W związku z ostatnim wnioskiem o odwołanie ministra zdrowia, wczoraj w sejmie było ostro, wręcz hardkorowo i jedyną pretensję jaką mam do ministra Arłukowicza, to dlaczego tak późno przedstawił uzasadnienie do ustawy z 2011 roku o refundacji leków, środków spożywczych specjalnego przeznaczenia żywieniowego oraz wyrobów medycznych.
W swoim wczorajszym wystąpieniu minister Arłukowicz wyłożył - kawa na ławę lub jak kto woli powiedział jak do konia - na czym polegał pewien artykuł z owej ustawy, który to w nieśmiały sposób opisałem w notce z 13 marca 2011 roku :
http://poljaczki.salon24.pl/286905,polska-sp-z-o-o
Ponadto wnioskodawczyni stawiając zarzut ministrowi, że podrożało 700 leków, strzeliła kulą w płot. Minister odpowiedział na ten zarzut właściwie, ale nie do końca, gdyż przy okazji ostatniej ustawowej publikacji listy zgodnie z art. 37, zapomniał pochwalić się pewnym sukcesem, a mianowicie jak ogołocił farmaceutów na kilkanaście baniek (jednorazowo), co przełoży się w efekcie na czysty zysk dla NFZ, tj. w skali roku ok. 200-300 złotych meloników, z których to środków NFZ prawdopodobnie pokryje braki finansowe związane ze świadczeniami na rzecz osób nieubezpieczonych.
I wszystko byłoby ok, gdyby nie te kolejki do specjalistów, za których to wydłużenie odpowiada ewidentnie PIS, gdyż to dzięki PIS lekarze nie muszą starać się, ponieważ otrzymali spore podwyżki wynagrodzenia.
Ktoś zaraz pomyśli, że minister Arłukowicz to chłop do rany przyłóż i od razu goi się. Nic podobnego. On ma dopiero jeden z pierwszych stopni wtajemniczenia i dalej nie zajdzie, gdyż nie orientuje się w meritum sprawy. W związku z powyższym nie jest kwestią czy, tylko kiedy minister zostanie także wykluczony z grona, gdy nie uda mu się wykluczyć tego, do czego został powołany.
Inne tematy w dziale Rozmaitości
