Faktycznie, późniejsze doniesienia niestety słabość Państwa potwierdziły. Dziś bowiem, wiemy że wizyta Prezydenta i delegacji z Nim lecącej była przygotowana po macoszemu. wiele spraw nie dopilnowano, wiele zaniedbano. Po obu stronach polskiej oraz rosyjskiej.
Jednak słabość naszego kraju w kolejnych miesiącach od katastrofy dopiero miała wychodzić na jaw. Już od pierwszych chwil Polska oddała pole Rosjanom. Zrezygnowała- mimo takich prawnych możliwości- podpisanej w latach 90-tych umowy, z prowadzenia śledztwa na równych, partnerskich zasadach. Ta brzemienna w skutkach decyzja, była niczym zepchnięta ze zbocza góry kula śnieżna, która tocząc się coraz niżej, coraz bardziej obnażała słabość Polski i Polskiego Rządu.
Odtąd bowiem Polska oddaje zupełnie pole Rosji. Nasz kraj dysponuje tylko wtórnymi dowodami, tymi które łaskawie przekaże nam Rosja. Polscy śledczy, oraz ekspert, który był delegowany do komisji MAK-u (co sam podkreślał), nie są traktowani poważnie. Wszystko wokół tej katastrofy coraz bardziej zakrywane jest rosyjską mgłą niejasności, wszystko zaczyna być dziwne i nie jasne. Rząd coraz bardziej odpuszcza. Zapewne w imię przyjaźni i pojednania Polski z Rosją, przyjaźni, która swoje odbicie ma w zatrzymaniu naszych kierowców na granicy z Rosją, oraz pomrukach moskiewskiego niedźwiedzia o zakazie eksportu do Rosji polskiego mięsa i owoców. Przyjaźni, która swoje prawdziwe oblicze ukazała ostatecznie podczas ogłoszenia raportu MAK-u. Nasza odpowiedz na ten stronniczy i kłamliwy raport, a raczej brak tej odpowiedzi to kolejny przejaw okrutnej słabości naszych rządzących. Polska nie potrafi nawet zadbać o honor polskiego generała. W Świat idzie wieść jakoby pijany generał wywierał wpływ na pilotów. Nie ma dowodów na to by takie wywieranie rzeczywiście miało miejsce, a eksperci z instytutów medycyny sądowej podkreślają że nie ma możliwości uzyskać rzetelnych danych odnośnie poziomu alkoholu we krwi ofiary w takim stanie w jakim miał znajdować się generał.
Okrutna słabość uwidocznia się też w rdzewiejącym i gnijącym, a wcześniej dewastowanym przez Rosjan wrakiem polskiego samolotu. Nie zadbano o koronny przecież dowód w tej sprawie. Nie zechciano, sprowadzić go do Polski, nie zapewniono ochrony i pozwolono by był cięty przez Rosjan na kawałki, a szyby w nim wybijane. Polska ciągle nie ma NASZYCH (!!!) czarnych skrzynek, a teraz po roku, okazuje się, że nie wiadomo co z kokpitem. Groteska? Mało powiedziane. Iście czarny humor.
Słabość uwidaczniała się jeszcze dalej. W jakości naszej debaty o Smoleńsku. O tym iż temat ten staje się niejako tematem zakazanym i pomijanym. Po co pytać o śledztwo? Przecież poprzez te pytania upolitycznia się ta sprawę, a to jest obrzydliwe. Po co z pompą obchodzić rocznicę tej tragedii, bez sensu by na urzędach zawisły wtedy flagi czy rano zawyły syreny. Jeśli już trzeba, to wywieśmy tablice upamiętniającą Parę Prezydencką. Odsłońmy ją szybko, bez jakiejś celebracji, bez uroczystości. Znicze, trzeba gasić- wodą nie pozwalając im się dopalić i szybko pod osłona nocy zbierać, nie mogą zbyt długo znajdować się przez Pałacem Prezydenckim i przypominać o wydarzeniach z kwietnia 2010 roku Inaczej demon polskiego patriotyzmu obudzi się nadobne. No ewentualnie, można wrócić do tematu Smoleńska, ale tylko w kontekście tego jak bardzo Marta Kaczyńska wzbogaciła się na śmierci rodziców, i jak wielkie odszkodowania rodziny ofiar otrzymają.
To w jaki sposób reaguje Władza na pragnienie części społeczeństwa, by ta Katastrofa była wyjaśniona i by jej ofiary były w godny sposób upamiętnione uwidacznia też jak słaba jest nasza demokracja i że ciągle bliżej nam do PRL-u niż starych zachodnich demokracji.
Wiadomo dlaczego PZPR tak a nie inaczej reagowała na przeciwne poglądy i dusiła je w zarodu, wiadomo dlaczego się ich bała i bała się patriotyzmu i Polskości. Pytanie, dlaczego Platforma reaguje teraz podobnie. Skąd ten strach?