Po wczorajszym meczu z San Marino wygranym przez naszych piłkarzy 5:0 w jednym w większości jak Polska długa i szeroka jesteśmy zgodni: nie ma się z czego cieszyć. Bo nie można cieszyć się nie tyle ze zwycięstwa ze słabym San Marino, który jest na wpół amatorski, ale ze stylu gry i podejścia w ogóle do tego meczu naszych reprezentantów. Wczoraj nasza gra wyglądała momentami tak, jakby nasi nacierali na bramkę Hiszpanów, Włochów czy Francuzów, a gdy już byli w polu karnym i i mieli okazje do zdobycia gola, to zachowywali się tak, jakby pierwszy raz mieli piłkę przy nodze. Bramki, które strzeliliśmy głównie z błędów i braków w grze obronnej San Marino (złe ustawienie itp np. przy golach Piszczka i Teodorczyka), a nie z (poza bramką Koseckiego) własnych pięknych i cudownych akcji. Całe szczęście większość ekspertów i komentatorów mimo zwycięstwa nie ukrywa, że dobrze nie jest.
Trzeba niestety przyznać, że nasza kadra nie jest zgraną paczką; nie jest grupą dobrze rozumiejących się ludzi. Każdy stara się grać indywidualnie, a wszelkie próby gry zespołowej często nie przynosiły efektów (nie ma tu na myśli podań). Najlepszym przykładem jest tutaj Adrian Mierzejewski, który (co mnie szczególnie irytowało) na siłę próbował często sam skończyć akcje i strzelić gola. Niestety zmarnował okazję, a mógł piłkę zagrać lepiej, które być może przyniosło by więcej korzyści. Gry zespołowej próbował jedynie Grosicki, który zaliczył wczoraj 2 asysty z z zawodników z pola tylko w sumie jego należy pochwalić. Zawiódł ponownie Lewandowski, który gola z gry nie strzelił od czerwca 2012 r. Pomimo strzelenia 2 karnych dalej jego gra pozostawia wiele do życzenia. Cieszy, że Robert nie ukrywa tego, że ciężko gra mu się w kadrze, bowiem to dowód, że raczej nie chce zaklinać rzeczywistości, że jest dobrze. Za dużo strat, za wolne składanie się do strzału- to nie tylko wczorajsze największe moim zdaniem mankamenty w grze "Lewego. Dobra zmiana Teodorczyka, ale jednym golem trudno go wysławiać pod niebiosa i mówić, że jest lepszy od Roberta, bowiem dużo mu do niego brakuje. Nie będę oceniał gry obronnej, bowiem ona z braku (poza kiksem Wasilewskiego, ale dobrej obronie Boruca) była bezrobotna.
Nie chcę odbierać nadziei i talentu naszym piłkarzom, ale muszą sami wziąść się w garść i udowodnić, że chce im się grać dla reprezentacji, bowiem na razie tego w ogóle nie widać.
Inne tematy w dziale Rozmaitości