciechowska, Bolszewicy pod Strzałkowem. Rzecz o obozie internowanych z czasów wojny polsko-bolszewickiej 1920 roku, Poznań 2001.

Białe plamy – czarne plamy. Sprawy trudne w polsko-rosyjskich stosunkach 1918-2008, Polsko-Rosyjska Grupa do Spraw Trudnych, pod red. A. D. Rotfelda i A. W. Torkunowa, Warszawa 2010.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura