Joanna Krzysztofik Joanna Krzysztofik
818
BLOG

Samodzielne życie inwalidów

Joanna Krzysztofik Joanna Krzysztofik Rozmaitości Obserwuj notkę 0

 

 

Samodzielne życie inwalidów

 
Odnoszę wrażenie, że dzisiaj część inwalidównie jest uczona przez rodziców od małego, by wykorzystywać swoje autentyczne talenty w czymś, tylko jest w pewnym sensie "przyuczana" do - powiem dosadnie - życia na czyjejś łasce. Owszem, są wyjątki. Jednak nie wszyscy inwalidzi mająrodziców motywujących ich do samodzielnych działań.
 
Zdaję sobie sprawę, że istnieją takie ułomności jak inwalidztwa umysłowe (Zespół Downa, debilizm, itp.) lub cięśkie inwalidztwa fizyczne (np. osoba jest przykuta do łóżka i musi jej pomagać jakaś aparatura) które mocno utrudniają, lub uniemożliwiają życie samodzielne. W takich przypadkach konieczna jest pomoc innych. Jednak im czyjeś inwalidztwo jest mniejsze, tym większa szansa na samodzielne życie. Niestety, inwalidzi nie zawsze wykorzystują tę możliwość. Co gorsza, są od małego przyuczani przez rodziców, że zawsze są skazani na czyjąś łaskę. Oczywiście, są wyjątki, sama znam kilka takich osób.
 
Jeśli chodzi o zaniedbanie rozwoju talentów dziecka, dobrze obrazuje to następująca sytuacja. Dziewczyna na wózku umie robić wspaniały makijaż, manicure, pedicure i inne rzeczy upiększające urodę. Niestety, zamiast iść na kosmetyczkę, pisze podania o zasiłki pielęgnacyjne.
 
Czemu część rodziców nie zdaje sobie sprawy z tego co stanie się z ich dzieckiem kiedy nie będą już mogli mu pomagać? A jeżeli, nie daj Boże, ulegną jakiemuś poważnemu wypadkowi, lub - co gorsza - umrą? A jak dalszą rodzinę spotka to samo co ich? Latanie za zasiłkami i wypełnianie stosów papierków potrzebnych do ich uzyskania nie powinno być czynnością, której poświęca się większość życia.
 
Czyjeś inwalidztwo ma wpływ również na jego życie matrymonialne. Moim zdaniem przy wychowywaniu dziecka chorego rodzice powinni zwrócić uwagę na jego możliwości na tym polu w większym stopniu niż u dziecka zdrowego. Po pierwsze, powinni pomóc mu ujawnić jego zalety charakteru i usposobienia. Dzięki temu płeć przeciwna pokocha je pomimo jego inwalidztwa. Tymczasem mam wrażenie, że jest to w większości przypadków - choć, oczywiście i tu są wyjątki - zaniedbywane. Po drugie, powinni mimo wszystko wpajać dziecku dbałość o wygląd. Owszem, uroda nie jest najważniejsza, jednak to nie znaczy, że trzebasię zapuszczać (bez względu na to czy jest się zdrowym, czy nie). Jest trochę prawdy w powiedzeniu "pokaż mi swoją twarz, a powiem ci kim jesteś".
 
Żeby nie być gołosłowną, powiem, że swego czasu jeździłam po różnych rehabilitacjach i słyszałam na własne uszy o czym rozmawiają rodzice inwalidów. Mało kiedy rozmawiają o ich talentach, że chodzą one na języki, pianino, itd. Zamiast tego słyszałam "a rentę będzie miał mniejszą", "a logopeda", "a dofinansowanie na wózek z NFZ", itp. Parę wyjątków spotkałam dopiero w liceum. Poznałam wtedy dwie osoby na wózku, które na ogół nie rozmawiały o swych ułomnościach (wspominały o nich tylko czasami), tylko o ulubionych książkach, filmach, itp. - czyli o swoich zainteresowaniach.
 
Ktoś powie, że część rodziców zarabia zbyt mało, by opłacić jakieś zajęcia dokształcające dla dziecka, itp.. Nie wątpię w to i szczerze im współczuję. Obecnie pobiera się z naszych portfeli wysokie podatki, które idą nie tylko na pensje dla  pracowników szkół, szpitali, domów opieki, itp. Idą one też m.in. na pensje dla m.in. pracowników kuratoriów, MEN oraz państwowych instytucji socjalnych od dofinansowań na kształcenie i leczenie.
 
