Nadzwyczajny szczyt Unii Europejskiej w sprawie Gruzji mamy już za sobą. Politycy zadowoleni z siebie, wrócili do swoich krajów i odtrąbili wielki sukces Unii Europejskiej. Zastanawia mnie tylko, fakt w czym ten sukces widzą, bo jeśli tylko w tym że krajom UE udało się dogadać, bez wielkiej międzynarodowej zawieruchy czyli po prostu tym że ten szczyt czymś się zakończył to jest to dość marny powód do dumy.
Pytanie kolejne czy szczyt przyniósł coś nowego, coś czego UE nie wyraziła już wcześniej- bez szczytu? Praktycznie rzecz biorąc nie. Byliśmy znowu, świadkami dyplomatycznej paplaniny potępiającej Rosje. Cóż jednak z tego potępienia, gdy za nim nie poszły żadne czyny? Rosje, nie spotkały i już nie spotkają żadne sankcje, żadne niekorzystne gospodarczo ruchy. Fakt zawieszono rozmowy o współpracy, ale gdy sytuacja z Gruzją trochę ucichnie, trochę się przedawni to się je odwiesi.
Tak więc UE nie kiwnęła palcem, nawet nie pogroziła, mimo że Rosja złamała prawo międzynarodowe, doszło do rozbioru Gruzji, suwerennego państwa z uznawanymi przez całą UE granicami, mimo że Rosja miała gdzieś warunki zawieszenia broni, które uzgadniał przecież, w imieniu całej Unii Nicolas Sarkozy. To nie jest sukces to jest porażka. Porażka na miarę Monachium z 1938 roku.
Rację ma natomiast rosyjski „Kommiersant", który komentując postanowienia szczytu w Brukseli ogłosił swoim czytelnikom zwycięstwo rosyjskiej dyplomacji.
NAPISZ DO MNIE
punktwidzenia@op.pl
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
"POLITYKA TO NIE ZABAWA, TO CAŁKIEM DOCHODOWY INTERES"
W.Churchill
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka