Obserwując tzw. aferę taśmową, mam wrażenie, jakoby naprawdę historia kołem się toczyła. Kiedyś już to było. Całkiem podobny scenariusz: sezon ogórkowy, podsłuchana rozmowa- wtedy była to Beger i Samoobrona, dziś PSL. A potem gorące wydarzenia, które zatrzęsły ówczesną sceną polityczną.
Dziś gorąco jest co najwyżej za oknem i ewentualnie w szeregach ludowców. Nic nie wskazuje na to by to się zmieniło. Koalicja trwać będzie pewnie nadal, a posadkę ministra rolnictwa dla świętego spokoju otrzyma ktoś z ludowców. Z czasem kusz po tej aferze opadnie, zmienia się postacie ale, ujawniona w tej aferze praktyka obsadzania stanowisk wróci do normy.
Jest też jeszcze jeden scenariusz: Tusk wykorzysta okazje by rozprawić się ostatecznie z przystawką PSL-em. Nagonka medialna na ludowców przybierze rozpędu, koalicja zatrzeszczy, tekę ministra rolnictwa obejmie ktoś z PO i zakończy się współpraca Tych dwóch partii. Pytanie tylko, czy Tuskowi taka rozgrywka się już opłaca. Chyba nie, więc psy szczekają a karawana pojedzie dalej.
Pojawiły się plotki, że to dopiero początek taśm, że wkrótce światło dzienne ujrzą inne, a wśród nich będą też kompromitujące wprost polityków PO. Pytanie tylko czy faktycznie i jak wielkiego kalibru będą to nagrania. By doprowadzić do końca systemu Tuska trzeba by posiadać coś niezwykle mocnego, w przeciwnym wypadku rozejdzie się to wszystko po kościach niczym afera hazardowa i niesmak po katarskim inwestorze.