Całkowita prywatyzacja szkolnictwa (jak i innych gałęzi gospodarki) oraz idące z tym w parze zmniejszenie podatków (dzięki czemu więcej pieniędzy zostanie w portfelach obywateli) spowoduje następujące następujące skutki. Rodzice dzieci z inwalidztwem będą mogli dokładniej zaplanować ich edukację.
1. Będzie większy nacisk ze strony rynku na to, by w szkołach panowały odpowiednie warunki do nauki. Na przykład, czy ułomność ucznia nie będzie mu przeszkadzać w nauce, tj. czy prowadzone zajęcia, lub wykorzystywane na nich techniki nauczania nie kolidują z ową ułomnością. Będą mogli też dokładniej przyjrzeć się przygotowaniu nauczycieli do pracy z dziećmi dotkniętymi danym inwalidztwem.
2. Rynek będzie wywierać większy nacisk na odpowiednią atmosferę w szkołach. Na przykład, wzajemne odnoszenie się uczniów i pracowników szkoły z szacunkiem. Istnieje tu również kwestia kar za pastwienie się nad innymi. Uczniowie inwalidzi są szczególnie narażeni na owo pastwienie się, zwłaszcza jak są nieśmiali i zamknięci w sobie.
3. Większy nacisk będzie wywierany również na przystosowanie szkoły od strony technicznej. Np. zbudowanie podjazdów dla wózków, napisy w brajlu, itp..
4. Jeśli dzieci i ich rodzice będą chcieli, będzie większa możliwość, by opłacić prywatnych nauczycieli, którzy mogliby uczyć dzieci w ich domu.
 
Zdobycie wykształcenia w czysto prywatnym systemie edukacji umożliwi dziecku z inwaidztwem znalezienie pracy w której jego ułomność nie będzie grać roli. Jednym z przykładów jest tu owa dziewczyna na wózku która ma talent do wizażu. Będzie mieć więcej czasu na naukę rozmaitych technik makijażu i innych tego typu spraw. Dzięki temu będzie mogła znaleźć pracę np. w salonie piękności, bo pracodawca będzie wołał zatrudnić ją niz zdrową, ale niedouczoną i/lub leniwą dziewczynę.
 
Taka sama sytuacja będzie miała miejsce w przypadku całkowitej prywatyzacji lecznictwa (wszelkiego rodzaju szpitali, przychodni, poradni logopedycznych, itp.). Razem z tym musi pójść uwolnienie rynku farmaceutycznego od lwiej części przepisów (oczywiście, na opakowaniach leków i innych produktów musi być napisane co one zawierają i jak ich używać, by klient wiedział co kupuje).
 
Wtedy placówki edukacyjne, medyczne i firmy farmaceutyczne będą bardziej dbać o jakość swoich dóbr i usług, jak również obniżać ich ceny. W przeciwnym razie klienci pójdą do konkurencji.
 
Dzięki temu wszystkiemu będzie można wygospodarować dziecku czas zarówno na naukę, leczenie i/lub rehabilitację, jak i rozwój emocjonalny, rozwój zainteresowań i życie towarzyskie w tym matrymonialne.
 
Ktoś powie, że po prywatyzacji szkolnictwa, lecznictwa i systemu opieki społecznej niektórzy inwalidzi nie będą mogli pozwolić sobie na na edukację, leczenie, itd. Jest to błąd. Wraz z prywatyzacją owych gałęzi gospodarki pójdzie zmniejszenie podatków, więc więcej pieniędzy zostanie w portfelach obywateli. To pozwoli uzbierać pieniądze na gorsze czasy. Jeśli jakiemuś inwalidzie rzeczywiście zabraknie pieniędzy na edukację, leczenie, czy inne sprawy tego rodzaju, będzie mógł on poprosić o pomoc prywatne instytucje charytatywne. Istnieją one nawet teraz, ale nie każdy ma na tyle dużo pieniędzy, by coś wpłacać na ich konta, ponieważ aparat państwa zabiera im w podatkach pieniądze na „pomoc socjalną”.
 
 
 
Fot: NPS Graphics, put together by User:Wcommons / Wikimedia Commons.
 
 
 
B I B L I O / W I D E O T E K A .
 
 
 
 
Kilka relacji z tegorocznego Marszu Niepodległości oraz rozmów o nich:
 

 

[niedostępny]

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości