Joanna Krzysztofik Joanna Krzysztofik
2100
BLOG

Na pomoc mężczyźnom nad którymi znęcają się kobiety

Joanna Krzysztofik Joanna Krzysztofik Społeczeństwo Obserwuj notkę 5

Nie mało mówi się o przemocy mężczyzn wobec kobiet. Natomiast pomija się fakt, że w części domów to mężczyźni są ofiarami swoich partnerek.

Oto parę relacji mężczyzn maltretowanych przez kobiety z którymi są w związkach: 1, 2, 3. Wywołały one we mnie po prostu wstrząs - żeby tak traktować drugiego człowieka. W części tych zeznań mężczyźni mówili, że są maltretowani przez swoje kobiety bo nie zapewnili im odpowiednich standardów życiowych. Sama stoję na stanowisku, że facet musi się przysłowiowo wykazać jako facet (o czym pisałam w paru swoich publikacjach), ale na Miłość Boską, jeśli się stara jak może, to należy go doceniać i wspierać! Natomiast kobiety opisywane w podanych relacjach to zwykłe primadonny, którym się za dużo wydaje!

Wcale bym się nie zdziwiła gdyby w przypadku rozstania mężczyzny-ofiary z kobietą-sadystką ich dzieci zostały z nim. Generalnie jestem za tym, by w przypadku rozstania pary dzieci zostawały przy matce - jeśli ona jest normalna, a z partnerem rozstała się jedynie z powodu tzw. niezgodności charakterów - podczas gdy z żadnej ze stron nie dochodziło do jakiejkolwiek przemocy - to nie zabroni mu widywać się z dziećmi i uczestniczyć w ich wychowaniu. Jednak jeśli jest z nią serio coś nie tak (np. ewidentnie stosuje przemoc wobec partnera i/lub dzieci) - to lepiej będzie jeśli dzieci zostaną z facetem.

To jest jakieś nienormalne, że sporo ewidentnych damskich bokserów chodzi sobie bezkarnie po ziemi, natomiast dużo przyzwoitych mężczyzn, którzy wzdrygają się przed podniesieniem ręki na kobietę, cierpi! I nie należy się z nich śmiać - lecz im współczuć i pomóc! Istnieją już ośrodki w których mogą przez jakiś czas mieszkać poszkodowani mężczyźni - np. w Tucholi czy w Jaksicach koło Inowrocławia [źródło].

Dużo z tamtych relacji jest jeszcze w tym artykule (na stronach 1-3). Wskazuje się w nim na działanie tzw. więzi traumatycznej. Zgodnie z tym kobieta używa agresji werbalnej i niewerbalnej do kontroli nad partnerem. Z kolei maltretowany mężczyzna próbuje tłumaczyć jej czyny dodając, że mimo wszystko żywi do niej uczucie. I buntuje się przeciwko złemu traktowaniu tylko do czasu. Do tego dochodzi stosowanie przez partnerkę-sadystki różnych zabiegów psychologicznych takich jak szantaż emocjonalny - co powoduje stopniowe uzależnienie mężczyzny od niej i jego izolację od otoczenia. Okazuje mu też ona sporadyczne pozytywne uczucia, stwarzając ułudę szansy na poprawę sytuacji. Jednak to wszystko to tylko gra na emocjach mężczyzny, która ma go jedynie zdezorientować. I właśnie to jest zapewne jedną z przyczyn czemu mężczyzna nie decyduje się na odejście od swojej partnerki-sadystki.

Oto co na temat przemocy kobiet wobec mężczyzn mówi p. Adrianna Gryszka z 'Niebieskiej Linii':

(...) Ostatnio media podjęły nowy temat - przemoc wobec mężczyzn. Pojawiły się doniesienia, artykuły i programy koncentrujące się głównie na przemocy fizycznej i psychicznej dotykającej mężczyzn w ich związkach. Rzadziej spotyka się informacje dotyczące mężczyzn, którzy są ofiarami przemocy seksualnej czy molestowania. W obu przypadkach najczęściej opisywane są sytuacje, gdy sprawcą jest kobieta.

Tematyka ta wzbudza różne emocje, a to głównie dlatego, że kłóci się ze społecznym stereotypem mężczyzny silnego, walczącego o dominację i kojarzonego z rolą agresora. Dlatego tak trudno ofiarom-mężczyznom zwrócić się o pomoc czy podzielić swoim problemem. Strach przed reakcją otoczenia, utratą dobrego wizerunku, wyśmianiem powoduje, że mężczyźni boją się szukać pomocy. Ludziom często trudno sobie wyobrazić, jak kobieta może bić mężczyznę i „jak on może na to pozwalać?". Tym większe zdziwienie budzi np. informacja o gwałcie na mężczyźnie ze strony kobiety. O wiele łatwiej ludziom przychodzi uwierzyć w psychiczną przemoc dotykającą mężczyzn.

Lecz odbiór społeczny takich osób jest dla nich niekorzystny, padają stwierdzenia: „mięczak", „pantoflarz", „co z niego za mężczyzna" itp. Jednak, choć takie przypadki kłócą się z rolą, jaką mężczyznom przypisuje społeczeństwo, w jakimś stopniu ludzie zdają sobie sprawę, że wszystkie opisane wyżej sytuacje są możliwe, nieraz obserwują funkcjonowanie złych małżeństw, rozpad związków znajomych, oceniają kto był „gorszy". Nie jest to tematyka nowa. Przypomnijmy sobie choćby ludową piosenkę o smutnym krasnoludku („bo miał żonę"), którą można znaleźć na płytach z muzyką dla przedszkolaków, gdzie żona „wałkiem, kiedy chciała, swego męża krasnoludka wałkowała", czy dowcipy odwzorowujące damsko-męskie konflikty.

Nowe jest to, że ten „wstydliwy" temat trafił do mediów oraz, że jest pokazywany tak, by zmienić społeczny odbiór zarówno występującego zjawiska, jak i ofiar. Mówi się, aby traktować mężczyzn, których dotyka przemoc, jako poszkodowanych, którym należy się taka sama pomoc jak np. ofiarom-kobietom, a tym samym zachęca się poszkodowanych mężczyzn do szukania pomocy.

Wzrastająca liczba zgłoszeń mężczyzn-ofiar stanowi wyzwanie dla profesjonalistów. Chodzi tu nie tylko o zapanowanie nad własnymi stereotypowymi reakcjami czy uprzedzeniami, aby równo traktować ofiary obu płci, ale i o rzetelne badania nad problemem oraz dostosowanie działania instytucji pomocowych do specyfiki ofiar-mężczyzn. (...)[źródło]

Niestety media zajmują się przemocą kobiet wobec mężczyzn dużo rzadziej niż mężczyzn wobec kobiet - nawet obecnie. Dlatego nie do końca zgodzę się tu z p. Gryszką. Jednak nieważne czy częstsza jest przemoc mężczyzn wobec kobiet czy kobiet wobec mężczyzn - ta pierwsza jest bardziej medialna ze względu na ów stereotyp o którym pisze p. Gryszka - dlatego częściej słyszymy o niej.

Sama muszę przyznać, że nie do końca zdawałam sobie sprawę, że zdarza się aż tyle przypadków przemocy kobiet wobec mężczyzn. Raz parę lat temu usłyszałam w jakichś wiadomościach w telewizji, że ktoś tam poruszył wątek tej przemocy - jednak wtedy jakoś nie zapoznałam się serzej z tą kwestią. Nie bagatelizowałam tych przypadków - jednak myślałam, że jest to zjawisko marginalne - właśnie z uwagi na ów stereotyp. Jak wgłębiłam się ostatnio w ten temat, przeżyłam po prostu szok.

Oto jak mężczyzna o nicku Falko, który zaczął wątek na forum znajdującym się w trzecim linku, wyjaśnia powody zachowania swojej żony

Oczywiście to nie jest tak że żona bije mnie bez powodu, powodem jest zazdrość. Ona jest chorobliwie, obsesyjnie zazdrosna nawet o członków mojej rodziny. I problemem nie jest fakt że mam często podrapaną twarz czy też bliznę po wygryzionym kawałku ciała z brzucha, tylko bezradność w sytuacji w której się znalazłem. Chcę być z nią i tworzyć rodzinę ale jak przypomnę sobie te dantejskie scenty które się w tym mieszkaniu dzieją to tracę chęci do czegokolwiek. Zamykam się w sobie i mam wszystkiego dość. Po takich awanturach kilka dni nie rozmawiam z nią bo ciężko mi racjonalnie zrozumieć jej zachowanie. Ona cały czas bazuje na tym że jej wybaczam i potem robi znowu swoje. Im dłużej jesteśmy razem tym ataki zazdrości powodowane są coraz bardziej błachymi powodami. Mój problem nie polega na tym że żona mnie bije, ja sobie z nią radzę w tym sensie że dużej krzywdy nie jest w stanie mi zrobić, tylko proszę sobie wyobrazić sytuację jak obezwładniam ją w kuchni, sprowadzam do parteru, krępuje ręce i groże że jak się nie uspokoi to zadzwonie na pogotowie a na to wszystko patrzy córka. Problemem jest to aby wyeliminować jej wybuchy zazdrości, bo to jest przyczyną ataków. Ja już nie mam żadnych koleżanek, życie towarzyskie ograniczyło się do kilku przyjaciół z którymi bardzo rzadko się spotykam. Jedyne co trzyma mnie przy jako takiej kondycji psychicznej to jest praca która jest moją pasja. Być może to wynika z wychowania. Żona była wychowywana w takiej rodzinie gdzie mężczyzna nie miał nic do powiedzenia. Jej ojciec jest tam tylko do zarabiania pieniędzy. Jego żona oraz teściowa cały czas na niego narzekają, podczas spotkań rodzinnych oficjalnie się z niego nabijają. I nie mają przy tym racji gdyż jest to bardzo wartościowy człowiek. Ja natomiast mam dość mocny charakter, jeżeli chodzi o jakieś spory to przemawiają do mnie tylko racjonalne argumenty. Zazwyczaj jednak żona nie ma racji w przypadku tych kłótni zazdrości i wybucha. Potem przeprasza, przyznaje racje i myśli że już będzie wszystko ok. A najgorze jest to że dochodze do wniosku że im bardziej jej ulegam, im więcej od siebie daje, tym jest gorzej.[źródło]

To, że część mężczyzn zdobywa się na odwagę opowiedzieć o znęcaniu się ich partnerek nad nimi ale robi to anonimowo - jak na owym forum - potwierdza, że właśnie obawiają się oni krytyki ze strony społeczeństwa.

Nawet jest mi teraz wstyd, że kiedyś myślałam o przemocy kobiet wobec mężczyzn jak o marginalnym zjawisku :(.

Trzeba powiedzieć jasno: jest różnica między ewidentnym fajtłapą, którego jedynym zajęciem jest przysłowiowe siedzenie z piwem i gazetą przed telewizorem i wołanie od czasu do czasu do żony o nową puszkę, a normalnym facetem związanym z babą której wydaje się, że jest pępkiem świata.

Niektórzy wysnuwają, że geneza zwiększenia przemocy kobiet wobec mężczyzn może korzenie np. w przemianach kulturowych, które zawierają m.in. zacieranie się różnic między sferami kobiecymi i męskimi.

Już w przestępczości nieletnich widać, że coraz częściej sprawcami są dziewczęta.

~ Marek Kolinski z zespołu ds. nieletnich i patologii w Wydziale Prewencji Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. [źródło]

Nawet Pan Janusz Korwin-Mikke mówił w jednym ze swoich wpisów na blogu na onet.pl, że na pewnym spotkaniu zabrał głos w tym temacie p. dr Jarosław Jażdżyk, szef pogotowia [i ówczesny prezes O. Katowickiego UPR (nie wiem kim jest obecnie)]. Powiedział on wtedy, ze do jego stacji pogotowia zgłasza się dużo mężczyzn pobitych przez kobiety. Sam JKM (w tym wpisie) stwierdził, że musi być jasne, ze nie idą z tym na policję, bo rzadko który mężczyzna przyzna, że pobiła go kobieta.

Jedno jest pewne - rodzice powinni większą wagę poświęcić wychowaniu dzieci - m.in. by miały one szacunek zarówno do siebie samych i przedstawicieli własnej płci jak i płci przeciwnej, by tak wychowani obywatele piętnowali zarówno przypadki przemocy wobec kobiet jak i wobec mężczyzn, by umieli odróżnić fajtłapę od ofiary przemocy i by używali argumentów tzw. cięższego kalibru (np. krzyki, argumenty siły) jedynie w określonych sytuacjach i jako ostatecznie ostatecznej ostateczności - np. gdy trzeba obronić kogoś przed napastnikiem.

Zobacz także: Rodzina i wychowanie, Na ratunek kobietom, Wychowywanie chłopaka na męża, Mit o promowaniu przez lidera KNP przemocy: przemoc domowa

 

[niedostępny]

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo