Zakończył się bieg mistrzostw świata w Val di Fiemme na 30 km techniką klasyczną kobiet. Niestety ponownie pechowy dla Justyny Kowalczyk. Na samym finiszu rywalizacji przegrała z Marit Bjoergen walkę o złoty medal. Ostatecznie zajęła drugie miejsce. Trzecia był reprezentantka Norwegii T. Johaug. Po raz kolejny przez niemal cały bieg złoto należało się Kowalczyk, ale ponownie przyczajone Norweżki , a w zasadzie tylko Bjoergen sprawiły, że to Marit cieszy się ze złota.
Obie Norweżki wykonały to, co zapewne zaplanowały wcześniej. Trzymać się blisko Kowalczykg, nie dać jej odskoczyć. Tuż przed metą w mojej ocenie swoje zadanie wykonała Johaug, która odpuściła sobie finisz tym samym dając otwarte "pole" do zdobycia złota dla Bjoergen. Johaug raczej się zmęczył moim zdaniem tak, jak to twierdzą inni komentatorzy, ale raczej na tym polegała jej misja; pomóc Bjoergen.
Trudno także oceniając już samą końcówkę biegu nie przyznać racji tym, którzy mówią, że Bjoergen zajechała "chamsko" tor Polce tuż przed samym finiszem. W mojej ocenie mogło to być celowe, chociaż jaka była prawda tego się nie dowiemy. Wyraźnie jednak to Polkę wytrąciło z równowagi i nie dało szans na równorzędną walkę z Norweżką.
Trwa dyskusja i po tym biegu będzie trwała nad niezwykłą "formą" Bjoergen. Trudno się dziwić tym, którzy twierdzą o nowej porcji leków, jaki została przed tym biegem nafaszerowana Bjoergen. Ja oficjalnie nic Bjoergen nie odbieram, ale dziwi mnie to, że po ciężkich problemach z sercem Norweżki, tak szybko przeszła rehabilitację i we wspaniałym stylu zwyciężyła w kolejnych biegach. Poza tymi spekulacjami należy stwierdzić o obłudnym komentarzu Bjoergen, która wczoraj przyznała, że to Polka jest faworytką, ona nie ma tylu sił i będzie 3, a wygra Kowalczyk przed Johaug. Tylko moim zdaniem nierozumne dziecko dałoby się nabrać na te słowa Bjoergen. Chciała po prostu miło wypaść przed mediami, na zawodniczkę szanującą swoje rywalki stąd ta wypowiedź.
Podsumowując cieszę się z medalu Justyny, dla mnie jest ona wielka, także w tym sezonie. Osiągnęła więcej od Bjoergen, która sprytnie opuszczała kolejne biegi. Same mistrzostwa świata są ważne, ale w mojej ocenie nie mówią o ogólnej formie w ciągu całego sezonu. Bo do niego liczą się nie tylko MŚ, ale i reszta zawodów. Pozostaje życzyć tylko szczęścia Justynie w kolejnych biegach. Powodzenia!
Inne tematy w dziale Rozmaitości