No to wszyscy jadą po Bieńkowskiej. A ja się zastanawiam czy ona specjalnie i w porozumieniu z Tuskiem się nie podłożyła, żeby przykryć czwartkową debatę nad wotum nieufności dla innego ministra…
Ale jadą. Jazda ta jest niesłuszna. Gdyż od strony organizacyjno-technicznej niedasię sensownie zabezpieczyć przed masywnym opadem zamarzającego deszczu. Jeżeli ktoś kiedyś jechał samochodem w czymś takim – wie to doskonale. Mimo zużywania większej ilości płynu do spryskiwaczy niż benzyny trzeba się co pół godziny zatrzymać i oddłubywać lód z wycieraczek.
Oczywiście można sobie zafundować elektrycznie podgrzewane wycieraczki. Tylko kto się na to zdecyduje, mając świadomość, że rozwiązanie przyda się raz na cztery lata? Z taką właśnie sytuacją mamy do czynienia na (części) sieci kolejowej. Poprzedni problem z masywnymi opadami zamarzającego deszczu mieliśmy prawie dokładnie 4 lata temu.
Co można zrobić, żeby problem nie wywoływał paraliżu? Od strony technicznej: albo podgrzewać przewody, albo jeździć w kółko na zagrożonych odcinkach sieci. Tyle, że to nie ma sensu. Oba rozwiązania kosztują niemałe pieniądze. Czy to na poziomie wdrożenia, czy utrzymania gotowości. Potrzebnej – nie zapominajmy – raz na cztery lata. Na jęczącej z powodu niedofinansowania i niedoinwestowania sieci kolejowej.
Wczorajszo-dzisiejszy (znajomy spod Krakowa donosił, że pada deszcz, a jest -2) paraliż nastąpić musiał. Więc nastąpił. Jednak wraz z nim wystąpiły inne problemy, których już uniknąć było można. Co w związku z tym?
Po pierwsze: Bieńkowska powinna polecać sprawdzanie informacji (domyślam się, że z PKP PLK), że wcale nie jest tak źle. Wręcz powinna to zrobić, bo z czasów poprzedniego ministerstwa powinna pamiętać, że kolejowe spółki mówią prawdę tylko wtedy, kiedy się pomylą.
Po drugie: należy wziąć za mordę średni, administracyjny szczebel w PKP PLK. Bo to on, po doświadczeniach sprzed czterech lat, dopuścił do tego, że dyżurni ruchu/dyspozytorzy mogli (więc w praktyce musieli!) wypuszczać pociągi pełne pasażerów na szlaki z oblodzoną siecią trakcyjną.
Po trzecie: należy mocno zastanowić się co dalej z państwową koleją, bo wczorajszy dzień udowodnił, że bankomaty operacyjnie kompletnie sobie z nią nie radzą. Strategicznie zresztą też – świadczą o tym wyniki przewozowe i finansowe PKP Intercity.
Tak czy inaczej, Arłukowicz ma duży dług wdzięczności wobec Bieńkowskiej J
Komentarze